Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2022-04-29 23:52:26

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
LinuxChrome 100.0.4896.127

Dobre złego początek (Part VI)

MG = Pierre Ladrin, Mormont Keil


Magazyny zapasów towarowych Zakonu zapłonęły, zaś strażnicy zaczęli biegać jak szaleni, chcąc ugasić pożar. To był daremny trud, bo co udało im się opanować sytuację, zaraz żarem podjął się drugi.
-Mówiłem, że to świetna zabawa.
Podjął z rozbawieniem Wielki Mistrz, kiedy to razem z Pierre udało im się przedostać z zastrzeżonego terenu na tyły jednego z magazynów portowych. Kryli się w cieniu, coby uniknąć wzroku biegnącej straży.
-Myślałem, że nabrzeże jest w naszej kontroli.
Podjął Pierre, przyglądając się tej pożodze.
-My jesteśmy tam jedynie intruzami, w rzeczywistości cały port kontrolują okręty Zakonu. Jak mniemam zarządza nimi niejaki Herbert Richter…
Wyjaśnił, a to zmroziło krew w żyłach Ladrina, który zawiesił się na moment, co nie uszło uwadze Keila.
-Znasz go jak rozumiem.
Dodał, na co chłopak przyłożył dłoń do skrytej pod płaszczem zapinki w postaci złotego pentagramu. Znowu miał nawrót wspomnień.
-To on mnie postrzelił, wtedy na klifie. Był moim przyjacielem.
Odpowiedział, a Mormont spojrzał na niego, próbując coś wyczytać z niewyraźnej twarzy Pierre.
-Przyjaciele nie strzelają bez wahania do przyjaciół.
Zauważył, co miało mu dać do myślenia. Pamiętał zresztą, że Richter nie miał żadnych oporów, aby to zrobić, żeby tylko pozyskać dysk. Już Alice i Frederick wykazali się większa empatią, próbując go zaniechać. Tak, to było bydle.
-Masz rację. Jest wrogiem.
Kiwnął głową Pierre, aby Wielki Mistrz nie pomyślał sobie, że się będzie nad tym człowiekiem rozczulał. Jednak Mormont nie był głupi, wiedział że nienawiść do bliskich nie przychodzi tak łatwo, lecz żalu nie da się tak łatwo odrzucić.
-To dobrze. Uciekajmy stąd, tej nocy więcej nie zdziałamy.
Polecił, po czym chwycił się murku na który wskoczył, aby zaraz podać rękę Ladrinowi i podciągnąć go do góry. Cienie bez problemu oddalili się od strefy chaosu. Gdy byli w bezpiecznej odległości, zatrzymali się, aby stąd doglądać dzieła zniszczenia.
-To powinno ich trochę osłabić, a nawet wywabić Richtera. Wtedy będziemy mogli uderzyć. Krok po kroku. Ale i tak będziemy potrzebować sojuszników. Bractwo niestety wymiera.- Podjął Mormont, zwracając na siebie uwagę Pierre. -Zakon po tym jak zdradził nasz sojusz w Evermoon, więżąc jedynego Upadłego, który dał ludzkości wolność, zaczął nas po prostu tropić. Nasze struktury upadały, w każdym mieście, jeden po drugim. Ze Stolicy zniknęliśmy najpierw. W końcu dostałem listy od naszych sprzymierzeńców. Tylko Arteus nie upadło, a jednak przerzedzili nasze siły. Jeśli utracimy to miasto, Zakon zatriumfuje.
Dodał dosyć ponuro, a mimo wszystko te słowa wydawały się martwić Ladrina.
-To będzie koniec…
-Nie, synu.
- Spojrzał na chłopaka. -Organizacje można zastąpić, idea zaś jest nieśmiertelna. Bractwo Cieni przetrwało już niejedną katastrofę, choć sytuacja wygląda tragicznie, zawsze znajdą się wolnomyśliciele, którzy dostrzegą prawdę. Choćbyśmy mieli umrzeć już dziś, przyszłość upomni się o sprawiedliwość.- Ułożył mu ręce na ramionach. -Ale zrobimy wszystko, by wywrzeć swe piętno na ludziach. Nie zostaniemy męczennikami. Traktuj to jako powolny zaczątek nowego początku. Pamiętasz moje nauki…?
Zapytał, zaś chłopak wpatrywał się w niego, błądząc myślami.
-Dajemy nowy świat przyszłym pokoleniom.
-Zgadza się. Najważniejsza jest nasza święta misja. Ludzie dobrowolnie oddają życie dla tych, których kochają. Jeśli pewnego dnia i nam przyjdzie podjąć tak trudny wybór, zrobimy to. W śmierci poświęcenie…

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
wiercenie studni głębinowych krosno | medycyna pracy ursynów | regały paletowe | reklama internetowa nikkshow | pizza dowóz kraków Bronowice