Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
*3 marzec 1509 rok - Ard Carraigh, Imperium Kaedwen*
MG = Sebastian Kordo, Anna Jednorożec
Na placu treningowym trenował Sebastian, wymachując ostrzem jak szalony, zabijając manekina chyba z kilka razy. Wszyscy patrzyli na niego jak szaleńca, bo kto trenuje w śniegu i mrozie? Kordo jednak wiedział więcej od innych. Może przyjdzie mu uciąć kilka głów już niedługo. Lud chciał powstać przeciwko Annie, a on przysiągł ją chronić własnym życiem. Poza tym musiał wyładować gniew, spowodowany nieznaną przyczyną...
-Potrzebujemy zimowej elitarnej armii, dobra myśl.
Zażartował kobiecy głos zza jego plecami. Gdy się obejrzał, od razu uklęknął przed kobietą, którą była Imperatorka, odziana w grube futra ocieplające.
-Pani, przeziębisz się.
Mruknął, mając spuszczoną głowę, ale dostrzegł gest ręki nakazujący wstać, co też zrobił.
-Jestem kaedweńskiej krwi, w takich warunkach się rodziłam. Potowarzyszysz mi, Sebastianie?
Spytała, odganiając swoje służki, a rudobrody mężczyzna schował miecz do pochwy, jakby lekko zaskoczony, jednak przecież nie odmawia się zachcianek władczyni.
-Oczywiście, Wasza Wysokość...
-Świetnie, chodźmy do ogrodów.
Poinstruowała i zaczęła prowadzić, a ten starał się ją szybko nadgonić...
Chwilę później spacerowali po pałacowych ogrodach, obsypywani padającym śniegiem, ale chyba na nikim nie robiło to większego znaczenia. W Ard carraigh mróz panował przez większość roku, dzięki czemu wszyscy tutaj byli wyhartowani na trudne warunki.
-Wasza Wysokość, za pozwoleniem, czemu wybrałaś właśnie mnie na spacer?
Zapytał, nie mogąc pojąć dlaczego Anna tak bardzo chciała spędzać z nim czas, nieraz szukając porady, choć miała od tego doradców. Momentami miał wrażenie, że Imperatorka cierpiała na syndrom osamotnionej córki. Młodo straciła ojca, który mimo wszystko był dobrym rodzicem, a Kordo, ze względu na swój wiek i lekkie podobieństwo do byłego władcy, mógł stanowić jakąś formę zastępczą, co oczywiście nie podobało się na dworze.
-Bo gadasz najsensowniej. Tyle. Czemu tak wściekle walczyłeś z tym przerażającym manekinem?
Zapytała z uśmiechem, a Sebastian mimowolnie odpowiedział tym samym.
-Tak wyzbywam się złych emocji, Moja Pani.
-A co je wywołało...?
-Cóż... Chyba wszystko. Sprawy rodzinne. Sprawy państwowe. Z byłą żoną ciężko jest mi się porozumieć bez kłótni, lecz nie jest to coś, o czym Jaśnie Oświecona powinna słuchać. W głównej mierze przejmuje mnie sprawa Irvina Teraziasa...
Wytłumaczył, a ta kiwnęła głową na znak zrozumienia, bowiem dobrze zdawała sobie sprawę, że to nie było byle co. Gdy tylko opowiedział jej o sytuacji w karczmie, od razu straż podjęła próby zlokalizowania wspomnianego weterana, jednak ten przepadł jak kamień w wodę. Nie był głupi.
-To podżegacz, który korzysta z chwili kryzysu wojennego. Ale nie powinniśmy się martwić na przyszłość. Chce doprowadzić do pokoju z Nilfgaardem, lecz do tego potrzebuje zgody Peloka IV. Gdy się jednak uda... ludzie zapomną o Teraziasie.
Objaśniła, ale Sebastian nic nie odpowiedział, zamiast tego zaczął się zastanawiać co będzie szybsze. Pokój, czy bunt.
Dotarli do posągu, który przedstawiał Wielkiego Imperatora, jej przodka i chlubę tego narodu. Skupili na nim uwagę.
-Wiedziałeś, że najlepszy przyjaciel Gariona, Adrien Sterne, był z początku jego prywatnym gwardzistą?
Spytała z uśmiechem, a Sebastian uznał to za jakąś insynuacje, wiec chrząknął.
-Oczywiście, Moja Pani. Bardzo go polubił, więc zwolnił go ze służby, na życzenie Adriena, a potem zaczęły się już awanse...
-A czy Ty, Sebastianie, chciałbyś zwolnienia ze służby...?
Zapytała, tak samo jak kiedyś Garion, a on zatrzymał się na tym, tak samo jak kiedyś Sterne. Lecz Kordo jednak nie był Adrienem.
-Nie, Wasza Wysokość. Dobrze jest jak jest. Jak wspomniałem, jestem tutaj potrzebny.
Odpowiedział, rozwiewając wszelkie wątpliwości. Anna miała grymas na twarzy, jakby próbowała go rozszyfrować, lecz stwierdziła, że to jeszcze nie pora na takie rzeczy. Są istotniejsze sprawy.
-Świetnie, więc jesteś na mnie skazany. A teraz powiedz mi, bo sprawa jest wagi państwowej... na bal powitania wiosny suknia czerwona, czy żółta?
Spytała całkiem poważnie, a Sebastian zaczął się się śmiać, lecz po chwili zdał sobie sprawę, że nie powinien i zatknął usta dłonią, przerażony tym co się stało.
-Wybacz mi, Wasza Wysokość, nie chciałem obrazić Jaśnie Oświeconej!
Tłumaczył się, ale wtedy kobieta też zaczęła się śmiać, jakby go sprawdzała.
-Miły widok jak w końcu jest w Tobie namiastka radości, Sebastianie. A teraz wracajmy do pałacu.
Ruszyła dalej, a Kordo cały pobladł i głęboko westchnął, idąc za swoją władczynią i podopieczną...
Offline
Strony: 1