Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#121 2021-10-21 12:05:24

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Anevici, Farribari, Asmodeusz, Lilith


Anevici westchnął, widząc że to wszystko szło własnym torem, a więc jemu przyszło się dostosować, zwłaszcza do podejścia Farribariego, który od początku przyklepywał cały pomysł.
Asmodeusz uśmiechnął się nieznacznie do kobiety.
-Niewiele. Jednakowoż aż i tyle.- Zaśmiał się cicho, wymijając Patricie. -Gdy Azazel zostanie spętany, otwórz wieko urny i wymów słowa: Carxavat inhar zaarava. To z naszego języka, na które nie ma ludzkich słów. Jest jednak nimi spętana moc boskiego naczynia. Wtedy esencja Pierwszego Spaczonego przeniesie się do tego urokliwego przedmiotu. Wystarczy po tym zamknąć. Nie pomyl słów, inaczej będzie się to przeciągać. Musimy utrzymać go w jednej linii.- Spojrzał na Lilith. -Mogłabyś…?
Spytał, a wtedy demoniczna kobieta przeszła na środek placu, aby wbić swoje pazury w glebę, za moment wyrysowując na niej wzór przypominający pięcionożny pentagram. Lilith i Asmodeusz zajęli pozycje na ostatnich rogach, podobnie uczynili dwaj Łowcy z przodu, natomiast dla Archont pozostał szczytowy kąt, który był niejakim frontem do środka, który otoczyli.
-Z początku będzie zdezorientowany, cokolwiek by mówił i nie robił, nie przerywajcie formuły, której Was nauczyłem.
Skierował te słowa do Aneviciego i Farribariego, aby wtedy, Lilith zaczęła recytować słowa w pradawnej mowie demonów, po niej zaś, Demon Rozrywki, co było znakiem do dołączenia się dla dwóch Łowców.
Kiedy cała czwórka zaczęła intonację w jednym rytmie, wszystkie wyrysowane linie zabłysły czerwoną łuną światła. Archont mogła poczuć się dziwnie, lecz wszelkie te uczucia mogły zniknąć, gdy w samym środku błysło światło, w którym objawił się klęczący Azazel, kulący swe czarne skrzydła.
-Co się… dzieje…
Wyszeptał, próbując zorientować się, skąd się tutaj wziął, czerwonymi ślepiami rozglądając się wokół. Chcąc nie chcąc, Patricia musiała czekać i zaufać intuicji.

Offline

#122 2021-10-21 13:36:57

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Słuchała Asmodeusza z uwagą, śledząc każde słowo, jakie wypowiadał w jej stronę. W głowie zakodowała sobie podaną formułę. Brzmiała odpowiednio tajemniczo, choć Archont skłamałaby, gdyby powiedziała, że brak tłumaczenia nie był zawodem. Skupiła się jednak na instrukcji, a ta rzeczywiście wydawała się prosta. Jeszcze raz przypomniała sobie słowa, kiedy Upadły zwrócił się do rogatej damy, a ona zaczęła przygotowywać scenę.
Zajęli swoje miejsca, a kroki Archont w tym kierunku były spokojne i zdecydowane. Ułożyła wygodniej dłonie na urnie i prześledziła linie wyrysowanego symbolu. Kolejne instrukcje, tym razem do jej towarzyszy, a potem wszystko się zaczęło. Upiorny spektakl podszyty głosami ludzi i demonów przemawiających w jednym, piekielnym języku. Po plecach przeszedł jej dreszcz, czuła dziwną obecność, jakby symbol, w którym stali, był kolejnym uczestnikiem rytuału. To jednak zniknęło wraz z nieziemskim światłem, które to sprowadziło samego Azazela, w postawie, której by się po nim nigdy nie spodziewano.
Nie porzucała powierzonego jej zadania, upewniła się jedynie ukradkiem, że dobrze trzyma wieko urny i w żadnym razie go nie upuści, kiedy przyjdzie właściwa pora. Jej wzrok spoczywał na Pierwszym Spaczonym, uważnie obserwując jego ruchy i szukając tego właściwego momentu.

Offline

#123 2021-10-21 14:07:45

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Anevici, Farribari, Asmodeusz, Lilith, Azazel


Azazel był całkiem zdezorientowany, aż do momentu, gdy dostrzegł, że jest w pentagramie.
-Nie!- Spróbował się ruszyć, ale był sparaliżowany. Za chwilę zobaczył Lilith i Asmodeusza. -Wy głupcy! JAK MOŻECIE JAK ŚMIECIE?!- Zaczął wykrzykiwać, aż wtedy dostrzegł Łowców, oraz Archont przed sobą samym. -ZDRAJCY! STWORZYŁEM WAS, DAŁEM WAM WSZYSTKO!- Krzyczał, nie mogąc uwierzyć w to, że sam Zakon zwrócił się przeciwko niemu, przekupiony przez inne demony. Wiedział, że każdy z nich chciał znaleźć się na wyższej pozycji, lecz nie żeby doszło do tego. A gdy czerwone oczy dostrzegły urnę, już miał całkowitą pewność co chcieli mu zgotować. -JEŚLI TO ZROBISZ…!
Wtedy poczuł fale bólu, która objęła jego ciało, a Upadły wydarł się w przestworza, którego ryk nie był ludzki, brzmiał jak bestia z najgorszych koszmarów, jakby mógł rozedrzeć same niebiosa. Wtedy też rozbrzmiała kolejna inkantacja, oraz otworzenie urny, która zamieniła się bladym światłem, zaś jeszcze gorszy ryk zapoczątkował proces, w którym wyprężył się, a jego klatka piersiowa zaczęła się rozsypywać, a skrawki jego ciała, niczym nadpalony papier, wzniosiły się w powietrze, lecąc w stronę otwartego naczynia.
Wtedy, zebrani wokół Łowcy zaczęli się niepokoić, nie tym co się działo, a tym co zaraz dostrzegli. Asmodeusz i Lilith, nie musząc już kontynuować własnej formuły, zwrócili uwagę na postać czarnoskrzydłej anielicy, która stała na wzniesieniu, obserwując ich w oddali.
Azazel ostatkiem sił oparł się rękoma o ziemię, w którą wbił swoje palce, przekształcone w demoniczne szpony. Uniósł przekrwione oczy w stronę, w jaką zaraz patrzyli wszyscy, aby unieść ociężale rękę w jej kierunku…
-Naama…- Wydusił. -Błagam… pomóż… mi…
Dodał, lecz było za późno, bo jego ciało rozsypało się, a cała esencja, która z niego uszła, przedostała się do wciąż rozświetlonej urny.
-ZAMKNIJ TO NATYCHMIAST!
Wykrzyczał Asmodeusz.

Offline

#124 2021-10-21 14:42:43

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Jego krzyki i protesty były zupełnie do przewidzenia, a mimo to miała nadzieję, że nie wyzwoli się w najmniej odpowiednim momencie. A jednak to wszystko było jakieś nieosobiste, jakby fakt, że tylko stała i obserwowała wyłączał ją z całego grona. Dopiero kiedy zwrócił się bezpośrednio do niej, poczuła na sobie ciężar odpowiedzialności, jaki starszyzna zrzuciła na nich wszystkich.
Nie dowiedziała się jednak, jak miała brzmieć kolejna groźba. Patricia aż przymrużyła oczy, nie mogąc sięgnąć do swych uszu, które zdawały się być rozrywane przez przeraźliwy ryk demona skrytego pod urokliwą twarzą Azazela. Otworzyła wieko urny, a wtedy ciało Upadłego zaczęło się rozpadać, jakby spalać, choć w rzeczywistości wcale nie umierał. Czekał go los znacznie gorszy od śmierci i od potępienia, na jakie sam się skazał. Wieczne więzienie.
Zerknęła po swoich towarzyszach, a zaraz też za ich wzrokiem na dwa pozostałe demony i... przybysza. Tego nikt nie planował, skąd się tu wzięła i kim była? Archont była gotowa na wszystko, szczególnie na to, by kobieta okazała się wrogiem, lecz wtedy ich rytuał mógłby zostać zaprzepaszczony zupełnie. Jej wzrok znów padł na Azazela, kiedy nie tylko nazwał postać, ale i zaczął błagać ją o pomoc. Błagać. To było niebywałe. Jak wiele słów można wpasować w jego usta w zależności od sytuacji.
Wtedy jednak do jej świadomości przebił się głos Asmodeusza, a Patricia pospiesznie przycisnęła wieko urny na swoje miejsce, odcinając drogę lśniącemu z wewnątrz światłu. Spojrzała na Upadłego, a potem na czarnoskrzydłą kobietę.
— Co tu robi? — rzuciła, choć nie dość głośno, by ona usłyszała.

Offline

#125 2021-10-21 15:00:43

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Anevici, Farribari, Asmodeusz, Lilith, Naama


Nie udało się uchronić Azazela przed jego ponurym losem, a w momencie, gdy urna została zamknięta, światło zwyczajnie zgasło, zaś pokrywa wydawała się niemożliwa do ponownego otworzenia, co nie było takie dziwne, gdyż była zaklęta. Mimo to, nie ona stała się główną atrakcją, pomimo sukcesu zdrady, której się podjęli, a nowoprzybyła, która stała zbyt daleko, aby można było dostrzec nawet jej rysy twarzy, lecz skrzydła i sylwetka wyraziście się odznaczały.
-Naama, to nie jest Twoja sprawa! Nie wtrącaj się!
Wykrzyczał Asmodeusz, czym bardziej zwrócił uwagę Lilith.
-Naama…
Wyszeptała, zaś Łowcy stali w osłupieniu, nikt nie był chyba w stanie odpowiedzieć na pytanie Archont. Upadła Anielica jednak zdawała się paść na kolana, jakby przeżyła prawdziwy ból. Nie fizyczny, lecz to co ujrzało, na co nie mogła przeciwdziałać, było wystarczającą krzywdą.
-Naama, odejdź skąd przybyłaś!
Wykrzyczał znowu demon Rozrywki, gotów się nawet ruszyć do niej, lecz Naama prędko machnęła skrzydłami, znikając. Asmodeusz rozłożył własne skrzydła, spodziewając się, że to na nim się skupi lecz nie.
-Zabiorę więc Ciebie…
Do uszu Patrici dotarł szept tuż za jej plecami, gdy… nagle przez jej brzuch wyszło ostrze, o zdobieniach, które nie było znane żadnemu ludzkiemu kowalowi. Rozbrzmiał krzyk innych Łowców, zaś ból i ciepło spowodowane atakiem, szybko mogły odejść w zapomnienie, gdy niewidoczna Naama wydobyła z niej broń, tylko po to, by zaraz zatopić ją w jej szyi…

-Beatrycze Saville.- Rozbrzmiał głos Gabriela, który ułożył dłoń na jej ramieniu. Jego wzrok wydawał się czujny, oraz zarazem niepewny. -Co ujrzałaś…?
Spytał, jakby przeczuwał, że jej letarg nie był bez znaczenia.

Offline

#126 2021-10-21 15:38:52

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Urna zdawała zapieczętować się na wieki, ostatecznie i nierozerwalnie, co było na swój sposób uspokajające. Patricia miała też wrażenie, jakoby ta stała się cięższa, lecz nie mogłaby tego jednoznacznie stwierdzić. Nie miała też czasu się nad tym rozwodzić. Imię padało raz po raz, lecz niewiele jej mówiło samo w sobie. Mimo to, sposób, w jaki mówili był niepokojący.
Zerknęła po towarzyszach, lecz nie oczekiwała od nich odpowiedzi. Raczej gotowości, a zaraz też Upadła zniknęła im z oczu, spinając wszystkie mięśnie Archont w gotowości. A jednak nie dostatecznie, nie zdążyła się odwrócić, kiedy dech odebrał jej ból z rozcinanych niczym masło trzewi, a krew podeszła do gardła. Zacisnęła jeszcze mocniej dłonie na wciąż trzymanej urnie, jakby ta była chronionym skarbem. Wzrok pokierowała na jej lico, lecz nie umiała go dostrzec przez mgłę, a za chwilę ponownie poczuła chłód metalu...


Zaczerpnęła nieco szybszy oddech i gwałtownie spojrzała na to, co ją dotknęło, co też chwyciła w obronnym odruchu, lecz była to ręka. Po ramieniu powiodła wzrokiem do znajomej twarzy, a widok Gabriela zdawał się uspokoić. Zaraz potem spotem spojrzała na swoje dłonie, jakby czegoś w nich brakowało. Dobrze wiedziała, czego, tego wszak tyczyło się jego pytanie.
Przez moment jeszcze jej usta poruszały się bezgłośnie, jakby przypominała sobie konkretne słowa, które z jakiegoś powodu zawitały w jej głowie i nie chciała ich zgubić.
— Coś jakby... wspomnienie... Ja i dwóch moich towarzyszy, byliśmy Łowcami... I jeszcze dwoje Upadłych... — zaczęła z wahaniem, ale z każdym słowem układanie tego było łatwiejsze. — Anevici... Farribari... Patricia Archont, patrzyłam jej oczami. Czy raczej... byłam nią? Spotkaliśmy się z Asmodeuszem i Lilith. Odprawiliśmy rytuał, który pozwolił uwięzić Azazela w urnie, ja go tam... zamknęłam... — Jej wzrok na chwilę przygasł, przypominając sobie cierpienie Upadłego Anioła. — Wtedy też zjawiła się Naama... — Rozejrzała się, by odszukać wzrokiem wzgórze, lecz musiała przejść parę kroków, bo zasłaniała je stacja. — Stała tam. Wyglądała na... załamaną, nie zdążyła mu pomóc, więc zabiła mnie w zemście... — Przymknęła ślepia, by zaraz jednak spojrzeć na Gabriela. — Tuż przed tym widzeniem usłyszałam głos. Mówił: "przypomnij sobie". Lecz jak to możliwe, skoro piętno Łowcy chroni przed hipnozą i czytaniem myśli? I dlaczego widzę coś, co wydarzyło się dwieście lat temu tak, jakbym sama tam była? — zapytywała, mając szczerą nadzieję, że Gabriel nie odmówi sensownych wyjaśnień.

Offline

#127 2021-10-21 16:25:21

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Gabriel


Archanioł był spokojniejszy, gdy także ona stała się bardziej świadoma tego, gdzie się znalazła, a właściwie, gdzie wróciła. Nie wtrącił się i zaczął ją słuchać, choć początkowe imiona nic mu nie mówiły, aż do momentu, gdy padło na demony.
-Asmodeusz i Lilith? Spisek przeciw Azazelowi? Tylko demony są zdolne do tego.- Zaczął, lecz nie powiedział nic więcej, zupełnie nieznane mu były ich losy od Wojny Niebios, gdyż od tamtego czasu był zupełnie niczego nieświadomy. -Naama.- Powtórzył, bo chyba ona grała główną rolę w tej historii. Ona zabiła ją w poprzednim wcieleniu. -Głos…
Powtarzał dalej, bo to był chyba najważniejszy element wszystkiego. Wręcz niewiarygodny. Nawet dla niego.
Archanioł zwrócił się bardziej w stronę Evermoon, musząc to przemyśleć.
-To co widziałaś, to najpewniej wspomnienia Twojej duszy, które sobie przypomniałaś. Każda dusza pamięta swoje poprzednie żywoty w świecie śmiertelnym.- Przerwał na moment. -Naama była bliska memu bratu podczas buntu. Ona, na usługach Samaela, namówiła go, aby splamił się mrokiem. Jednak pozostała u jego boku. Widocznie krzywdząc go w ten sposób, sprowadziłaś na siebie jej gniew. Patricia musiała być Twoim poprzednim wcieleniem.- Zamyślił się na moment. -Symbole blokują Was przed naszym działaniem. Lecz jest tylko jedna istota, która może przekraczać granice, których minąć nawet nam, Aniołom i Demonom, zwyczajnie nie wolno.- Spojrzał na nią. -Lecz nie rozumiem czemu miałoby to służyć. Sam nie pojmuję tak wiele.- Jego wzrok wyglądał, jakby sam był tym strapiony. -Powinniśmy wracać.

Offline

#128 2021-10-21 16:43:21

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Jego oburzenie jakoś jej nie dziwiło. Od samego początku był do nich wszystkich wrogo nastawiony. Nie żeby sama ufała któremuś z demonów, lecz nauczyła się już, że nie wszystkimi warto z miejsca gardzić. W każdym razie przyszła kolej na jego odpowiedź, a już pierwsze słowa Archanioła miały ją niezmiernie zaskoczyć.
— Poprzednie żywoty? — powtórzyła z powątpiewaniem i niezrozumieniem zarazem. Wiedziała, co mówił, ale to tak bardzo nie pasowało do całej reszty jej wiedzy o sobie, o świecie, o swoim losie. Jej dusza już żyła wśród śmiertelnych? Każda czy tylko jej? I czy to był pierwszy taki raz?...
Podeszła bliżej, przyglądając mu się uważnie, kiedy mówił dalej, tym razem o Upadłej Anielicy. Kojarzyła to imię z ksiąg, jednak nie znała historii z nim związanej. Z tego, co mogła dostrzec w tamtej chwili, powiedziałaby, że ich dwoje łączyła jakaś więź, taka czy inna, ale być może raczej nierozsądnie byłoby pytać o to Azazela. Nie mogła też mieć pewności, że powie jej prawdę.
Zerknęła na Evermoon, tak bardzo wtedy nieświadome, tego, co się działo, choć z pewnością wszyscy mieszkańcy słyszeli krzyk demona. Ona sama wciąż go słyszała. Teraz byli jeszcze bardziej nieświadomi kolejnego gościa nie z tego świata.
— Kto to jest? I czy można mu ufać? — zapytała, zwracając znów na niego wzrok. Fakt, że ktoś potrafił wplatać jej słowa i myśli do głowy, był niepokojący, zwłaszcza teraz, kiedy sytuacja stawała się delikatna na różnych frontach. Objęła się rękoma dla zachowania ciepła i zawahała się, kiedy zarządził powrót, choć... sterczenie w tym miejscu raczej niewiele im już da. Może miała poznać rytuał, lecz potencjalne powody chyba ją przerażały. Ostatecznie skinęła głową. — Wracajmy...

Offline

#129 2021-10-21 17:08:55

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Gabriel


-Tak, Beatrycze Saville. Po śmierci, Azrael zwany Aniołem Śmierci, przenosi wasze dusze do następnych żywotów. Ten proces jest nieskończony, a namiastka minionego czasu, pozostawia na Was ślad.
Odpowiedział pozostając szczerym jak zwykle, choć może o słynnym Aniele Śmierci już słyszała, a przynajmniej tyle, ile mawiał Kościół. Ciągle zapominał, jak ludzkość była mało doinformowaną rasą.
Jej kolejne pytanie nieco zmartwiło Gabriela, bo było trudniejsze, niż mogłaby faktycznie zadać.
-Tego nie wiem. Jego nie ma. Lecz też i jest. Żadne z nas nie jest w stanie pojąć tego, jaki jest Jego cel. Może to… wspomnienie… to tylko mały element większego przekazu. Nie sądzę, aby obchodziło go Twoje życie.- Westchnął cicho, by zaraz podejść do Beatrycze. -Może przyszłość da nam odpowiedź… sam chciałbym usłyszeć ten głos. Może wiedziałbym jak czynić.
Wtedy, jego skrzydła objęły Łowczynię, zaś stacja znów stała pusta, w śnieżnej zamieci tej nocy nad Evermoon.


****


ROZDZIAŁ XIII: ZIMOWA WYCIECZKA

Stolica - Dworzec Kolejowy


MG = Anthony Winston, Letty Carneillon


Zima się utrzymywała, lecz śnieg już rzadziej sypał, zamiast tego, zalegając na ziemi i wydając przyjemny chrup pod butami Winstona, oraz Saville, kiedy to wracali na największy dworzec kolejowy w Allanorze. Już przy wejściu do hali, Anthony zatrzymał kobietę.
-Widzisz to?- Wskazał pociąg pasażerski, obecnie pusty, lecz na lokomotywie znalazł się napis “Bosh”. -Jest tu. Nie tylko on. Pełno tu… Kojotów.
Dodał zaraz, a wtedy dostrzegli te bure zimowe płaszcze oprychów, którzy kręcili się po pociągu, widoczni z okiennic, oraz wokół środka transportu, patrolując tory i podest dla czekających pasażerów.
Wtedy, zza rogu wyłoniła się znana im kobieta w purpurze.
-Jesteście! Idealne wyczucie czasu!- Podjęła, patrząc na Anthony’ego. -Pana dumne wąsy wydają się lśnić o tej porze roku, Panie Winston.
Zaśmiała się, na co Łowca wyjął z kieszonki grzebyk, zaczesując wąsy.
-A dziękuję, panno Carneillon.- Schował grzebyk i zerknął na Beatrycze. -Przybyliśmy rozliczyć się z Arthurem…
-O tak, ten kretyn tu jest. Z tego co widziała, w swoim pociągu.

Wtrąciła, wychylając się nieco, by coś dojrzeć, choć z peronu niewiele można było stwierdzić.

Offline

#130 2021-10-21 23:05:49

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Drugi z ich najważniejszych celów właśnie miał zostać wytropiony. A gdzie indziej szukać potentata kolejowego, jak nie na stacji? To był zabawny zbieg okoliczności, ale najważniejsze, że ich plan sabotażu zdawał się zadziałać idealnie i Bosh faktycznie zjawił się w stolicy. Kiedy tylko weszli pod dach budynku, Beatrycze delikatnie strzepała płatki śniegu, które zdążyły osiąść jej na ramionach, by zaraz zwrócić wzrok na lokomotywę opatrzoną nazwiskiem właściciela.
— Nie odważyłby się podróżować sam — odparła cicho, wodząc wzrokiem za kolejnymi sylwetkami, które migały im w oknach. Zaraz jednak pojawiła się Letty, którą Beatrycze powitała delikatnym uśmiechem. Ten szybko się poszerzył, kiedy padła kwestia Winstonowych wąsów. Miły akcent przed niemiłą pracą. — Jeśli szybko nie dostaniemy się do środka, może nam łatwo uciec... Chyba że jest sposób, by mu to uniemożliwić, ale i tak mogą zrobić z pociągu bunkier, chyba najlepiej byłoby dostać się cicho do środka... — zaproponowała, mając na uwadze to, że nie posiadają przewagi liczebnej, zaś w wąskich przedziałach ilość Kojotów będzie mieć mniejsze znaczenie.

Offline

#131 2021-10-22 07:05:56

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 94.0.4606.85

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Anthony Winston, Letty Carneillon, Arthur Bosh


Tak, to co powiedziała Beatrycze miało sens, choć ciekawe, czy gdyby wpierw złapali jego, a nie Serrala, byłoby nieco łatwiej. Mimo to, oprychy były od Arcadii, więc póki ona żyje, to też niejakie utrapienie Salvadora.
-Oh, Beatrycze!- Podjęła Letty. -Gdyby to było takie łatwe, same ich wagony to pancerny schron! To model SS klasy, najlepszy!
Zmartwiła się, wtedy też Anthony nieco wysunął do krawędzi peronu, spoglądając na lokomotywę, która zaraz wydała gwizd i wtedy, wprawiła wszystkie swoje mechanizmy w ruch, napędzając pociąg do wyjazdu.
-Coś mówiłaś o cichej akcji?- Rzucił Łowca do Mistrzyni, zaraz zeskakując na tory. -Zbyt długo się czaiłem, nie dam mu zwiać!
Dodał prędko, aby zaraz ruszyć biegiem za opuszczającą halę maszyną.
-Na boga!
Podjęła Letty, wtedy dostrzegając, że Kojoty, które patrolowały teren zauważyły obecność Winstona, więc ruszyli za nim, ale ten aktywował symbol łowcy, by przyśpieszyć własny bieg. Miał nadzieję, że Beatrycze ruszy za nim lub zamiast tego, odciągnie pościg, teraz na rękę byłaby mu każda z opcji.
Anthony podbiegł do jednego ze złącze wagonów, na który spróbował wskoczyć, łapiąc się barierki. Uderzył jednak o kabinę wejściową, co zwróciło uwagę Kojotów, którzy byli w środku.
-Co się dzieje?!- Spytał Bosh, idąc wzdłuż przedziału trzeciego, a wtedy ktoś go poinformował, o pasażerze na gapę czwartego z wagonów. -Zabijcie go, za co Wam płacą?!
Warknął, popychając jednego tłuką.

Offline

#132 2021-10-23 16:43:17

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
WindowsFirefox 93.0

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Oczywiście, nic nie może być przyjemnie łatwe, w dodatku nie mogła się zbytnio orientować w budowie pociągu i tego wszystkiego. Po to też mieli Letty, choć nie była do końca pewna, jakimi umiejętnościami dysponowała kobieta. Niemniej nie przyszłaby tu, gdyby nie czuła się pewne w takiej sytuacji.
— No dobrze, więc... — Przerwał jej gwizd lokomotywy, a potem i szum mechanizmu z wolna obracanych kół. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Spojrzała na Winstona, a potem zwracających się w jego stronę oprychów. Wybór był prosty. — Trzeba mu pomóc — rzuciła, chyba bardziej dla przypomnienia dla Letty, niż potrzeby.
Beatrycze puściła się biegiem w stronę jednego z Kojotów, który zdawał się najbliżej Winstona. Aktywowała swój symbol, by móc sprawnie się z nim zrównać i móc wpakować ostrze w brzuch opryszka. Kolejnego wyminęła i uderzyła od tyłu rękojeścią, a kiedy dały się słyszeć hałasy z lokomotywy oraz krzyki, nie wahała się już dobyć pistoletu, lecz jej pierwszym celem był również pociąg. Plan zakładał pochwycenie drabinki przy ostatnim wagonie, lub najbliższym, jaki się trafił, a dopiero potem oddanie strzału w Kojota. Całe to zamieszanie zapewne wypłoszyło zwykłych ludzi z okolicy.

Offline

#133 2021-10-23 17:14:08

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Anthony Winston, Arthur Bosh


Beatrycze odciągnęła kilku oprychów od pociągu, aby po tym wykorzystać swoje umiejętności, jakich oni nie posiadali, w dogonieniu ciągle przyśpieszającego pociągu, liczącego sobie pięć wagonów. Jej plan zadziałał, gdy tylko zaczępiła się drabinki, jadąc już razem z resztą, a jej wystrzały zaniechały dalsze próby gonitwy tych, którzy zostali na dworcu. Oczywiście ten dźwięk nie umknął Winstonowi, który wychylił się, by dostrzec kobietę.
-Beatrycze! Musi być z przodu!
Wykrzyczał Anthony, zdając sobie sprawę, że nie mógł rozsunąć drzwi wejściowych. Aktywował więc symbol, aby z większą siłą zacząć kopać w rozsuwanie przejście, w celu uszkodzenia zamka. To nawet nic nie dało, faktycznie był dobrze skonstruowany. Wtedy też, zwrócił uwagę na drabinkę, którą mógłby wspiąć się na dach.
-Na starość chyba oszalałem…
Sapnął, zaraz chwytając się barierek, by przedostać się na górę trzeciego wagonu. Stąd otworzył się przed nim wspaniały widok śnieżnej panoramy miasta, ponieważ tory biegły na wysokiej konstrukcji ponad ulicami miejskimi. Upadek oznaczałby natychmiastową śmierć. Wiatr był silny, lecz dach przynajmniej nie oblodzony.
Saville też mogła zdać sobie sprawę, że ostatnie drzwi rozsuwane nie chciały się otworzyć, więc też mogła iść dachem lub pozostać.
-Szefie, jeden jest na dachu. Nad nami.
Poinformował Kojot.
-Kurwa mać! Zrzućcie go!
Warknął Bosh, po czym ruszył biegiem do wagonu drugiego. Oprychy niezbyt podeszły do tego entuzjastycznie, lecz posłuchali się, wychodząc na złączenie między wagonami, by stamtąd dostać się na górę, w liczbie czterech. Anthony, który właśnie tam był, otworzył szerzej oczy, lecz nie cackał się, dobywając rewolweru, by od razu oddać strzały w ich stronę. Jeden Kojot oberwał w ramię, ale wystarczyło, by utracił równowagę i wyleciał poza dach, co oznajmił z krzykiem, znikając gdzieś w przestrzeni.

Offline

#134 2021-10-23 23:32:54

Kojot
Użytkownik
Dołączył: 2020-03-01
Liczba postów: 315
AndroidChrome 91.0.4472.164

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

Skinęła głową na informację od Winstona i jeszcze raz obejrzała się na Kojoty, które zostały na stacji. Lokomotywa już opuściła budynek i nad jej głową też zaraz miały zawitać białe chmury. Było oczywistym, że Bosh będzie uciekał do przodu, to mu dawało możliwość najbardziej niebezpieczną ze wszystkich. Musieli się spieszyć.
No a którędy będzie szybciej? Drogi Anthony, wcale nie oszalałeś jako pierwszy.
Nasunęła chustę na twarz i wspięła się sprawnie na dach. Dobrze, że pociąg zaliczył stację i był czysty. Beatrycze ruszyła wzdłuż wagonu. Szybko dostrzegła opryszków wychodzących w ślad za Winstonem, lecz z tej odległości niewiele mogła z nimi zrobić, a równie dobrze trafić jego. Wpadła jednak na inny pomysł.
Jak najszybciej postarała się przejść na drugą stronę wagonu i zejść na przejście między nimi. Przypadła miękko do podestu kolejnego z nich i chwyciła drabinkę, by wejść na dach i jak najszybciej dostać się do trzeciego wagonu. Raz za razem oglądała się jednak w tył, nie chcąc samej zarobić kulki. Jeśli nadarzyła się okazja, to strzeliła do Kojotów przy Anthonym, o ile wciąż żyli.

Offline

#135 2021-10-23 23:49:43

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 93.0.4577.82

Odp: ...bo Ty jesteś ze mną. (Fabuła)

MG = Anthony Winston, Arthur Bosh


Pojedynek Winstona trwał w najlepsze, bo skręcający pociąg, wiatr, oraz mróz, nie pomagały w utrzymaniu równowagi. Jeden z Kojotów był na tyle odważny, aby zbliżyć się z nożem do Anthony’ego, próbując się zamachnąć, lecz milicjant chwycił jego nadgarstek, zaczynając się siłować.
-Ty draniu…
Wycedził przez zęby, a wtedy, inny opryszek próbował w niego wycelować, gdy nagle oberwał nabojem Beatrycze, która okazała się znakomitym wsparciem. Padł na plecy, by zaraz zjechać po dachu prosto w przepaść. W tym samym czasie Łowca odepchnął od siebie oponenta, który też z wrzaskiem poślizgnął się na własnych nogach, wypadając z tego niebezpiecznego pola bitwy.
Winston obejrzał się za Saville, zaraz skupiając wzrok na ostatnim uliczniku, który trzymał się nieco z dala. Anthony już szykował się do wystrzału, gdy nagle, lokomotywa buchnęła ogniem, a wszystko zadrgało.
-Co się dzieje?!
Spytał Winston, lecz nikt nie mógł dać mu odpowiedzi.
-Co…?
Mruknął Arthur, kiedy zdał sobie sprawę, że lokomotywa zaczyna się oddalać. Ktoś odpiął złączenie między drugim, a pierwszym wagonem. Płonąca lokomotywa zabrała ze sobą najbliżej złączony wagon, pozostawiając ich wciąż pędzących w tyle. Bosh nie wiedział jak do tego doszło, lecz zrozumiał, że znalazł się w potrzasku. Jeśli Kojoty nie zabiły Łowców, był w pułapce.
-Zawsze wszystko musze robić sam.
Załadował rewolwer i wyszedł z wagonu, chwytając się drabinki.
Winston postrzelił ostatniego gangstera, prosto w głowę, więc upadek będzie już dla niego bez znaczenia. Zaraz jednak rozbrzmiały wystrzały, które zmusiły go do uskoku. Mało brakowało, a wypadłby za krawędź.
-Myślicie, że możecie robić taki burdel?!
Wykrzyczał Arthur, który też znalazł się na dachu, tyle że oddzielały ich wagony.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
wiercenie studni głębinowych krosno | medycyna pracy ursynów | regały paletowe | reklama internetowa nikkshow | pizza dowóz kraków Bronowice