Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2022-04-26 21:34:17

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsOpera 85.0.4341.72

Dobre złego początek (Part V)

MG = Pierre Ladrin, Mormont Keil


Mormont w spokoju podziwiał morski horyzont na przystani, gdzie przeważnie miał spokój od wszystkiego i wszystkich. Tym razem nie było inaczej, ale chyba oczekiwał towarzystwa, które niemrawym krokiem zbliżało się do niego coraz bardziej.
-Witaj, Pierre.
Rzucił mężczyzna, odwracając się do chłopaka, który na owinięte bandażami ciało narzucił jakąś starą koszulę, którą mu podarowano, a choć po tych paru tygodniach czuł się już lepiej, dalej miał wrażenie, że dochodził do siebie.
-Dzień dobry. Gdzie… Parisa?
Zapytał, rozglądając się, ale Keil wrócił do obserwacji nie tak złego horyzontu.
-Na misji. Chyba nie myślałeś, że została Twoją pielegniarką.
Zaśmiał się, a te słowa zmieszały Ladrina wystarczająco.
-Nie, skądże…- Spojrzał również w tą samą stronę co on, jakby doszukując się czegoś, czego tam nie było. -Co porabiasz…?
Zapytał, zaś Mormont westchnął cicho.
-Rozmyślam. Nic istotnego. Po prostu o życiu. O tym co mnie tu doprowadziło i jak ono może potoczyć się dalej. Ale to pewnie nic w porównaniu z Twoją burzą myśli, czyż nie…?
-Zapewne masz rację.-
Przytaknął chłopak, wypuszczając cicho powietrze. Ciężko było ukryć kiepskie samopoczucie z faktu bycia pariasem największej organizacji w Allanorze.  -Siedzę tu tak długo i praktycznie nie wiem co dalej. Boję się chyba powrotu do rzeczywistości. Jestem wam wdzięczny za pomoc, ale wiem, że już nigdy nie będę żył jak wcześniej. Po prostu nie wiem co mogę począć… Zakon mnie skreślił…
Wyrzucił z siebie i usiadł ciężko na krawędzi pomostu, ręką zapierając się klatki piersiowej. Keil przykucnął przy nim, chwytając w dłonie mały kamyk, który akurat znalazł się w zasięgu wzroku.
-Wiesz, synu… walczę z Zakonem odkąd tylko sięgam pamięcią… znam już ich wszystkie sztuczki. Mówią, że są obrońcami ludzkości, że mają na celu obronę niewinnych… ale widziałem wiele ofiar ich zabiegów “wyzwalania ludzi”. Jeśli się nie zgadzasz z ich doktrynami, albo twoje myślenie jest choć trochę inne, stajesz się ich wrogiem. Zasiadają z głowami państwa, piją trunki na salonach i bawią się we władców świata, decydując jak nasza rzeczywistość ma wyglądać. Mówią o pięknej wolności, zarazem chcąc ją mieć we własnej kontroli. Nie mów mi, że nigdy nie wątpiłeś…- Zerknął na niego, widząc na jego twarzy strapienie. -Pamiętam Layte, jak… jak przyszła do nas w podartych ubraniach, przemoczonych i śmierdzących glonami… przyszła dołączyć do nas po tym jak okręt Zakonu zatopił statek handlowy jej rodziców. Była na pokładzie, przetrwała z paroma żeglarzami i matką, ale jej ojciec nie miał tyle szczęścia…
Rzucił kamykiem do wody, z charakterystycznym pluskiem.
-Dlaczego…? Czemu to zrobili…?
-Bo mieli podejrzenie, że na pokładzie jest Cień. Jeden Cień. Nawet nie byli pewnie kto nim jest, więc postanowili posłać na dno wszystkich. Jaka jest cena wojny…? W jej oczach wtedy widziałem spory koszt…

Splótł palce ze sobą, zaś Pierre opuścił głowę, przypominając sobie o wydarzeniach w świątyni. Po trupach do celu, nieważne ilu umrze, liczył się cel, tak…?
-A Ty dlaczego zostałeś Cieniem…?
Zapytał go Ladrin, na co Wielki Mistrz zadumał moment.
-Chyba szukałem dla siebie świętej misji. Bractwo Cieni mi ją podarowało. Bo widzisz.. wbrew temu co głoszą wrogowie, naszym celem nie jest poddaństwo "siłom nieczystym"… wierzę w coś więcej. Że istoty takie jak Upadli, odtrącone bo chciały być naprawdę wolnymi… mogą być odpowiedzią na to, jak ten świat może działać. Nie wiem jaka to jest odpowiedź… ale chyba taki jest cel Bractwa. Przekraczać granice, stawiać pytania, podążać drogą, która jeśli nie nam… może naszym potomkom da nowy lepszy świat. A jesteśmy źli tylko dlatego, że nie zamykamy się w bezpiecznych bańkach, w strachu przed ciemnością. A nie powinniśmy się jej bać.- Spojrzał na niego. -Bo nie ma nic straszniejszego, niż ludzie. Zwłaszcza ci ludzie, którzy swoimi dążeniami nie cofną się przed decydowaniem o życiu i śmierci.- Dodał, a słuchający go uważnie Pierre, wyjął z kieszeni wisior z czerwonym krzyżykiem, wpatrując się w niego w zamyśleniu. -Może i Tobie Bractwo Cieni może wskazać drogę ku oświeceniu…?
Zapytał Wielki Mistrz, mocno sugestywnie, a wtedy były Łowca już wiedział co chce zrobić. Objawić gnijącą prawdę, ukrywaną pod fasadą pięknych kłamstw Zakonu. Ochronić Pastorał Michaela przed Zakonem i świat przed boskim artefaktem. Z pomocą Bractwa Cieni. Jego czyn nie pójdzie na marne.
Zaraz też, wisior zsunął się z jego dłoni, wpadając do wody…

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
kursy projektowania wnętrz | studnie głębinowe limanowa | lab laser przedstawiciel | balustrady szklane warszawa | tanie przeprowadzki warszawa