Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2019-04-19 19:35:49

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 73.0.3683.90

Ballada o łańcuchach (PART VII)

*1521 rok, 16 styczeń - Sękate Wzgórza, okolice Rakverelin / Kovir i Poviss*


MG = Valentain, Gilgarn, Filip Esterands


To był początek nowego roku, który został powitany wraz ze śniegiem. Słuchu po Laurance'ie dalej nie było, zaś namiestnik Portio dalej wydawał się im nietykalny i niedostępny. Zamiast tego Elizabeth zadbała o rozpoznanie w kryminalnej hierarchii. Jak się okazało, poza wcześniej wspomnianymi możnymi, było jeszcze dwóch innych ważniaków, bez których interes by się trochę posypał. Arthariel natomiast zlokalizowała położenie jednego z nich, Filipa Esterandsa. Był jakimś dalekim kuzynem króla, 53 w kolejce do tronu, zarazem zwierzchnikiem największej liczby łowców niewolników. Tylko pomyśleć jak brak jego dofinansowań wpłynąłby na wzrost bezrobocia...
-Łubudu!
Krzyknął Gilgarn, po czym nastąpiła gigantyczna eksplozja całego wzgórza, na którym był patrol łowców. Aż dziw, że wojska z Rakverelin się tym nie interesowały.
-Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem, że znalezienie Filipa. Prędzej ucieknie.
Skomentował Valentain, ciągnąc za włosy jakiegoś martwego wojownika, po czym puścił go bezładnie na biały puch. Wokół nich nie brakowało trupów. To właśnie ta dwójka nieludzi odpowiadała za likwidację Esterandsa. Kobity zostały w domu, aby nie robić za dużego zamieszania.
-Jego złota karoca jest jeszcze daleko, nie bój nic. Poza tym dziwne dźwięki na Sękatych Wzgórzach to żadna nowość. Mamy jeszcze zapas czasu na odpoczynek i...
Krasnolud wyjął piersiówkę w której miał gorzałkę i poczęstwował elfa. Białogłowy napił się z niezłym wykrzywieniem twarzy, po czym to samo zrobił brodacz, już za to bez żadnych ekscytacji.
-A jaki jest plan? Wysadzimy go?
Zapytał Gilgarna, po czym wbił Loa'then w ziemie i usiadł na jakimś głazie.
-Takie było początkowe założenie, aż nie dowiedziałem się, że Arthariel użyła większość mojej siarki do obrzucenia nią ogródka jakiegoś panicza z Górnego Miasta, bo nazwał ją królikiem. Przyznam... musi mu tam jebać niemiłosiernie, ale i tak myślałem, że ją za to zapierdole. Nie wiem ile ma lat, ale czasem jest strasznie dziecinna. Tak więc... ruszymy frontalnie. Obyśmy koni nie spłoszyli.
Wytłumaczył mu na spokojnie, sadzając tyłek na jakiś zwłokach. Było nawet wygodnie.
-W takim razie pozostaw to już mnie.
Dopowiedział Valentain, po czym zaczął formować śnieżki, bo tak. Gilgarn męczył dalej piersiówkę. Trwali tak w ciszy, aż w końcu brodaty karzeł postanowił to przełamać.
-A tak w ogólę to jak tam pomiędzy Tobą i Elizą? Od miesiąca dziwnie się zachowujecie, kiedy jesteście blisko siebie. Powiesić Wam nad głowami tylko jemiołę, kurwa.
Zapytał z uśmiechem, przez co elf wstrzymał produkcję swojej śnieżnej amunicji.
-To nie tak jak Ci się wydaje. Wszystko wróci do normy.
Rzekł krótko, choć prawdę. Reszta nie wiedziała, że były niewolnik i Panna Scorn przespali się ze sobą. Oni raczej dostrzegali w tym niezgrabne zaloty.
-Aj, wstydliwy jesteś. Widzę jak wzajemnie na siebie patrzycie, kiedy to drugie się odwraca. Ehh... przypomina mi to o mojej żonie, Iris. Kiedy to lataliśmy za sobą jak dwa bizony i grzmociliśmy się jak dwie wrogie armie ze sobą...
-Przestań... Zaraz, masz żonę?
-Znaczy miałem! Jesteśmy po rozwodzie. Baba nierówno pod sufitem miała. Ale jedno nam się udało. Mieliśmy piękną córkę, Agnett. Miała talent do tworzenia ładunków wybuchowych z niczego. Wdała się we mnie.

Zaśmiał się i upił gorzałki. Zielone oczy Valentaina wnikliwie zlustrowały towarzysza.
-Czemu mówisz w czasie przeszłym...?
Zapytał, czym wprawił Gilgarna w dziwny stan namysłu.
-Nie żyje. Łowcy niewolników to z reguły rasiści. Znęcali się nad nią w okolicznym lesie. Przez jej wzrost. Biedne dziecko spanikowało, a miało pod ręką właśnie własnoręcznie zrobioną bombę... Nie zapanowała jednak nad siłą rozmachu przez złe proporcje. Zmiotło przynajmniej sto metrów średnicy. Nikt nie przeżył... Była to też w sumie przyczyna rozwodu. Iris mnie obwiniała. Ja sam siebie także. Piłem codziennie do nieprzytomnego. Aż w końcu wziąłem się w garść i obiecałem chronić innych nieludzi przed tymi bydlakami. A że tylko w eksplozjach jestem dobry, to niszczyłem konwoje. Nie zwróci to życia mojej córcę, ale pomogę takim jak Ty. Młodym i niczemu niewinnym, którzy mają przed sobą całe życie z dala od poniżeń, czy strachu.
Zwierzył mu się z całej historii, a elf słuchał z wielką uwagą. Teraz dopiero tak na prawdę poznał Gilgarna, którego pobódki były wcześniej niejasne. Zrozumiał, że to on sam inspirował go do działania. Nie chciał tym bardziej nikogo zawieść...
-To wyjaśnia czemu traktujesz Scorn z takim ojcostwem. Zastępuje Ci Agnett.
Wysunął nagle nieoczekiwany wniosek. Niewiele mówił zazwyczaj, ale rozumiał wszystko co się wokół niego działo.
-Masz rację, przyjacielu. Jest tak samo nierozgarnięta jak ona. Odnośnie Ciebie... pamiętam dalej słowa Arthariel. Uważam to wszystko za pojebane bzdury do których Twoja rasa ma tendencję. Jakoś Ci kurwa ufam. Nie skrzywdź mi Elizy nigdy.
Poprosił, po czym dokończył trunek z piersiówki. Valentain zaś znowu zmierzył się z myślami. Nie chciał krzywdzić Panny Scorn. Dlatego zadał jej mniejszy ból teraz, niż miałby sprawić większy w przyszłości. Ona tego jeszcze nie rozumiała, lecz wiedział, że była to kwestia czasu.
Nagle rozbrzmiał ryk koni i dźwięk obracanych kół w powozie. Nadjeżdżali.
-Oho, koniec pierdolenia, czas odwalić robotę.
Powiedział krasnolud, choć po tym jak wstał, białogłowy zaobserwował u niego silny stan upojenia. Ta gorzała musiała być mocna.
-Czekaj tu. Sam to zrobię. Rzucisz ręczną bombę pod karocę, kiedy dam znak. Tylko traf... zdala ode mnie.
Rozkazał, czekając na reakcję zrozumienia u Gilgarna, po czym wziął swój dwuręczny miecz na bark i udał się w dół wzgórza, aż w końcu był na samym środku traktu. Konie pociągowe natychmiast się zatrzymały przed nim, a Valentain wykonał jeden silny zamach, ścinając Loa'thenem dwa końskie łby. Tak na wypadek, aby powóz nie uciekł.
-KURWA!
Wrzasnął woźnica, a elf rzucił nożem, który przebił jego płuco i zwalił na ziemie. Długa i bolesna śmierć, a zasada była jasna. Żadnych świadków.
Drzwiczki karocy otworzyły się i wyszło z niej trzech uzbrojonych ochroniarzy, którzy dobyli broni, lecz nie atakowali. Po krótkiej chwili wyłonił się oczekiwany Filip, o długich brązowych lokach i twarzy iście arystokratycznej. Uważnie spojrzał na wytatuowanego napastnika.
-Cóż za przystojny bandyta, tego jeszcze nie było! Normalnie zaprosiłbym Cię do mej posiadłości w Rakverelin, ale pozbawiłeś mnie sposobu na dotarcie tam! Chyba długo będziesz pokutować... Żywcem go.
Rozkazał swym przydupasom.
Valentain wycofał się kilka kroków wstecz i uniósł lewą rękę w górę. Przeciwnicy nie do końca rozumieli, aż nagle jakiś owalny przedmiot przeturlał się pod powóz, nie wiadomo skąd. I wtem nastąpił wybuch, który wysadził w powietrze karoce, oraz dwóch najętych zbirów. Trzeciego rozciął już Valentain, wykorzystując jego zdezorientowanie. Nie musiał długo czekać na słyszalne jęki bólu Esterandsa. Elf, niczym prawdziwy drapieżnik, odnalazł szlachcica wśród kłębów dymu i ognistej pożogi. Eksplozja spaliła całe jego plecy i część prawej strony twarzy.
-Teraz już nie tak dostojnie...
Powiedział chłodno i klęknął przy nim.
-Kkkim... jesteś...?
Spytał z prawdziwym bólem w głosie.
-Jedną z ofiar takich jak Wy. Gdzie Laurance von Eirs?
-Kktoo...?

To był jego błąd. Valentain swoimi metalowymi pazurami rozszarpując odkryte mięso na spalonych plecach przesłuchiwanego. Ten wrzasnął tak przeraźliwie, że słychać go było w całych Sękatych Wzgórzach.
-Drugi raz nie spytam.
Warknął.
-LAN EXETER! JEST U KRÓLA! U KRÓLA!
Wykrzykiwał w niebogłosy. Elf swą rękawicą przebił się przez ciało szlachcica, po czym oderwał mu kręgosłup, uśmiercając go tym natychmiast. Akt miłosierdzia w jego wykonaniu. Więcej od niego nie potrzebował. Był tylko wpływowym pionkiem. Tylko jego śmierć była tutaj wystarczająco pożyteczna.
Valentain wyprostował się i opuścił pożogę, gdzie na trakcie czekał już Gilgarn. Razem udali się drogą do Rakverelin...

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
wiercenie studni głębinowych krosno | medycyna pracy ursynów | regały paletowe | reklama internetowa nikkshow | pizza dowóz kraków Bronowice