Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
*4 listopada 1509 rok - Ard Carraigh, Socjalistyczne Imperium Kaedwen*
MG = Sebastian Kordo
Minęło kilka dni od upadku monarchii, oraz zmiany ustroju na zupełnie nowy, socjalistyczny, w którym władzę najwyższą pełnił Wielki Wódz, Irvin Terazias, zaś każdy obywatel był równy, niezależnie od wykonywanego zawodu, czy obowiązków. Kaedweńska szlachta wszelakiego pochodzenia stała się zwierzyną, którą mieszczanie tropili i tępili, wiec wielu zmuszonych zostało uciekać za granicę, aby tylko przeżyć lub zachować majątki. Dobra były rozkradane, a choć północne krańce Imperium nie były w stanie oprzeć się tym zmianom, to wyżej postawieni żołnierze, typu Satarius, ruszyli bronić południowych ziem przed propagandą. A to wszystko miało wywołać rozłam mocarstwa, które przez dwieście lat pozostawało zjednoczone. Ale nic nie jest wieczne...
Tej nocy, w której miała wybić rocznica władzy Wilczej Królowej, a której ona sama nie dotrwała, Sebastian zapijał wszystkie smutki w tawernie. Choć wielu wiedziało, ze był Imperialnym Obrońcą, tymczasowo chroniło go jego niskie urodzenie, zaś o przyszłości nawet nie chciał myśleć. Pił dużo, nadwyraz dużo.
-Stary, ja wiem, że jest co świętować, ale powinieneś przystopować.
Rzucił do niego barman, a ten zaśmiał się nieprzyjemnie.
-Świętować? Świętować będę jak sobie zdacie sprawę, że wszystko co zrobiliście sprowadzi na Was zgubę!
Odwarknął mu, a barman spojrzał na niego groźnie.
-Uważaj co mówisz, rojalisto, bo zaraz i Ciebie powieszą!
Zripostował, a te słowa wywołały jakiś napad furii w Kordo, bo od razu chwycił mężczyznę za głowę i zaczął roztrzaskiwać jego twarz o ladę, tak gwałtownie i energicznie, że wyłamał mu wszystkie przednie zęby i złamał nos. W końcu zaprzestał, bo jacyś bywalcy go chwycili w ramionach, otłukli po mordzie, a następnie wywalili z gospody na ryj, którym zresztą wylądował w błocie, bo tej nocy niebo smutno płakało nad losem jego ojczyzny. Drzwi się zamknęły, a ten długo podnosił się z ziemi, ślizgając w brudzie i mając zaburzoną równowagę przez alkohol.
Zaczął iść w kierunku bramy wyjazdowej, chcąc opuścić stolice najszybciej jak może i wrócić do rodzinnego Ban Ard, lecz po drodze potknął się o dziwny przedmiot wystający z błota. Odwrócił się i podszedł z powrotem do tego czegoś, klęknął na ziemię i dłonią zaczął ściągać pokrywający bród, zdając sobie sprawę, że to jakaś porzucona tarcza. Po chwili odsłonił wizerunek czarnego jednorożca na żółtym tle, oraz heraldyki ziem podległych Imperium. Gdy zobaczył herb swojej ojczyzny, tak bardzo zbezczeszczony przez jakiegoś socjalistę, jego oczy się zaszkliły, a dłonie i głowę ułożył na tarczy, zaczynając cicho nad nią szlochać. Płakał nad rodem Jednorożców, płakał nad Anna, płakał nad Kaedwen, płakał nad tym co utracił, a co teraz, było po prostu przez wszystkich zapomniane, rzucone i pokryte w błocie...
Offline
Strony: 1