Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
*16 sierpnia 1509 rok - Ard Carraigh, Imperium Kaedwen*
MG = Sebastian Kordo, Anna Jednorożec, Satarius Mongomery
Nadeszły czarne dni dla Imperium Kaedwen. Galahad z Ortagoru, który zupełnie zmienił taktykę prowadzenia swojej rebelii, pod wpływem porady zdrajcy, Alexandra Sidereala, rozdrapał zabliźnione rany w prowincji cintryjskiej. Walki w miastach zaczęły odcinać wojska inwazyjne, od wojsk przebywających wciąż na terenie Kaedwen. Za namową doradców, Anna wycofała siły z Caer Heelal, aby skupić je na Cintryjczykach, by wpierw ogarnąć własny burdel. Spotkało się to z dużym niezadowoleniem ludu, który okrzykiwał Imperatorke nieudacznicą i zgubą tronu, łątwo poddającą wojnę, niegodną krwi Jednorożców. Anna stwierdziła, że to czas, aby znowu przemówić do poddanych, więc duża część została zebrana na dziedzińcu, tych najważniejszych z gawiedzi, aby rozpowiadali dalej. Gwardziści zabezpieczyli każde miejsce, aby przypadkiem nie doszło do powstania. Satarius odpowiadał za porządek, natomiast Sebastian za bezpieczeństwo monarchini, która wyszła na kamienne wzniesienie, by móc wszystkich widzieć. Wtedy też wszyscy ucichli. Ta spojrzała w stronę Imperialnego Obrońcy, jakby szukając w nim oparcia, a ten kiwnął jej głową, że da sobie radę.
Jak wyglądały ich relację od majowego incydentu...? Niezmiennie, lecz Kordo miewał przeświadczenie, że ta czasem rumieniła się na jego widok, jak rozkochana małolata, lecz wiedziała jak różnica ich dzieliła, nie tylko wieku, lecz też stanu, więc nie poruszała tego tematu. Rudobrody też tego zresztą nie robił, lubiąc obecny stan przyjaźni i nie chcąc go zmieniać. Mimo to Imperatorka stała się dla niego niezwykle cenna, a oddanie za nią życia wcale nie byłoby już takim poświęceniem. Chyba taka dola tych Imperialnych Obrońców...
-OBYWATELE! NIE MOŻEMY DAĆ SIĘ POKONAĆ PRZEZ WŁASNE NIESNAKI! NILFGAARD ZACZYNA MIEĆ PROBLEMY Z BUNTOWNIKAMI NA DUŻO SZERSZĄ SKALĘ, NIŻ MY! JEDNAK NIE ZNACZY TO, ŻE MOŻEMY IGNOROWAĆ SPRAWY CINTRYJCZYKÓW! JEŚLI ICH DZIAŁANIA DOSZŁYBY DO CELU, UTRACIMY ZIEMIE WYWALCZONE PRZEZ MOJEGO OJCA, YMIRA JEDNOROŻCA! ZOSTANIEMY ODCIĘCI OD NAZAIRU! OBECNY CESARZ JEST SŁABY, ZACZNIE TRACIĆ SWOJE ZIEMIE! MY WYRWIEMY RAKA Z POŁUDNIOWYCH ZIEM, JAKIM JEST GALAHAD Z ORTAGORU, A POTEM WRÓCIMY ODEBRAĆ PELOKOWI KOLEJNE DZIEDZICTWO, KTÓRE ZAPRZEPAŚCI! BĄDŹMY SILNIEJSI OD CESARSTWA, BĄDŹMY ZJEDNOCZENI, NIECH PÓŁNOC STANIE RAZEM, JAK BRAT I SIOSTRA, BY POKONAĆ NIEPRZYJACIELA!
Wygłosiła budującą przemowę, lecz wbrew temu czego się wszyscy spodziewali, mieszczanie wcale nie wiwatowali, wcale nie cieszyli się, wcale nawet nie zareagowali zbytnio. Długo panowała niezręczna cisza, na którą Anna nie wiedziała jak zareagować. W końcu pewien mieszczanin wyszedł z szeregu, trzymając w dłoni kamień i wykonał zamach, ciskając nim w Imperatorke, a ten uderzył ją w twarz, rozcinając jej górą wargę i doprowadzając do jej upadku na ziemie. Wtedy automatycznie wszyscy mieszczanie chwycili co tylko mogli i zaczęli rzucać przedmiotami w stronę kobiety, oraz straży...
-PRECZ Z ZAKŁAMANĄ MONARCHIĄ! PRECZ Z WYZYSKIEM!
Krzyczeli mieszczanie, a Imperialny Obrońca szybko podbiegł do Anny, chwytając ceremonialny hełm i dużą prostokątną tarczę, po czym upadł przy Imperatorce, chroniąc ją przed uderzeniami kamieni, które trzaskały w blachę.
-Stłamsić bunt!
Rozkazał Satarius dobywając miecz, a po chwili wszyscy strażnicy ruszyli z halabardami i mieczami na mieszczan, wyganiając ich lub "przypadkowo" zabijając. Ci wytrwalsi nie zaprzestali rzucania wyzwisk i ciskania przedmiotami. Sebastian pomógł wstać zranionej kobiecie, kazał jej objąć swoje ramie, by trzymała się blisko i utrzymując dużą tarczę na ich wysokości, będąc obróconym w stronę gawiedzi, zaczął powoli wyprowadzać ją z dziedzińca. Cały czas rozbrzmiewały krzyki i stukot kamieni o blachę, lecz Kordo zachowywał kamienną twarz, zerkając co chwila na Imperatorkę. Choć ta nic nie mówiła, po jej policzkach spływały głuche łzy, a z ust sączyła się krew. Był to dla niego widok niezwykle przykry...
-Będę Twoją tarczą, zawsze, Wasza Wysokość.
Wyszeptał, a ta spojrzała na niego krótko, po czym razem zniknęli z placu, przedostając się do pałacu pod eskortą już innych gwardzistów. Podbiegł jakiś medyk, chcąc zaprowadzić Imperatorkę do lecznicy, jednak ta nie chciała puścić Sebastiana, jakby w jakimś traumie, prawdopodobnie spowodowanym szokiem i załamaniem. Przecież żaden inny władca Kaedwen nie spotkał się z podniesieniem na niego ręki od czasów Gariona II Łamacza Kości...
-Pani... proszę, idź z nimi. Satarius zajmie się wszystkim, ja zaś będę czekać na rozkazy.
Uspokoił ją, a ta bez słowa go puściła i dała się odprowadzić medykowi. Sebastian patrzył tak chwilę jak odchodzi, po czym podszedł do okiennicy, widząc jak Mongomery tłamsi bunt. Wiedział już jedno. Ard Carraigh powstaje przeciw władzy, a wszystkiemu winny był Irvin Terazias...
Offline
Strony: 1