Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
MG = Pierre Ladrin, Frederick O'Dhall, Alice Jenkens, Herbert Richter
To były trudne dni dla niego. Pomimo strat jakie ponieśli w świątyni, Mentor mimo wszystko planował powtórzenie wypadu i odnalezienie artefaktu, który mógłby posłużyć Zakonowi do kontroli umysłów. Narzuceniu tego jak “powinno się myśleć, by myśleć dobrze”. Demony byłyby posłuszne, a ludzie, niczym baranki. Pierre teraz rozumiał dlaczego tak im zależało, lecz nie to, ile gotów byli poświęcić dla Pastorału. Mało to krwi przelali? Śmierć tych, którzy byli tam z nimi, nic kompletnie nie znaczyła? Ich ciała były tylko stopniami, po których mogli zejść do celu? I czym była ta wolność o której mówił O’Dhall? Czym jest wolność bez wolnej woli…? Jak Łowcy mogli zaprzeczyć własnym doktrynom, którym poprzysięgli swoje własne życie…?
-Przepraszam…
Wyszeptał, włamując się do szuflady w gabinecie Mentora. Jego oczom ukazał się okrągły dysk, który zabrali ze sobą ze świątyni. Był on kluczem do tajemniczych wrót, jedynym co mogło ich oddzielać od Xaanderbeergara. Bez niego… pozyskanie Pastorału nie będzie możliwe, unikną nieszczęść, które mogą nadejść, przez ich próżną pyche…
-Jak możesz…
Padł głos zza jego pleców, a należał on do Fredericka. Pierre odwrócił się i schował dysk pod płaszcz.
-Nie rozumiesz… Zakon zbłądził, nie przysięgałem nieść cierpienia!
-To Ty nie rozumiesz! Potrzebujemy artefaktu!
Wtedy O’Dhall rzucił się na Ladrina, co wywołało szamotaninę, którą dosyć prędko zakończył Pierre, uderzając przyjacielem o kredens, przez co upadł na ziemię. Inni Łowcy usłyszeli hałas, więc nie tracąc czasu, chłopak wyskoczył przez okno i zaczął biec przed siebie. Ta posiadłość była otoczona lasami i strumieniami, więc była realna szansa na ucieczkę, jeśli…
-PIERRE, DLACZEGO?!
Krzyknęła Alice, która zaczęła za nim gonić, w towarzystwie innych Łowców, którzy dobyli pistoletów i zaczęli strzelać do Ladrina, który krył się co chwilę za drzewami.
-NIE ROZUMIESZ, ALICE! PRZEPRASZAM!
Krzyczał, a jego oddech robił się coraz cięższy. Aktywował symbol łowcy, żeby biec szybciej, lecz zaraz cała masa innych zakonników pędziła tuż za nim.
Dotarł do przepaści, tuż nad rwącą rzeką, chcąc biec wzdłuż niej, lecz szybko drogę zagrodził mu Herbert, celując mu prosto w twarz.
-Zdrajco, myślisz że Twoje działania cokolwiek znaczą?! Już jesteś trupem!
Warknął, a zaraz pojawiła się Alice, oraz O’Dhall, któremu krew ciekła ze skroni.
-Pierre, proszę, poddaj się…
Błagała mysiowłosa Łowczyni, lecz Ladrin stanął przy krawędzi, nerwowo spoglądając po nich. Frederick ostrożnie wysunął się do przodu.
-To koniec, Pierre… po prostu oddaj dysk… Mentor o wszystkim zdecy…
-NIE!- Krzyknął brązowowłosy, z desperacją w oczach. Zbyt wiele poświęcił, aby spróbować to powstrzymać, żeby teraz odpuścić. -Nie pozwolę Wam zniszczyć harmonię i wolną wolę ludzi, Pierwszy Łowca nie bez powodu ukrył Pastorał!
-Nie Tobie o tym decydować…!
Wycedził przez zęby, a wtedy, Ladrin już zrozumiał, że nie jest w stanie przemówić im do rozsądku. Mimo to, głową zaprzeczył temu, żeby oddać dysk z własnej woli. Richter stracił cierpliwość i znów wycelował do niego z pistoletu.
-Weźmiemy go z Twojego trupa!
-NIE!
Krzyknął O’Dhall, chwytając za nadgarstek Herberta, lecz ten mimo wszystko wystrzelił, a kula dosięgła Pierre, który wytrącony z równowagi, wyleciał za krawędź przepaść. Alice krzyknęła, podbiegając do klifu, lecz w ostatniej chwili zauważyła tylko, jak Łowca wpada do rzeki, znikając pod rwącymi falami…
Offline
Strony: 1