Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#136 2021-10-24 12:54:37

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Kojoty spadały jeden za drugim w przepaść, a każdy kolejny podbudowywał jej poczucie pewności siebie. Takie małe zwycięstwa po drodze do celu, choć gdzieś z tyłu głowy prześwitywała jej myśl, że nie powinna tak o nich myśleć, jednak w tym zamieszaniu nie miała możliwości dojścia do głosu.
Ruszyła znowu w stronę Winstona i ostatniego z Kojotów na dachu, lecz wtedy też przypadła do dachu i zacisnęła dłoń z całej siły na lodowato zimnym uchwycie, kiedy cały pociąg się zatrząsł. Wzrok Beatrycze padł na lokomotywę, która zajęła się ogniem i zaczęła coraz bardziej oddalać wraz z pierwszym wagonem.
— No nie... — rzuciła na tyle cicho, że słowa nawet nie przedarły się przez szum powietrza wokół, jednak jej obawy szybko się rozwiały, bo Bosh nie zdążył przejść do kolejnych wagonów. Byli w tej samej pułapce.
Kojot odpadł od pociągu, prawdopodobnie psując dzień kolejnej osobie na dole, ale ona już skupiła się na Arthurze, wciąż nie podnosząc się z dachu. Strzelał do Winstona, a więc Beatrycze postanowiła skorzystań z okazji i samej strzelić w jego stronę, gotowa w razie czego skryć się za krawędzią wagonu z pomocą uchwytu, który wciąż ściskała.

Offline

#137 2021-10-24 14:30:52

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Anthony Winston, Arthur Bosh


Bosh korzystał z chwilowego triumfu, kiedy nagle padły kolejne wystrzały, lecz nie omieszkał aktywować swój boski symbol, aby wzmocnić refleks i wykonać dobry unik.
-Beatrycze Saville! Pamiętam Cię!- Zaśmiał się, wciąż oddalony o conajmniej jeden wagon, by oddać zaraz strzały w jej stronę, zmuszając kobietę do ewakuacji na złączenie. -W kopalni, ukradłaś Kostur Tworzyciela! Do teraz uważam, że Wielki Mistrz popełnił błąd, powinien zabić Cię z miejsca!- Wykrzykiwał, a nie mając ją w zasięgu wzroku, skupił się na Winstonie, który podnosił się na drżące nogi. -Wy nie pojmujecie, Bractwo Cieni może powstrzymać ten chaos! Siła to jedyne rozwiązanie! Władza to kontrola, a kontrola, to porządek!
Strzelił w stronę Łowcy, lecz ten uczynił podobnie ze swoim symbolem, robiąc ryzykowny uskok na drugą krawędź dachu i oddając strzał, który trafił Arthura w łydkę, zmuszając go do upadku na jedno kolano. Winston rzucił tylko krótkie spojrzenie do Beatrycze, aby zaraz zacząć biec do przodu i wykonać wyskok, przekraczając tym oddzielającą ich granicę złączenia wagonu. Bosh spróbował wycelować w Anthony’ego, ale nie zdążył, zgarniając kopniaka od byłego milicjanta, które obaliło go na plecy, wytrącając broń z ręki, która poszybowała w nieznane.
-To mrzonki. Niewola nie jest żadnym rozwiązaniem.
Powiedział szorstko Winston, a Arthur wybuchł śmiechem, podnosząc jedynie głowę.
-Myślisz, kto dał pracę tak wielu bezrobotnym w tym mieście? Myślisz kto zmniejszył liczbę biedoty? Kto rozwinął ekonomię tego przeklętego miasta? Bractwo Cieni jest jedynym panaceum.
Warknął, lecz Łowca tylko zmarszczył brwi.
-Co najwyżej placebo. I niekoniecznie przynoszące efekty.
Odparł, by bez ogródek wysunąć rewolwer, ostatni strzał oddając w jego głowę. W tym samym czasie, wagony zatrzymały się bez siły napędowej, gdzieś po środku miasta, nad którym górowali. Łowca obejrzał się na kobietę, uśmiechając się pod wąsem.
-Chyba powinniśmy podziękować Josephowi za linki z hakiem.

Offline

#138 2021-10-24 17:53:39

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
AndroidChrome 91.0.4472.164

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Nie trafiła, nie zaskoczyło jej to, z tej odległości byłby to szczęśliwy strzał. A jednak to działało we dwie strony, więc mogła bezpiecznie umknąć przed pociskami Bosha. O ile bieganie po wierzchu pociągu może być z jakiejś strony bezpieczne. Kolejarz postanowił sobie pogadać, na co ta prychnęła z pogardą.
— Gdybyś ty chociaż pojmował, czym jest władza! — odkrzyknęła mu, nie mogąc słuchać tych fanatycznych bzdur. Za chwilę też Winston przeszedł do akcji, oddając celny strzał.
Wynurzyła się szybko z łączenia, a ten znowu zaczął biec. Dzień ścigania się z pociągami? Była pod swego rodzaju wrażeniem tych decyzji. Szybko też ruszyła za nim, by móc stanowić lepsze wsparcie, lecz to okazało się raczej zbyteczne, kiedy Bosh stracił swoją broń. Rzuciła okiem na miasto, zwolnili wyraźnie tempa, a ona zaczynała się zastanawiać, gdzie stanie lub też rozbije się lokomotywa...
Anthony dobrze mówił, nie miała nic do dodania, a rzekome osiągnięcia Bractwa nie były niczym, czym mogliby się chwalić. Równie dobrze potrafiliby wymordować wszystkich bezrobotnych, gdyby było to dla nich bardziej opłacalne.
— Kolejną szumowinę mniej... — podsumowała cicho i spojrzała na Winstona. — O tak... Przez chwilę się bałam, że będą potrzebne bardziej niż chcemy — odparła z lekkim uśmiechem, podchodząc do skraju wagonu. — Lepiej się stąd zabierajmy — rzuciła tylko, by zabrać się za szukanie dogodnego zejścia w dół.

Offline

#139 2021-10-24 18:04:23

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Anthony Winston


Szumowina… tak, miała chyba rację. Choć, czy mogli tak o nich myśleć? Beatrycze chciała przecież przyjąć Cienie w ich szeregi, a jednak likwidowali tych, których uznali za niereformowalnych. Nie był nigdy zwolennikiem takim ostatecznych środków rozwiązania problemu. Może czasem nie różnili się tak od Cieni, ale… nie chciał mówić tego na głos, nie Mistrzyni. Ta miała za dużo na głowie, aby teraz iść na ustępstwa w obliczu wojny.
-Zastanawia mnie tylko, dlaczego lokomotywa zapłonęła i… gdzie jest…- Zerknął w oddal. -Może będą świadkowie, o ile ta nie wyjedzie poza miasto, ale wątpię. Oby nie doszło do żadnej eksplozji. Niech milicja czymś się zajmie.- Spojrzał na nią i podrapał się po brodzie. -Tak, już czas. Letty zaprosiła mnie na… randkę, więc wypadałoby mi się jeszcze uszykować.
Zaśmiał się cicho, aby zaraz szukać dogodnego miejsca do zejścia i zaczepienia linki, po której najdogodniej byłoby zjechać na dół...


****


ROZDZIAŁ XIV: TRON ALLANORU

Siedziba Bractwa Cieni


MG = Wielki Mistrz Felix, Arcadia La Touche


Do sali zebrań weszła kobieta w skórzanej kurtce, której obcasy stukały o kamienną posadzkę w gniewnym chodzie. Ta jednak zatrzymała się przed tronem na wzniesieniu, gdzie znalazła złotą kostuchę, zadumaną, milczącą, jakby zmęczoną.
-Wielki Mistrzu.- Podjęła na wstępie, mimo to lico czaszki pod kapturem nawet nie uniosło się w jej stronę. -Mamy pewność. Bosh nie żyje. W dodatku straciłam pełno ochrony. Zakon znów wyprowadził cios, kiedy my nawet nie odpowiedzieliśmy na poprzedni. Straty w przemyśle będą dla nas niebotyczne.- Zmarszczyła brwi i czekając chwilę, lecz dalej bez reakcji z jego strony. -Ktoś zasabotował lokomotywę i odczepił drugi wagon. Nie zbliżyłby się tam nikt, poza naszymi ludźmi lub osobą, która miałaby dokładne informacje co, gdzie i jak. Podobnie było z przypadkiem wycieku informacji o bazie w Rynsztoku. To nie jest przypadek. Mamy zdrajcę.- Postawiła kilka kroków do przodu, zadzierając głowę w górę. -To jest niezwykle dziwne, że odkąd masz władzę, wszystko idzie nie tak…
Wymruczała, a wtedy, Wielki Mistrz w końcu poruszył się, patrząc w jej stronę.
-Czy Ty… Arcadio, posądzasz mnie o zdradę…?
Zapytał dla pewności, zaś La Touche prychnęła z rozbawienia.
-Dwa lata infiltracji wroga mogło za bardzo wzbudzić sympatię do przeciwnika.
Odpowiedziała pewna siebie.
-Zdajesz sobie sprawę, że to ja, wzniosłem to Bractwo, kiedy to samo pełzło skryte w cieniu…?
-Oczywiście, ale może na tym powinniśmy poprzestać. Tak się składa, że "Wielkiego Mistrza", można zawsze zastąpić…

Syknęła, a wtedy usłyszała dźwięk przekręcanego magazynka rewolweru, który Felix powoli wyjął spod peleryny, celując w jej stronę. Kobieta zamarła na moment.
-A więc Ciebie, tym łatwiej można. Jest pełno osób chętnych na bycie liderem uliczników. Skoro Cię stworzyłem, mogę też zniszczyć.- Przekrzywił trupią głowę na bok, świdrując ją błękitnym wzrokiem. -A może też wyzbyłaś się konkurencji i pragniesz oczyścić sobie teraz drogę do władzy nad Bractwem? Tego nie wiem, ale chwilowo jesteś użyteczna, więc zejdź mi z oczu, póki mam cierpliwość.
Powiedział spokojnym, choć stłumionym głosem, który wywołał w La Touche chęć wyjścia, co też szybko poczyniła, zostawiając Wielkiego Mistrza samego sobie. Ten opuścił broń, by po chwili oprzeć maskę o własną dłoń...


_________


Stolica - Pałac Allanorski


MG = Księżna Daisy, Constantin de Vez, Annabell Lethis, Azazel


Z początkiem nowego roku, miało dojść do ważnego wydarzenia. Parlament zarządził obrady, które miały zadecydować o ostatecznej sytuacji tronu Allanoru. Poza oczywistą kandydatką i szefem Oxygenu, zaproszona była też starsza Lethis, Mistrzyni Zakonu jako reprezentantka ich interesów, oraz… Azazel. Choć to ostatnie nie do końca było prawdą, po prostu zmienił wygląd w kruczego młodzieńca, aby wejść do środka i oglądać widowisko.
Sama sala była jednym wielkim okręgiem, przypominając koloseum, aby w jednym punkcie było miejsce na tron, obecnie stojący pusty, zaś rzędy siedzące zajęli politycy, w tym wyżej wymienieni.
-Politycy. A podobno to demony są złe.
Mruknął Upadły, nachylając się lekko do Beatrycze. W tym samym czasie Annabell zerknęła na Azazela, choć oddzielała ich wyłącznie Mistrzyni.
-Gabriel nie przybył?
Dopytała jego brata, na co ten parsknął.
-Nic go to nie interesuje. Zresztą zrobiłby tylko zamieszanie sobą.
Odparł jej, na co rudowłosa tylko kiwnęła głową i wróciła do obserwowania ambony, gdzie zjawić się miał Constantin.
-Otwieram zgromadzenie! Zebraliśmy się tutaj, ponieważ musimy zakończyć okres bezkrólewia! Zwłaszcza w obliczu zagrożenia, potrzebujemy scentralizowanej władzy, oraz głosu, który podejmować będzie trudne decyzję! Jak wiemy, Królowa Marie zaginęła ponad dwa lata temu, więc jasno możemy uznać ją za zmarłą! Lecz dynastia Allanorska jeszcze nie wymarła, wciąż jest Księżna Daisy, która może sprawować dziedziczoną funkcję!
Wskazał na białowłosą, która stała nieopodal niego, w białej sukni, komponującego się z włosami.
Azazel znów nachylił się do Saville.
-Znałem jej pradziadka, co to był za śmieszny gość. Ale powierzać tron jej krwi? Czysta ironia.

Offline

#140 2021-10-24 20:15:22

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Wszyscy kochają politykę, prawda? Ktoś by się na pewno znalazł, może nawet Constantin, który przecież od dłuższego czasu czuł się tu niczym ryba w wodzie. Sama Beatrycze spoglądała na tych ludzi raczej sceptycznie, trochę obojętnie, a trochę też czujnie, jakby ich cele i zagrywki wcale nie były takie oczywiste. Była przekonana, że takie właśnie nie są, w końcu trzeba być nie lada lisem, by utrzymać się wśród najważniejszych głów, jeszcze w takim czasie jak teraz. No i mieć mniej więcej coś do powiedzenia, choć może bardziej tylko dar przekonywania do siebie ludzi. W każdym razie nie lubiła takich rzeczy, politycy w większości myśleli w pierwszej kolejności o sobie.
Zerknęła kątem oka na stojącego obok Azazela. To zabawne, jak bardzo pasował do tego grona, choć wcale nie był człowiekiem. Jeszcze jego słowa.
— Jakie to uczucie, ponownie zasiadać pośród dziesiątek demonów? — mruknęła ironicznie, wodząc wzrokiem po mniej lub bardziej znanych twarzach. Zerknęła na Annabell, kiedy ta zadała całkiem dobre pytanie, choć odpowiedź brzmiała rozczarowująco. I nie tylko. — To... możliwe. Nie orientuje się zbyt dobrze w naszych czasach — rzuciła, choć to mogło być dyskusyjne. Mógł się teoretycznie wiele nauczyć ze wspomnień Blacka, pytanie z jakim skutkiem.
Ważniejsze pytanie, czy Azazel nie narobi jeszcze większego zamieszania, bo z pewnością byłby do tego zdolny. Tymczasem jednak Constantin otworzył obrady, skupiając na sobie spojrzenia wszystkich obecnych. Jak również i Księżna, która prezentowała się dziś wręcz... w symbolicznej bieli, jeśli można tak to nazwać. Jak biały króliczek z czerwonymi oczami, nie żeby chciała ją obrazić, to było pierwsze, co przyszło jej na myśl.
Ironia. Ironią by było, gdyby Daisy była reinkarnacją Allanora, ale... nieważne, chyba nadal miała dziwne ciarki na myśl, że może rozmawiać z dawno zmarłymi ludźmi, którzy żyją i stoją tu przed nią.
Nie była pewna, czy powinna odzywać się od samego początku, w każdym razie poparcie kandydatury Księżnej bez wysłuchania innych głosów wydawało jej się mało rzetelne, toteż tylko pokiwała głową i przeniosła wzrok na pozostałych.
— Zaraz zaczną się kłócić... — szepnęła do siebie.

Offline

#141 2021-10-24 20:45:37

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Księżna Daisy, Constantin de Vez, Annabell Lethis, Azazel


Demon zaśmiał się na jej komentarz.
-Oh, rozkosznie. Najgorszy był na posiedzeniach chyba Belzebub. Jak on skrzekotał, yhh…
Wykrzywił twarz w niesmaku, ale zaraz pełna uwaga przeniosła się na ambone, bo po przemowie Constatina, na widoku objawiła im się biała dama, w postaci Księżnej Daisy.
-Moi drodzy poddani! Nie będę mówić o tym dlaczego należny jest mi tron, bo jest to jasne, nie marnowalibyśmy na to czasu! Chcę porozmawiać o zmianach, jakie mam zamiar wprowadzić w Allanorze!- Omiotła wszystkich wzrokiem. -Wpierw, chcę zlikwidować religię państwową! Rozwiązać Inkwizycję!
Wtedy, wybuchły tłumy głosów, a Azazel otworzył szerzej złote ślepia.
-Oho, już ją lubię.
Zjechał bardziej po fotelu, zakładając nogę na nogę, zaś de Vez zaczął wszystkich uciszać. Daisy zacisnęła palce, postanawiając kontynuować.
-Kościół od wieków powtarzał swoje przestarzałe doktryny, które wpłynęły na nasze życie! Wspieraliśmy katedry i kaplice, zapominając o tych, którzy naprawdę potrzebowali pomocy!- Zacytowała Salvadora, wierząc w duchu w jego racje. -Na własne oczy zobaczyłam tragedie na ulicach, tragedię pod naszym nosem! Allanorczycy cierpią, niedość że zgłodu, to z powodu braku pomocy medycznej, sierocińce są przepełnione, a dzieci muszą żebrać, zaś przemoc jest na porządku dziennym, nie znajdując żadnego sensownego ujścia, poza zbrodniami w biały dzień, na co do tej pory przymykaliśmy oczy! Rządy mej kuzynki, Marie Allanorskiej, dały silną pozycję Inkwizycji, która postanowiła zawładnąć nami, oraz dokonywać samosądów za herezję ludzi, którzy nawet nie pojmowali własnych przestępstw!
Szumy zaczynały cichnąć, skupiając się na jej słowach, a Azazel zerknął na Beatrycze.
-Zakochałem się, Beatrycze.- Chwycił ją za ramię. -Ona jest cudowna.
-Powinniśmy zainwestować w placówki medyczne, szpitale, sierocińce, oraz przede wszystkim, służby porządkowe, aby ochrona milicji dotarła także w najniebezpieczniejsze dzielnice miasta! Ale nie tylko! Dotyczy to wszystkich miast! Lecz Allanor potrzebuje nie tylko tego, lecz ochrony przed zagrożeniem, które jest bardziej realne, niż kiedykolwiek! Nowopowstały Zakon Łowców istnieje po to, aby zwalczać wpływy odrażających Demonów!
Azazel westchnął i puścił Saville.
-Chyba nasze drogi są jednak inne…
Mruknął.
-Dlatego, ogłaszam, że odbuduję wszystkie upadłe placówki Zakonu we wszystkich większych miastach! To szereg obietnic, które zostaną spełnione pod moją pieczą, a które zmienią cały Allanor! Musicie jednak mi zaufać!
Wyprostowała się, oddychając ciężko. Zżerał ją stres, zaś de Vez omiótł salę wzrokiem. Pojawiały się mruki, ale chyba każdy potrzebował czasu, by to przeanalizować. W końcu, poprzednia królowa mocno obniżyła ich próg zaufania.

Offline

#142 2021-10-24 23:28:18

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Ciekawe, kto tutaj zacznie skrzekotać, pomyślała tylko w odpowiedzi na jego słowa, by zaraz skupić się na wystąpieniu samej Daisy. Zaczęła specyficznie, ale też miała w tym swoją rację, bo w końcu dziedziczyła tron i wedle dawnych zwyczajów, miała do niego największe prawa. Jeśli chodzi o zmiany, to Saville zamieniła się w słuch, kiedy zaczęło się o Inkwizycji. Sama nie pałała sympatią do kościelnych najemników, ale problem był znacznie większy, jak słusznie zauważyła Księżna. Mnóstwo pieniędzy i zasobów było marnowanych na rzeczy, których nikt nie potrzebował. Problem w tym, że tak było zawsze i wszędzie, wykorzenienie tego może być niemożliwe, ale z pewnością można i warto spróbować poprawić sytuację wielu ludzi na dnie społeczeństwa. Sama doskonale przekonała się o tym, że na to zasługują.
Spojrzała na Azazela, kiedy chwycił ją za ramię, by zaraz ukradkiem przewrócić oczami. Nie odpowiedziała mu jednak, woląc słuchać dalej. Usługi, pomoc i zachowanie porządku. Właściwie to zabawne, bo zapewne to samo deklarowała na początku Inkwizycja. Ale wiadomo, że fanatyzm nigdy nie wiedzie do niczego dobrego, nawet jeśli takie jest jego założenie. No i doszło do kwestii, która ostudziła uczucia Azazela.
— To była krótka miłość — mruknęła cicho, zaraz wracając spojrzeniem do Daisy. To było również ironiczne, wręcz zabawne, że tak bardzo popierała walkę z piekielnymi siłami oraz Zakon, którego to przedstawicielka właśnie plotkowała z demonem. To też zrodziło w jej głowie pytanie, ilu obecnych było świadomych osobowości tego czarnowłosego mężczyzny. Zapewne znikoma ilość, raczej tylko ci, z którymi rozmawiali przy planach.
— Zakon ci ufa, Wasza Wysokość — rzekła, wstając, by zaraz omieść wzrokiem pozostałych. — Nie ze względu na poparcie, choć i za to jestem wdzięczna, lecz dążenia. Te liczne wspomniane właśnie cele, te rzeczywiste problemy, których tak wielu nie chce zauważać. Jak pleśni, która jeszcze nie wykwitła. Ich rozwiązanie powinno stać się wspólnym priorytetem wszystkich, których obchodzi dobro obywateli Allanoru. Jestem przekonana, że pod rządami Księżnej Daisy uda nam się nie tylko przywrócić ład w tym kraju, lecz też zmienić go w o wiele lepszy niż dotychczas. — Skończywszy mówić, usiadła z powrotem, choć wewnętrznie szykowała się już na głosy w jej stronę. Ciężko powiedzieć, czy była spokojna, raczej czujna, jakby miała przed sobą partię skomplikowanych szachów.
Co ją denerwowało, to niemożność użycia argumentu, który się jej podobał. Wszyscy wiedzieli, że ludzie nie wyobrażali sobie na tronie nikogo innego jak spadkobiercy Allanora i nagła zmiana struktury władzy byłaby niepotrzebnym zamieszaniem. A jednak mówienie tego w kontekście Daisy jako najlepszej opcji, nie wypadało wcale dobrze, nie oficjalnie.

Offline

#143 2021-10-25 07:31:29

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 94.0.4606.85

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Księżna Daisy, Constantin de Vez, Annabell Lethis, Azazel


Chyba na tym polega życie demona, na chwilach pięknych, co też ulotnych, lecz mimo to, sama osoba Daisy była dla niego interesującą. Bowiem to śmiertelny relikt przeszłości, ostatnia czysta i bezpośrednia potomkini tego, co tyle krwi ludzkości zepsuł. Nigdy nie pojmował, czemu pozostawili u władzy Lazariusza i jego siostry, ani tym później, szalonych następców. Może to wina tego, że ludzkość poszukuje boskości, której mogą chcieć służyć.
W końcu podniosła się Beatrycze, rzucając swoją płomienną przemową w interesie Zakonu, na co Upadły nie mógł przymknąć oka.
-Czy Ty właśnie porównałaś Księżną do pleśni? Cała Saville.
Zaśmiał się rozbawiony, choć nie na tyle, by reszta słuchała. Mimo to, sama Daisy skupiła się na całym kontekście, który wywołał jej delikatny uśmiech na twarz.
-Bardzo Ci dziękuję za tak klarowne stronnictwo, Mistrzyni Saville.
Odezwała się, a wtedy też Constantin wstał z miejsca.
-Sądzę… że współpraca władzy i Zakonu jest bardzo istotna dla pokoju w całym Allanorze, którego prawdziwym utrapieniem są Demony. To bardzo ważne, proszę pamiętać o tym.
Usiadł wtedy, a zamiast niego wstał jakiś inny arystokrata.
-W porządku, obietnice brzmią pięknie, lecz co z przyszłością? Zostałaś ostatnią z rodu, Wasza Wysokość, co z dziedzicem? Nie masz braci.
Wyrzucił swoje spostrzeżenia, a Azazel pokręciło głową.
-Niebywałe, że w przypadku władzy kazirodztwo jest tak legalne.
-Bo ludzie myślą, że krew Allanorska jest boska, a boskości wolno wszystko.

Wtrąciła Annabell.
-Dlatego ludzkości tak długo dobrze siedziało się w przysłowiowych kajdanach.
Po tej dyspucie, Daisy zaś skupiła czerwone oczy na członku parlamentu.
-Zdaję sobie sprawę z tego… ufaliście mojej rodzinie od zawsze, ale najwidoczniej, nadszedł czas zmian, nawet na tym polu. Może nie jestem w stanie dać Wam przyszłego władcy czystej krwi, lecz wciąż będzie to dziedzic każdego poprzedniego władcy, który do tej pory trzymał Allanor w bezpiecznym porządku i…
-A więc zobowiązujesz się do małżeństwa z… kimś, spoza rodu?
Spytał, co było jasną sugestią, że arystokracja z chęcią rzuciłaby się na nią, lecz białowłosa wzięła tylko płytki wdech, tarmosząc skrawki sukni.
-Tak… i nie…- Jej słowa utworzyły kolejny gwar. -Nie musicie martwić się o sukcesje, zwłaszcza teraz, naszym priorytetem jest wojna, która…!
Lecz już nikt nie słuchał, politycy zaczęli się przekrzykiwać. Azazel szturchnął Saville.
-Przypomina mi to trochę stworzenie Behemota. Tyle nienawiści z której rodzi się twór wszystkich żali… tak, czy inaczej, proponowałbym wykorzystać hasło "wojna".
Zasugerował, jakby chcąc zaznaczyć, że Zakon ma teraz największy priorytet decyzyjny.

Offline

#144 2021-10-25 11:49:04

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Zerknęła na Azazela kątem oka, kiedy rzucił swoją uwagę, jakże trafną oczywiście.
— Czy ty w ogóle słuchasz? — mruknęła ciszej, wracając uwagą do Constantina oraz kolejnych podnoszących się głosów.
De Vez miał rację, zgoda z najwyższą władzą kraju znacząco pomoże nie tylko Zakonowi, ale też im wszystkim, zwłaszcza teraz, kiedy mają ważniejsze rzeczy do roboty niż kłócenie się ze sobą nawzajem. Wtedy jednak podniósł się głos o sukcesji, a Saville westchnęła cicho.
— Obłęd — podsumowała ich małą dyskusję we własnym gronie, zaraz przenosząc wzrok na Daisy. — Który do tej pory trzymał Allanor w bezpiecznym porządku... — powtórzyła za nią, wciąż szeptem i z wyczuwalnym sarkazmem przypominając sobie liczne kroniki z życia tego czy innego szalonego władcy. No i zaczęła się zapowiedziana przez nią kłótnia. Trochę później, niż myślała, ale jednak. Zerknęła znów na Azazela. — Jak dzieci... — mruknęła tylko i wstała znów ze swego miejsca, opierając dłonie o balustradę rzędu. — Nie będzie żadnej sukcesji! — krzyknęła, chcąc przykuć ich uwagę, lecz nie dawała im czasu na odpowiedź. — Ani żadnego Allanoru do rządzenia, jeśli zaczniemy się kłócić o przywileje, zamiast zająć się wojną i powstrzymaniem inwazji Demonów. To, czego potrzeba nam w tej chwili, to jednolitej władzy, konstruktywnego planu i jasnych decyzji, które pozwolą ocalić ten kraj. Jeśli tego nie zrobimy, możecie się państwo pomartwić jedynie o sukcesje rodowego grobowca. — Przesunęła po nich wzrokiem, odważnie szukając sprzeciwu.

Offline

#145 2021-10-25 12:20:05

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 94.0.4606.85

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Księżna Daisy, Constantin de Vez, Annabell Lethis, Azazel


Annabell zerknęła na Beatrycze, gdy ta powtórzyła słowa Księżnej.
-Raczej zdaje sobie sprawę z naginania własnych słów, lecz nie może wypaść źle w oczach parlamentu, który jest krótkowzroczny.
Wyraziła własną opinię, lecz gwar bardzo szybko zakłócił otoczenie przez niejednoznaczną decyzję Daisy względem sukcesji. Wtedy, za radą Upadłego, Saville powstała, bardzo szybko uciszając wszystkich już pierwszym zdaniem. Dopiero zaraz przyszło reszcie pojąć sens tych słów, gdy Mistrzyni zapowiedziała prawdziwą apokalipsę, która zmroziła krew w żyłach większości. Może wbrew jej oczekiwaniom, nie padły sprzeciwy, a zamiast tego, na twarzy czerwonookiej zagościła ulga na twarzy.
-Zbyt długo Allanor pozostał bez woli, która poprowadziłaby lud. Popadliśmy w chaos! Musimy zawierzyć nas los Zakonowi, tak jak boskiej interwencji Archanioła Gabriela! Lecz nie możemy pozostać bez siły decyzyjnej, reprezentującej nasz interes! Zakon nie rozwiąże naszych wewnętrznych problemów! Dlatego proszę, zaufajcie mi, jeśli chcemy zachować świat takim, jakim go znamy!
Dodała, a wtedy zapadła cisza w całym koloseum
, przerywana cichym chichotem Azazela, którego uciszano. Wtedy też de Vez podszedł znów do ambony.
-Jako przewodniczący parlamentu, zarządzam głosowanie. Kto jest za koronowaniem Księżnej Daisy Allanorskiej na Królową Allanoru?- Wtedy, większość sali uniosło rękę, choć niektórzy zbierali się z tym niepewnie. Azazel też podniósł, bo czemu nie. -Kto przeciw?- Wtedy, uniosły się tylko nieliczne ręce, lecz szybko też opadały, widząc swoją przegraną. -W takim razie sprawa jasna! Allanor czeka koronacja! Zamykam zgromadzenie!
Wtedy, ludzie zaczęli wstawać, a Daisy sapnęła z ulgą, ściskając własną pierś. Constantin podszedł do niej na spokojnie.
-Myślę, że koronację należy przeprowadzić na dniach. Winszuję zwycięstwa.
-Nie mi gratuluj…

Daisy spojrzała w kierunku Beatrycze, czekając aż rzędy stosunkowo opustoszeją, by podejść do niej czym prędko. Po drodze próbowali ją zagadać różni ludzie, lecz skutecznie ich wyminęła, aby dopaść Saville w swoje objęcia, całkowicie zapominając o tytułach, czy profesjonalizmie.
-Dziękuję...

Offline

#146 2021-10-25 13:10:42

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Ludzie milczeli, co sprawiło, że jej spojrzenie złagodniało nieznacznie, a sama Beatrycze usiadła niespiesznie, gdy do głosu znów wróciła Księżna. Tak jak tego oczekiwała, wystarczyło im przypomnieć, postraszyć trochę, by się uspokoili. Przynajmniej na razie, bo temat dziedzica z pewnością nieraz o sobie przypomni, zwłaszcza, kiedy już zaprowadzą tu względny porządek.
Sama szturchnęła Azazela, kiedy zaczął się podśmiechiwać ze słów Daisy. Zgadywała, że to między innymi część o Gabrielu tak go bawiła, jednak to nie był dobry moment na głupie komentarze. No i to chyba też sobie wykrakała, oczywiście musiał coś takiego odstawić. Naprawdę bywał niereformowalny, ale było w tym coś ujmującego na swój sposób. Głupie, ale prawdziwe, podobnie do Salvadora, bywał tą odrobiną rozluźnienia w nieznośnie wrogiej rzeczywistości.
Kiedy przyszło do głosowania, oczywiście również podniosła rękę za Księżną Daisy, by po chwili omieść wzrokiem twarze tych, którzy opowiedzieli się przeciw. Nie była pewna, ale miała wrażenie, że ta informacja może się kiedyś przydać, a na pewno nie zaszkodzi.
Constantin zamknął posiedzenie, a ona mogła odetchnąć. Zerknęła też na Annabell.
— Chyba nie było tak najgorzej — rzuciła cicho, by zaraz wstać również, ale nie dane jej było się oddalić nawet z korytarza między rzędami. — Wasza Wysokość... — Uśmiechnęła się w lekkim zakłopotaniu, chyba nie będąc pewną, czy powinna odwzajemnić uścisk. — Nie musisz mi dziękować... Cieszę się, że wszystko przebiegło bez większych komplikacji — dodała zaraz, przyjmując cieplejszy uśmiech.

Offline

#147 2021-10-25 13:34:36

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 94.0.4606.85

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Księżna Daisy, Constantin de Vez, Annabell Lethis, Azazel


-Jestem mimo to wdzięczna. Może uda nam się stworzyć linię porozumienia władzy, a instytutu jak przed wiekami.
Puściła ją z objęć, odsuwając się, a Azazel westchnął, rozwalony na fotelu.
-Kto z instytutem paktuje, ten źle kończy…
Mruknął do siebie, ale chyba został zignorowany. Księżna spojrzała na Lethis, a po tym na Beatrycze.
-Zakończmy to więc czym prędzej, aby móc zbudować przyszłość.


****


ROZDZIAŁ XV: WŁADCA I PODRÓŻNIK

Stolica - Dzielnica Przemysłowa


MG = Anthony Winston, Salvador de Rune, Lisa Lethis, Nitael, Imamiasz


Praca Łowców szła pełną parą, kiedy powoli starali się odgrzebać miasto z jego problemów, a w tym wypadku, nadszedł dzień uderzenia w dwa kolejne demony, które dosyć długo ukrywały się wśród śmiertelnych. Teraz udało się zapędzić je w kozi róg do dzielnicy pełnej machin, czy fabryk, gdzie nocą nie trzeba było martwić się o cywili na ulicach.
-Zostawcie mnie!
Wykrzyczał Imamiasz, którego trupia twarz i zwęglone ciało, na swój sposób przypominało Enepsignos, a rogi w kształcie gałęzi drzewa, dodawały do tego groteski.
-Mam dobry humor, ale nie aż tak.
Uśmiechnął się Salvador, który wysunął anielski bicz z symbolu łowcy, którym zaraz strzelił w demona, parząc go ze skwarem i jego krzykiem, nim ten rzucił się do ucieczki między magazyny, lecz już w okolicy czekała Lisa, która oddała strzał w Demona, co prawda nie czyniąc mu krzywdy, lecz przynajmniej przewracając go co kawałek.
Trochę dalej zaś, na placu skąd wylatywały wcześniej sterowce, a teraz, nie brakowało dźwigów pozostawionych przez robotników portu lotniczego, trwała inna batalia.
-Nadzieja na próżno trwać będzie, gdy zgaśnie płomień twej duszy…
Rozbrzmiały słowa dwumetrowego Nitaela, którego skóra wydawała się być jak kamienna skorupa, a rombowata głowa, pozbawiona ust, zamrugała świetlistymi oczyma.
-Ładne słowa, jak na potępieńca.
Sapnął Anthony, lecz zaraz dobiegło do niego czterech innych Łowców, którzy zarzucali lassami lub oddawali strzały, by wytrącić golema, ale ten miał więcej siły i odporności, potrafiąc nawet szarpać swoimi oponentami. Jeden z Łowców upadł pod jego nogi, zaś Nitael zmiażdżył jego głowę zwykłym tupnięciem. Winston zaklnął na ten widok i wyjął swoją potężną strzelbę automatyczną, strzelając prosto w pierś Demona, krusząc jego pancerz, a zaraz, jeden z rogów.

Offline

#148 2021-10-26 09:52:40

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
AndroidChrome 91.0.4472.164

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Miała nadzieję, że polowanie na Immamiasza przebiegało lepiej niż ich zmagania z golemem na środku placu. Oplątany przy pomocy świetlistych lin wciąż trzymał się całkiem dobrze i targał nimi na wszystkie strony, a to znaczyło jedno. Był wyjątkowo gruboskórny. W dodatku te jego słowa, jak słusznie zauważył Winston, zupełnie niepasujące do natury, choć... z drugiej strony może to właśnie była ich prawdziwa natura. Coś, czego nie spodziewasz się po wyglądzie potępieńca, a czym byli pierwotnie. Zabawne, że mając uczucia, potrafią być jeszcze bardziej bezduszni niż przedtem.
Jej pistolet, jak też i inne, był mało skuteczny. Lasso było mało skuteczne, lecz pozostawiała je w użyciu, by przypadkiem nie dać mu okazji do skrzywdzenia kogoś jeszcze. Widok rozlewającej się po bruku krwi tylko bardziej zdeterminował jej chęć sprowadzenia tej kreatury do parteru i z powrotem do dziury, z której wypełzła.
Strzelba Winstona to była cudowna broń, a chrupnięcie demoniej skorupy jeszcze lepsze. Wycelowała nejpierw w głowę, dokładniej w oczy, a potem zaraz kolejny strzał padł niżej, prosto w uszkodzone miejsce w pancerzu. Spróbowała też odwinąć lasso, by oplątać nim szyję demona, kiedy ten będzie zajęty padającymi w niego pociskami.

Offline

#149 2021-10-26 10:25:51

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 94.0.4606.85

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Anthony Winston, Salvador de Rune, Lisa Lethis, Nitael, Imamiasz


Nitael wyglądał na upartego, lecz strzelby z pewnością nie polubił, zmuszając go do stawiania kroków w kierunku Winstona. Milicjant zaczął się wycofywać, lecz Demon niespodziewanie przyśpieszył, zamachując się długą łapą, która uderzyła Łowcę, wytrącając go na ziemię. Był gotów podejść, by go zmiażdżyć, lecz wtedy kolejne strzały dosięgły jego oczu i dziury w piersi, wykrzywiając go. Kolejne lassa zaczęły szarpać nim, by sprowadzić go na kolana, co też się udało, z chrupnięciem skały o podłoże.
-Pożarłem duszę wielu z was… poczekać mogę i dłużej…
Wycharczał, a wtedy zdenerwowany Winston wstał i podszedł do Demona, wsadzając mu rękę prosto w dziurę w torsie.
-Nie mój problem!
Aktywował symbol, a Nitael wydał z siebie wycie, nim czerwona łuna objęła go, a kamienne ciało rozmyło się, jakby wyparowało. Anthony spojrzał na Beatrycze i kiwnięciem głowy podziękował jej za odwrócenie jego uwagi, oraz innym Łowcom, za przytrzymanie.
Imamiasz z kolei biegł jak szalony, jak na podróżnika przystało, goniony przez Salvadora, oraz Lisę, lecz ku ich zaskoczeniu, gdy Demon wybiegł na plac remontowy, jakiś strzał w głowę obalił go na ziemię.
-Aghh…! Jak ja was… jak ja nienawidzę ludzi…!
Zajęczał, podnosząc się z ziemi, lecz zaraz oberwał kolejnym strzałem, upadając kolejny raz. Wtedy dwójka Łowców dobiegła na miejsce, by dostrzec postać, która była sprawcą tych wystrzałów.
-Jak to możliwe, by boskie anioły, stały się tak żałosnymi kreaturami…
Wymówił, a wtedy Salvador zmarszczył brwi.
-Zawsze jesteś na bieżąco z Demonami, co?
Spytał ironicznie, a wtedy lico kostuchy spod kaptura zwróciło się w jego stronę. Lethis cofnęła się o krok.
-Inaczej nie byłbym tym, kim jestem.- Zwrócił się znów do Inamiasza, który chciał wykorzystać ich pogaduchy do ucieczki, lecz zaraz boskie lasso Felixa objęło jego nogę, paląc go dotkliwie. -Nie pozwoliłem Ci odejść…
-ŚCIERWO!

Offline

#150 2021-10-26 22:40:16

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

W końcu gruboskórna kreatura uklęknęła przed nimi... czy raczej z fizycznego przymusu, niemniej musiało być to dla niego upokarzające, mimo że w jego słowach wciąż pobrzmiewała pewność siebie i duma. Oczywiście, że mógł czekać, nawet całą wieczność, nie dbała o to, choć z miłą chęcią przyjęłaby wiadomość o jego permanentnej śmierci.
Hm, czy na pewno?
Jej wzrok padł na Winstona, kiedy ten ostatecznie zmusił demona do wycofania się poprzez wsadzenie mu, można powiedzieć, rozgrzanego żelazka między żebra. Beatrycze schowała lasso, by omieść towarzysza czujnym wzrokiem, wpierw jego, potem i pozostałych, chwilowo wymijając spojrzeniem trupa w kałuży krwi. Jej uwagę przykuły odgłosy ucieczki kolejnej upadłej istoty.
Uniosła znów swoją broń, jednakże nie zdążyła wystrzelić, co było po niej widać, jeszcze nawet nie wycelowała, kiedy padł huk, a pocisk wytrącił Immamiasza z równowagi. Opuściła broń i rozejrzała się szerzej, szybko dostrzegając postać mrocznej kostuchy. Podczas gdy oni dyskutowali, Saville zwyczajnie ruszyła w ich stronę, nieco szybciej, kiedy Demon upadł po raz kolejny, tym razem pochwycony za nogę.
— Wracaj do piekła — rzuciła, stając nad nim i celując z pistoletu, choć był to dość nieuczciwy straszak. Nie zamierzała strzelać, niewiele by to dało. Zamiast tego, w razie sprzeciwu, jej plan zakładał przyłożenie mu dłoni z rozpalonym symbolem prosto na szpetną twarz.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
wiercenie studni głębinowych krosno | medycyna pracy ursynów | regały paletowe | reklama internetowa nikkshow | pizza dowóz kraków Bronowice