Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#76 2018-11-09 08:02:56

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 70.0.3538.77

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

Sąd przebiegł szybciej i sprawniej niż można się było spodziewać. Już na pierwszy werdykt Alexandra kiwnięto głowami z aprobatą. To oszczędziło wiele czasu wszystkim, a szczególnie Alexandrowi, który chciał zająć się innymi sprawami, jak choćby takimi ściśle wojskowymi. Krasnoludowi z miejsca zezwolił wykonać karę, nie miał powodów, by w tej kwestii oponować. Może to tym bardziej zwiększy poczucie satysfakcji Fafkina i przyczyni się do definitywnego rozwiązania sporu.
Dwie godziny później Hegemon również zawitał pod pręgierz na jednym z placów twierdzy-miasta, by popatrzeć z czystej ciekawości jak Mjornor znosi sto pięćdziesiąt uderzeń kańczugiem. Alexandrowi niegdyś raz, jedyny raz, wymierzono karę tą bronią. Już nawet nie pamiętał za co, ale blizny po tamtym wydarzeniu ma do dzisiaj... prawdopodobnie to było jeszcze za czasów szeregowego. A więc dawne dzieje. Na miejscu zgromadził się niemały tłum, dlatego też Alexander słusznie przewidział, że będzie musiał przyjechać na koniu, by z niego cokolwiek zobaczyć. Nie pchał się na pierwsze miejsce pod podestem, z dystansu wszystko widział i nie czuł potrzeby bycia w okolicy pierwszego planu.
Powietrze zaświszczało pierwszy raz...ę
Drugi...
Trzeci...
Teraz Sidereal przypomniał sobie, czym zawinił, że kiedyś też kto tak chłostano. Sprzeciwił się swemu ówczesnemu dowódcy oddziału, nie, nie Falksowi, lecz jakiemuś porucznikowi. Porucznik wydał rozkaz, który w ocenie Alexandra był daleki od osiągnięcia sukcesu, natomiast mógł skończyć się z dużymi stratami. Hegemona, wtedy szeregowego, wychłostano za niesubordynację, ale ostatecznie porucznik przechylił się do opinii swego podwładnego. Dobre czasy, dobre czasy...
Z Mjornora ciekła krew w zaprawdę wielkich ilościach. Po setnej chłośnie pod skórą i mięśniami zaczęły powoli prześwitywać kości. Uszkodzono mięśnie, o skórze nie wspominając i być może nerwy, których współczesna medycyna nie była w stanie odratować i w konsekwencji doprowadzić do braku czucia w tym obszarze ciała. Mjornor Żelaznoplecy... pasowałoby.
Po ostatniej chłoście wyczerpane były obie strony, nawet krasnolud się zdyszał. Spomiędzy tłumu wyskoczyła Lelayna, by pomóc ledwo przytomnemu najemnikowi. Alexander temu przypatrzył się ze skrywaną ciekawością. Czuć między nimi było pewne uczucie...
,,A więc on jest twoją słabością, Lelayno...'' pomyślał, zadowolony z tego, że dowódczyni Quatronu nie jest taka bezduszna jak mu się wydawało. Lecz to tym gorzej dla niej. W pewnym momencie spojrzała na Alexandra, chcąc wyczytać z jego twarzy jakąś emocję, cień sadystycznego zadowolenia, cokolwiek. Lecz nie zauważyła nic. Alexander sadystą nie był, nie zlecił tylu uderzeń, by przekonać się czy Skelligijczyk zniesie więcej ciosów niż on sam kiedyś. Był po prostu sędzią, bardzo surowym sędzią, obiektywnym i bezlitosnym. Kara miała być karą, a podlec mógł jej każdy, nieważne jak bliski sercu Alexandra. Po ,,spektaklu'' zawrócił konia, by udać się do Serca i tam dokończyć pewne sprawy.

Offline

#77 2018-11-09 10:15:55

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 70.0.3538.80

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

MG = Pelok IV, Darius Pavetti, i....


*Dzień przyjazdu cesarskiego dworu*


Tak też nadszedł ten moment, w którym Caer Heelal miał stać się na kilka dni najważniejszym miejscem w Cesarstwie, bowiem Cesarz i cała jego dworska świta zagościła do twierdzy. Powóz który wiózł monarchę przejeżdżał przez kolejne bramy pierścieni, otoczony Gwardią Impera.
W środku pojazdu był sam Pelok, wraz w towarzystwie Namiestnika Nilfgaardu, Dariusa Pavetti, oraz dowódcy Impery, Cartaphilusa. Ten ostatni jednak milczał, miał być po prostu najbliższą ochroną cesarskiej mości...
-Gdy patrze na to miejsce, odnoszę wrażenie, że weszliśmy w nową epokę. Gdyby utworzyć więcej takich miejsc... Bylibyśmy nie do podbicia...
Powiedział Pelok, patrząc cały czas przez szybę powozu. Darius zaś, który cały czas z niepokojem obserwował Cartaphilusa, odchrząknął.
-I tak jesteśmy, Mój Panie. Cintra to była wielka pomyłka, już nie damy się tak zaskoczyć. Zresztą... Gdy tylko przybędzie Galahad, będziemy mogli coś robić w kwestii odzyskania prowincji...
-Oh tak, Galahad... Niestety nieznane są dni jego przybycia. Mamy jednak i tak inne sprawy do rozwiązania. Dariusie, milcz jak grób przed Alexandrem. Jest Twym przyjacielem, lecz to ja muszę z nim porozmawiać o tym...

Darius kiwnął głową.
-Rozkaz, Mój Władco.
Cała świta dotarła na plac główny, gdzie jeszcze dzień wcześniej stał pręgież, jednak szybko go rozmontowano. Jeden z paziów podbiegł do drzwiczek, otwierając je pośpiesznie. Po chwili ze środka powozu wyłoniła się brodata postać, znana wszystkim obecnym...
-Cesarz Nilfgaardu, prawowity Król Cintry, władca Metinny, Geso, Etoli i Gemmery, suweren Nazairu, Ebbing, Maecht, Toussaint i Vicovaro, Pan Południa, oraz Najwyższy Kapłan Kultu Wielkiego Słońca, Pelok IV!
Wykrzyczał paź, wymieniając wszystkie tytuły, które przynależą się Tarranisowi,po tym jak przyjął korone cesarską. Zastanawiać mogła część z prawowitym władcą Cintry, lecz tłumaczyć można to było tym, że Cesarscy nie pogodzili się z utraconymi terenami, a co więcej, pragnęli je odbić.
Mimo to, po przedstawieniu osoby jaką był Pelok, klękneli wszyscy, w tym Ofirczycy, a nawet Krasnoludy, co nie zwykły tego robić.
-Powstańcie!
Krzyknął Cesarz, kończąc te oddawanie szacunku. Zaczął wzrokiem doszukiwać się Hegemona, Pana Caer Heelal, jednak nie było go. Dlaczego? Jednak jego uwagę szybko odwrócili ważniejsi politycy i ambasadorowie, którzy przybyli go powitać.
Tuż za jego plecami, wyłonił się Pavetti i dowódca Impery. Naczelny Namiestnik także poszukiwał Sidereala...
-Gdzie jesteś draniu, to nie najlepsza chwila na poprawianie makijażu...
Mruknął do siebie Darius, zaś blaszany Cartaphilus spojrzał na niego. Choć miał hełm, czuł jego spojrzenie zażenowania.
-Nie patrz tak na mnie...
Odrzucił, po czym skupił się na poddanych, którzy witali swego władcę z uwielbieniem. Jego przybycie okazało się bardzo budujące dla morali żołnierskich, jednak zwyczaj nakazywał, by gospodarz prędko przyjął swego władce i zaprowadził go do zamku, w tym przypadku cytadelii, inaczej tłum go rozszarpie...


*W tym samym czasie - Skrzydło Szpitalne*


MG = Erogon Sterne, Mjornor


Jedna z wież w cytadelii, pełniła rolę szpitala, dla tych ważniejszych przedstawicieli w twierdzy. Dziw więc, że Hegemon był na tyle łaskaw umieścić tu Najemnika, czy Kaedweńczyka, zamiast do jednych z tych podrzędnych budek lekarskich we wewnętrznym pierścieniu...
Z jednego okna szpitalnego było dobrze widzieć cały plac główny, który wydawał się zalany różnymi barwami. Czernią, błękitem, czy nawet srebrem. Erogon, który stał przy szybie, widział doskonale Cesarza Peloka, niegdyś wedle swoich zwierzchników, największego wroga...
-Aż ciężko mi uwierzyć w to co widzę, Mjornorze... Walczyłem z nim w Marnadalu, kiedy to Ymir i Ternikulus wyzioneli ducha... Teraz to on tu włada. Nie zrozumiem polityki Południowców...
Skomentował Blondyn, swe słowa kierując do Skelligijczyka, którego cały tors był zabandażowany, zaś on sam, leżał na łóżku brzuchem do dołu, aby nie podrażniać ran. Co prawda on sam nie czuł już nic w swych plecach, gdyż nerwy utracił wraz z mięsem, ale takie były rozkazy głównego medyka...
-U nas, na Skellige, też kiedyś prowadziliśmy system wyborów władcy, ale klan an Craite był na tyle żądny władzy, że wyrżnął całą konkurencję. Od tego czasu ten kto się urodzi, ten włada. Na szczęście prawdziwy Skelligijczyk płodny jak królik!

Odparł dumnie, choć wciąż wydawał się być pod wpływem fisstechu, który lekarze mu podali w formie znieczulenia.
Sterne zaś spojrzał na swoje zabandażowane przedramie. Wstydził się tego, lecz tłumaczył to sobie desperacją...
-W Kaedwen zawsze mieliśmy ustrój dynastyczny. Od samego początku istnienia państwa, gdy jeszcze było częścią Czterech Królestw, ród Jednorożców nami przewodził. Garion I Podróżnik tylko umocnił pozycję swej dynastii. Dlatego wybraliśmy Wilczą Córę... Znaczy... Lud wybrał... Bo lud boi się zmian. Ja zaś, jako Sterne, powinienem strzec tego rodu, jak każdy mój przodek...
-Ostatni Jednorożec sam przypieczętował swój los. Przeznaczenia nie oszukasz młody...
Po tych słowach zapadła cisza. Erogon tym dłużej tu był, tym bardziej oddalał się mentalnie od swej ojczyzny, widząc w niej wady, które należało zlikwidować. Miejscowi mu otwierali oczy...
-Gdzie jest Hegemon...?

Nagle rozbrzmiał trzeci głos.
-Gdybym Ci powiedział, nie uwierzyłbyś...
Erogon prawie dostał zawału serca. Bowiem na jednym z łóżek siedział platynowy elf, w czarnym odzieniu. Valestil, Elfi Duch. Być może Mjornor zauważyłby go, jak wchodził, ale był na to zbyt naćpany...

Offline

#78 2018-11-09 18:29:04

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 70.0.3538.77

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

Gdy wojsko z radością witało przybyłego cesarza, Erogon i Mjornor przyglądali się temu z okna, a wszyscy zastanawiali się gdzie w tak ważnej chwili jest Hegemon, to tak się składa, że naczelny wódz postanowił sobie poużywać z osiemnastoletnią dwórką. Alexander nie był starym mężczyzną, miał swoje potrzeby, a ponieważ jego pozycja była wysoka, to mógł mieć właściwie każdą kobietę, z których większość nie miała nic ciekawego do zaoferowania poza swym ciałem. Alexander kochał kobiety, ale uważał, że większość z nich to pustaki bez priorytetów. Jedna gadała o rzeczach tak przyziemnych, że aż podziemnych, druga tylko szczebiotała, trzecia była socjokłodą, która nie wiedziała jak i o czym rozmawiać, a czwarta zdradzała swego bogatego męża z jego bogatszym kolegom. Doprawdy, nilfgaardzkie kobiety były skore do rozwiązłości, lecz o dziwo nie trzymano ich na łańcuchu tak, jak niegdyś trzymano czarodziejki. Być może z tego właśnie powodu Sidereal nie śpieszył się z ożenkiem... czekał po prostu na odpowiednią osobę.
O tym co robił nie wiedział nikt. Straż odesłał na przerwę, nakazał wszystkim mu nie przeszkadzać i nie nachodzić, choćby sam cesarz przybył. I tak upływały mu chwile, które skończyły się wraz z oddaniem ostatniego klapsa dwórce, co zgrało się w czasie z otworzeniem cesarskich drzwiczek od powozu.
- Dobra, wypierdalaj. Jeżeli komuś o tym powiesz, to wyrwę ci język. - coś jeszcze zostało w Alexandrze z typowego, prostego żołnierza. Pamiętał, że w wojsku gwałty były normalne i powszechne, oczywiście na terenach wroga. Nikt sobie nie odmawiał, nawet najbardziej prawy i honorowy oficer. Tak więc gwałciło się trochę. Alexander szczególnie dobrze wspominał wyrywne Zerrikanki. W każdym razie...
Wstał z łoża, gdy dwórka zaczęła się szybko zbierać. Założywszy zdobiony szlafrok podszedł do okna, by ujrzeć... cesarza stojącego jak widły w gnoju przed wojskiem. Jasną rzeczą było, że oczekiwał właśnie Alexandra, który na ten widok aż brew podniósł.
- Kurwa, nieźle... - mruknął i zaczął się zbierać nawet szybciej od swojej młodej kochanki. Szybka toaleta, ubranie stroju, który już sobie wcześniej przygotował... a właściwie reprezentacyjnej zbroi Hegemona, którą można było samodzielnie nałożyć, w przeciwieństwie do płytowej bojowej.
Rozkaz o nieprzeszkadzaniu Hegemonowi teraz się na nim odbijał. Nikt go bowiem nie poinformował o zjawieniu się monarchy.
Lecz niedługo zajęło Alexandrowi zebranie się i wyglądanie całkowicie godnie do sytuacji. Zszedł czym prędzej na dziedziniec.
- Baczność! Hegemon idzie! - zakrzyknął oficer, który pierwszy zauważył dowódcę. Żołnierze tym razem nie klęknęli, lecz napięli się wszyscy niczym struna. Jego tytułów nie wyczytano, bo i żadnych nie miał. Hegemon to funkcja, mocno tymczasowa w dodatku, a Pan Caer Heelal było mocno nieoficjalne.
Ambasadorowie, dworzanie, politycy ustąpili miejsca Siderealowi, który pokłonił się głęboko cesarzowi jak nakazywała etykieta. Według niej jedynie ci najznaczniejsi nie musieli klękać.
- Proszę wybaczyć spóźnienie, Wasza Cesarska Mość. Zatrzymały mnie liczne obowiązki związane z kampanią. Mam nadzieję, że podróż była znośna? - zapytał na wstępie, po czym gestem ręki zaprosił gości do wnętrza cytadeli. Gdy cesarz go minął, Alexander spojrzał na Dariusa wzrokiem, z którego mógł dokładnie wyczytać prawdziwy powód spóźnienia. Darius zbyt dobrze znał przyjaciela, do tego był aż nazbyt domyślny. Doprawdy, wstęp niegodny Hegemona...

Offline

#79 2018-11-10 08:03:05

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 70.0.3538.80

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

MG = Pelok IV, Darius Pavettil


I w końcu zjawił się wspaniały Hegemon, który zatrzymany obowiązkami wysokiej wagi, którymi były klapsy z nałożnicą, w końcu mógł przyjąć w swoje progi Cesarza całego Cesarstwa. Trzeba przyznać, że Alexander umie postawić priorytety. Zaś Darius, który był gdzieś w tle, patrzył na niego z politowaniem. Wiele nie musiał myśleć nad tym, gdzie też był ten ich ktosiek...
-Witaj, Alexandrze! Podróż była nie tyle znośna, co zwyczajnie spokojna. Ale braki żołnierzy na prowincjach źle wpływają na ludność. Przejeżdżając przez Meacht, czy Geso, można było napotkać ruchy opozycyjne. Całe centrum wojskowe jest teraz w Nazairze, ludzie nie widzą ich, boją się wojny, dlatego musimy szybko załatwić skurczybyków!
Powiedział Cesarz regulując ton głosu na tyle, by po prostu sam Hegemon go słyszał.
Po tym wszystkim, Alexander zaprowadził Cesarza, Dariusa z którym nie miał jak pogadać teraz, oraz dworską świte do cytadelii. Oczywiście dwumetrowy Cartaphilus szedł krok w krok za Pelokiem, pragnąc go chronić w każdej chwili.
O co Cesarzowi chodziło z opozycją? Meacht było lennym królestwem wagi marionetkowej, a brak nacisku ze strony Nilfgaardczyków prowadził do tego, że odczuwali zbytnią swobodę. Podobna sytuacja miała miejsce w Geso, gdzie lud wojowniczy do teraz pamięta kim jest. Gdyby nie to, że cała armia Cesarstwa leży w Nazairze, to i najpewniej Nazairczycy obudzili się ze swoimi prawami. To wszystko nie było winą Cesarza, lecz wojną, która przerażała prosty lud. Mniej strzeżone miasta oznaczało więcej ludzi z poczuciem bezbronności...
Gdy też znaleźli się już w sali tronowej, Cesarz zażądał, by dworzanie rozgościli się i przygotowali wszystko. Zaś sam Pelok położył dłoń na ramieniu Sidereala. W tej jednej chwili nie był monarchą, a Tarranisem...
-Jestem dumny z Ciebie. Ta twierdza... Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Liczba bram też jest niewiarygodna, nim Kaedweńczycy się przebiją, my ich wytępimy. Przyznam, że aż mi źle z faktem, że nie mogę tu być z Tobą i pomóc Ci, bądź walczyć. W stolicy, otoczony tymi przebrzydłymi senatorami, czuje się zupełnie niepotrzebny. Kiedyś sam biegłem w każdy bój, a teraz...?
Zaśmiał się rozglądając wokół. W końcu jako dowódca Impery musiał staczać wszystkie boje. Teraz głaskali go jakby był ze szkła...
-Alexandrze, jutro planuję bankiet w Caer Heelal. Ma to na celu zjednać i pogłębić nasze więzi z Ofirczykami i Mahakamem. Moi dworzanie wszystko przygotują. Oczywiście nie zwalnia to żołnierzy ze służby, bawić się mogą politycy i dyplomaci. Wiem jak to brzmi, sam nie popieram, ale to pomysł Dariusa. Uważa, że potrzebujemy jak najlepszego wizerunku w oczach Orhana i Borunda. Twoja obecność też jest ważna. Poza tym jutro będę chciał z Tobą porozmawiać. Teraz zaś wybacz, ale przejechałem pół kontynentu bez zmrużenia oka, pozwól że odpocznę choć chwilę.
Uśmiechnął się, po czym odprowadzono go do komnaty, przygotowanej specjalnie na jego przybycie. A nie brakowało chwili, by przy Alexandrze znalazł się Generalny Namiestnik.
-Cóż za dystyngowanie, prawdziwy pan na włościach!- Zażartował z przyjaciela ze złośliwym uśmieszkiem. -Przyznam, że ja wymyśliłem ten bankiet. To tylko jedna noc. Mam pytanie jednak, mój przyjacielu... Prawda to, że wciąż masz jeńca, Erogona Sterne, Imperialnego Obrońce Koronnego? Mógłbym go poznać osobiście? Chciałbym poznać wroga.
Zapytał zaciekawiony. Kaedweńczyk już był w dobrym stanie na wizytacje, jednak wszystko zależało od dobrej woli Hegemona...

Offline

#80 2018-11-11 14:28:29

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 70.0.3538.77

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

- Niestety nie mogę przerzucić choć małej części wojsk do prowincji, przynajmniej póki nie będę pewien, że Kaedweńczycy są na tyle osłabieni, że można pozwolić sobie na chwilę oddechu. Zresztą przypuszczam, że wojna potrwa znacznie dłużej niż inne dotychczas. Imperium to nie przeciwnik, z którym można sobie poradzić w kilku potyczkach. - odparł cesarzowi, tym samym dając do zrozumienia, że on sam będzie musiał sobie poradzić z nastrojami w prowincjach. Drugim i trzecim zdaniem wprawił w niepewność samego siebie, o dziwo. Pozycja Alexandra była wysoka, ale zaledwie trwająca przez jeden rok, to znaczy mniej więcej do września-października, a potem co? Zawsze była możliwość przedłużenia kadencji o następne lata, ale ta decyzja należała do cesarza i kontrolowanemu przezeń senatu. Nigdy nie było pewności, że Alexander utrzyma się na tej pozycji pomimo wysokich zasług... wiele mogło zależeć, dajmy na to, od kaprysu.... ale kto mógłby potem zastąpić Sidereala? Poza Falksem nie widział nikogo w tej roli, ale on był w niewoli, o ile w ogóle żył. Żaden z szefów wydziałów nie nadawał się - Hannibal i Andronikos zajmowali się armią od strony techniczno-politycznej, Ioannes pomimo stałych sukcesów mógł być co najwyżej hegemonem na morzu, zostawał zatem Agryppa - wódz zdolny, ale przez swoje usposobienie niebezpieczny nawet dla samego siebie.
Pozostawała jeszcze jedna opcja - likwidacja urzędu Hegemona i skupienie całej władzy w rękach cesarza. On już władał senatem, zatem od strony czysto politycznej mógł wszystko.
- To, co Wasza Wysokość robi dotąd w stolicy jest już dużą i wystarczającą pomocą. Hm, właśnie, nigdzie nie widzę Cesarzowej Alminy, jest tu z nami? - skwitował krótko, kładąc nacisk na słowo ,,wystarczającą". Bo dotąd z jego Quartonem więcej było problemu niż pożytku.
Bankiet? Alexander szerzej otworzył oczy w lekkim zdziwieniu. Nadchodził kwiecień, a wraz z nim wznowienie kampanii, a oni chcieli urządzać teraz wielką bibę? Czas nieodpowiedni, ale nie mógł temu zaoponować. Cesarzowi widać się ten pomysł spodobał, a więc blondyn nie mógł go od tego odwieść. Pożegnawszy swego monarchę ukłonem, zwrócił się ku Dariusowi. Jego kpinę puścił mimo uszu.
- Taaak, prawda, choć teraz, rzekłbym, jest cieniem dawnego siebie. Nawet nie tak wiele w nim z wroga. - przyznał i gestem ręki kazał za sobą podążać. W kilka minut doszli do skrzydła szpitalnego, co z okien już mogli widzieć Erogon i.... ah, Mjornor nie.
Drzwi otworzyły się.
- To on. - wskazał na blondyna. Alexander spodziewał się na wstępie przytyku Dariusa dotyczącego podobieństwa Erogona do Alexandra.

Offline

#81 2018-11-11 16:51:19

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 70.0.3538.80

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

MG = Pelok IV, Darius Pavetti, Erogon Sterne, Mjornor, Valestil


Nim Cesarz zdążył udać się do komnaty wypoczynkowej, padło pytanie Hegemona związane z cesarską nową małżonką. Pelok odwróciwszy się do Alexandra, uniósł kącik ust w górę.
-Cesarzowa Almina pozostała w stolicy dla własnego bezpieczeńctwa. Nazair jest ostatnim bezpiecznym terenem naszego Cesarstwa...
Odpowiedział i odszedł w końcu w stronę komnaty, dając miejsce Dariusowi, który mógł zadać pytanie o jeńca politycznego. Tym razem to słowa Sidereala mogły być zaskakujące dla Namiestnika Nilfgaardu.
-Doprawdy? Ciekaw jestem co z nim zrobiłeś...
Dodał zaintrygowany całą sprawą i dał się zaprowadzić do skrzydła szpitalnego. Sam fakt dokąd zmierzali, jeszcze bardziej zastanawiał Pavettiego. Lecz z komentarzami poczekał, aż ujrzy samego Sterne, który zresztą nie spodziewał się żadnych odwiedzin. Darius mógł dostrzec podobieństwo między nim, a Alexandrem, jakby była to ta sama postać w alternetywnych rzeczywistościach, jednakże odpuścił to sobie, uważając ten fakt za zwyczajnie zbędny...
-Bądź pozdrowiony, Erogonie Sterne, Pogromco z Północy. Zwę się Darius Pavetti, jestem...
-Zarządcą Nilfgaardu, zaraz za Cesarzem. Znam Twe miano i pozycję, na wojniw powtarzano mi wielokrotnie kto kim jest w cesarskiej hierarchii. Czyż są wobec mnie plany?
Zapytał, unikając spojrzenia Alexandra. Był mu zarazem wdzięczny za ratunek, jak i miał mu to za złe. Jednak bądź co bądź nie mógł na niego patrzeć jak wcześniej...
Co na to Nilfgaardczyk? Uśmiechnął się.
-Przynajmniej pierwsze formalności mamy za sobą. Co do planów, nie ma żadnych, o których bym wiedział...- Odpowiedział, podchodząc bliżej Erogona, mijając przy tym łóżko nieprzytomnego już Mjornora. -A jemu co się stało?
Sterne popatrzył na Skelligijczyka.
-Odbył chłostę z polecenia Hegemona. Co Cię tu sprowadza?
Darius wpierw zerknął na przyjaciela pytająco, po czym powrócił do Kaedweńczyka
-Ciekawość.
-Ciekawość zawsze Tobą wiodła, Dariusie...

Rozbrzmiał głos Valestila, który opierał się o ściane i przyglądał sytuacji. Wiecznie niezauważalny bez swej własnej inicjatywy.
-Oh, Valestil. Jak tam u Ciebie?
-Nuda mnie zżera. Podobno jutro jest bal. Co to za idiotyzm?
-Nie idiotyzm, a sposobność.
-Do czego?
-Do wielkich zmian...

Offline

#82 2018-11-14 08:18:04

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 70.0.3538.77

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

Gdy tak Darius i Erogon się poznawali, Alexander podszedł do nieprzytomnego już Mjornora, by z bliska przyjrzeć się jego ranom. Oczywiście ten był owity obfitym bandażem, tak że Hegemon nic nie widział. Chwilę przez myśl przeszło mu, że kara była za ostra. Mjornor miał uszkodzone mięśnie pleców, których regeneracja zajmie trochę czasu nawet z pomocą najlepszych lekarzy cesarstwa, nerwy natomiast zniszczone całkowicie, co pozbawiało go czucia w tej części ciała. Mimo to Alexander zaraz pozbył się skrupułów, uznając, że każdy kto jest szkodnikiem zasługuje na karę. Dowódca nie mógł cenić najemnika wyżej od sojuszu z krasnoludami. Od tamtej sytuacji nie rozmawiał z Mjornorem i liczył, że to zrozumie.
Zignorował słowa Sterne, gdy ten zapytał czy są wobec niego jakieś plany. Naturalne, że Darius o niczym nie wiedział, bo Alexander o niczym mu nie mówił... właściwie to sam Hegemon zastanawiał się do czego przydatnego przeznaczyć Kaedweńczyka. Obecnie to tylko szwendał się po cytadeli bez wielkich ograniczeń i usiłowywał samobójstwa. Opcja wymienienia Erogona za Falksa już dawno przepadła - za dużo wiedział, by go teraz wypuszczać. Erogon zapewne się tego domyślał, że do swoich prędko nie wróci. A na dobroć Hegemona w tej kwestii nie było co liczyć.
I oczywiście w pewnym momencie jakby znikąd zjawił się Valestil... rzecz jasna Sidereal nie był tym ani trochę zaskoczony. Ten elf wiedział wszystko i nie zdziwiłby się, gdyby wiedział także o tym, co robił przed i chwilę po przybyciu cesarza.
- Darius... - odezwał się nagle - Wielkie zmiany jakoś kojarzą mi się z obaleniami monarchów, morderstwami znaczących osobistości i zmianami granic. Będzie coś z tego? - zapytał, lecz tak, jakby odpowiedzi wcale nie oczekiwał. Plan Dariusa względem tej uroczystości był znany tylko ze słów ,,pokażmy Ofirowi i Mahakamowi jakimi sojusznikami jesteśmy'', ale zwykle chodziło o coś więcej...

Offline

#83 2018-11-17 17:38:25

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 70.0.3538.80

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

MG = Pelok IV, Darius Pavetti


Hegemon wtrącił się do ich rozmowy, co doprowadziło do obudzenia ciekawości w każdym zebranym w sali. Poza Skelligijczykiem, który niewiele ogarniał.
Sam Darius uśmiechnął się serdecznie,jak to zwykle miał w zwyczaju, psując tym swój surowy wizerunek prawdziwego Nilfgaardczyka. Pavettiego nie można było jednak inaczej określić, niż... Pavettim?
-Drogi przyjacielu, a co to za nędzna historia, gdy zna się jej finał w połowie opowieści! Uspokoję Cię jednak, że przyjdzie pora na pytania i odpowiedzi. Tymczasem jednak chciałbym zobaczyć Twój twór urbanistyczny, że się tak określę. Naszego towarzyskiego Valestila, jakże i drogiego gościa Naczelnego Dowódcy, zapraszam do udziału.
Spojrzał na tę dwójkę, a oni już wiedzieli, że nie chcą być uczestnikami...


*Bal - Nazajutrz, wieczór*


Tak jak być miało, tak też się stało. W cytadelii nikt nie mógł spać tej nocy, bo gdy żołnierze strzegli twierdzy, to dyplomaci i politycy bawili się, głównie to w sali jadalnej, którą znacznie powiększyli wygrzebując zawalone ściany. Bankiet był idealnym momentem do rozmów między głowami rodów szlacheckich, biznesowców, jak i wysokiego szczebla mundurowych. Oczywiście handel i wojna, to co napędza pieniądz, był głównym, oraz najżywszym tematem rozmów....
Gdzie był Alexander? W towarzystwie swego przyjaciela, jakby przygotowywany mentalnie na dużo większą rozmowe...
-...przyznam że bycie Namiestnikiem Nilfgaardu to nie jest to czego oczekiwałbym od życia, ale jednak jest to bezpieczny zawód, chyba że naślą na mnie zabójców. Nie słyszałem o opozycji skierowanej w moją stronę, może dlatego, że lepiej radzę sobie z administracją, niż z wojarzą. Mundur nie był dla mnie, to nas od siebie różniło przyjacielu, ale nie znaczy to, że w chwili kryzysu, nie chwyciłbym za miecz. Prowadziłbym lud ku obronie mej ojczyzny i Cesarza. Ah właśnie, odnośnie Wysokości... Już czas...
Powiedział i zaprowadził go do stołu przed oblicze Peloka, który miał najbardziej uhonorowane miejsce. Po formalnych powitaniach, monarcha powstał.
-Alexandrze, musimy omwić pewną kwestie. Udaj się za mną...
Zaczął tajemniczo, zabierając go z tego zbiorowizka rozbawionych ważniaków, kierując się do komnaty przygotowanej specjalnie pod wizytacje władcy. Oczywiście nie bez gwardii, lecz tych zostawili za zamkniętymi drzwiami.
-Zasiądź, nie krępuj się. Teraz myśl o mnie jak o starym Varronie, a nie władcy Cesarstwa...
Zaśmiał się i rozlał im wino z Toussaint po kieliszku, jedno wręczając Siderealowi. Sam Pelok zasiadł na fotelu, na przeciw Hegemona. Przez chwile lustrował go spojrzeniem, jakby sprawdzając to, czy może rozpocząć z nim konwersację na pewien temat.
-Jesteś naczelnym dowódcą od pół roku. Jak Ci się widzi ta funkcja? O ile Kaedweńczycy nas nie zniszczą, czeka Cię kolejne tyle piastowania tego urzędu. Myślałeś czasem o tym, gdyby ta wojna się przeciągnęła, kto byłby nowym hegemonem, kiedy Twój czas przeminie? Ja tak czasem mam, ponieważ jakkolwiek bym nie infiltrował Senatu, to ci starcy w togach o tym decydują. A jeśli nie przyniesiesz postępów w tej wojnie przed upływem swego roku, będą mieli motyw by Cię zastąpić. Ale kim? Kimś kto jest najbogatszy?
Uśmiechnął się z tajemniczym spojrzeniem i upił łyk wina. Ta rozmowa do czegoś zmierzała, ale Hegemon nie mógł jeszcze wiedzieć, jak przebiegły i ambitny był jego władca...

Offline

#84 2018-11-17 18:58:41

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 70.0.3538.102

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

Alexander się nie bawił. Pomimo swojego arystokratycznego pochodzenia, gdzie bale i zabawy są na porządku dziennym, to on czuł, że takie uroczystości to nie jego świat. Życie wojskowego tak w niego wsiąknęło, że teraz wolałby objadać się tłustą wieprzowinką znad ogniska wraz ze swoimi żołnierzami. Ot, siąść sobie przy ognisku przed namiotem i pogawędzić - to brzmiało dużo bardziej atrakcyjnie od użerania się z lizodupami ze wszystkich zakątków Cesarstwa. Alexander miał tą dodatkową trudność, że był młody i nieżonaty, o czym powszechnie wiedziano. Do czego narrator zmierza? Ano do tego, że dotąd już kilku seniorów wszelakich rodów podeszło do Sidereala w towarzystwie swojej młodej córki i zaproponowało mariaż. Alexander odmawiał za każdym razem, argumentując prosto z mostu, że nie praktykuje ślubów aranżowanych, pozbawionych uczucia miłości, w którą on sam wierzył. Każdego ,,interesanta'' tym właśnie zbył i uraził, co blondyn miał wyjątkowo gdzieś.
Teraz rozmawiał z Dariusem, którego obecność - jako jedynego w tym miejscu - tolerował. Nie cierpiał użerać się z tymi wszystkimi politykami, którym od początku chodziło o pozyskaniu jakichś wpływów, nawet jeśli sprawiali wrażenie, że zależy im tylko na znajomości, nie interesach.
- Zazdroszczę ci takiego bezpieczeństwa. Ja jestem niemal święcie przekonany, że nie skonam w łóżku jako osiwiały starzec... właściwie to sam nie wiem, czy takiej śmierci bym chciał. Jeśli nie legnę pośród tysięcy wojowników na polu bitwy przygnieciony końskim truchłem, to pewnie padnę od zdradzieckiego noża, trucizny lub sznura. - rzekł dość pesymistycznie, wzruszywszy przy tym ramionami. Darius pobędzie na tym świecie zapewne dużo dłużej, o ile sam się czymś komuś nie narazi.
Tymczasem pojawił się Pelok IV, a Alexander został zaprowadzony przed jego oblicze. Blondyna nurtowała kwestia, na którą chciał się rozmówić cesarz. Już za chwilę miał zaspokoić swoją ciekawość...
W milczeniu udał się za monarchą, by wreszcie za zamkniętymi drzwiami zniknąć przed rozbawioną i głośną gawiedzią. Nagle zrobiło się ciszej, spokojniej. Pelok IV... a właściwie Varron pozwolił na trochę luzu, ku uldze Alexandra. Od honyryfikatów można było w końcu ocipieć. Przyjąwszy kielich wina usiadł na krześle i zaczął słuchać co tam cesarz do powiedzenia ma.
- Cóż... - mruknął, przez chwilę jakby nie wiedząc co powiedzieć. Zwilżył gardło łykiem wina i cmoknął. - Gdyby generał Falks był z nami, nigdy nie wyszedłbym ze swoją kandydaturą na to stanowisko. Od niego nauczyłem się wojennego rzemiosła i nie widziałbym Hegemona w nikim poza nim... lecz nie ma go z nami. Wojna przeciągnie się niemal na pewno, Kaedwen to nie przeciwnik, z którym można się szybko rozprawić jak ze Skellige. I szczerze mówiąc, to nie widzę nikogo, kto by się na to stanowisko nadawał. Nie widzę takich osób nawet w moim bezpośrednim sztabie. Andronikos i Hannibal nie mają doświadczenia w operowaniu tak wielką masą wojska, ich działka to kwestie techniczne i logistyczne. Agryppa jest dobrym dowódcą, ale przez swą osobowość sprawia zagrożenie nawet samemu sobie. Ioannesa z kolei nie widzę jako generała armii, tak jak ja nie widzę siebie jako admirała floty. Parmenion, równie doświadczony jak Falks, nie żyje, zamordowany bez sprawiedliwego sądu przez twoją podwładną z Quartonu, która Hegemonem mogłaby zostać tylko po moim trupie. - mówił, patrząc w oczy swemu władcy. Wzrok miał, jak zawsze w takich sytuacjach, surowy. Właściwie, to surowy był przez większość swojego życia...
Złożył dłonie w piramidkę i oparł o nie czoło. Przez chwilę myślał.
- Nie pozwolę, by senat wybrał kogokolwiek. Jeżeli zawiodę, co się nie stanie, historia zapamięta mnie jako pierwszego i ostatniego Hegemona. Całą władzę wojskową złożę w twoje ręce. Jeśli nie ja, Tarranisie, to ty dokończysz dzieła.

Offline

#85 2018-11-17 19:50:24

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 70.0.3538.80

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

MG = Pelok IV


Cesarz przeczesał swą brodę, rozmyślając o Falksie, którego poraz ostatni widzieli w Bitwie pod Serenos, totalną porażką dla ich Cesarstwa. Fakt, że był on najlepszym z najlepszych generałów, potwierdzało to, że najczęściej znajdował się u boku Ternikulusa VII, zaraz obok dowódcy Impery, którym zresztą sam wcześniej był Tarranis...
-Tullio miał wiele talentów, a jego zdyscyplinowanie czyniło go genialnym dowódcą. Lecz tak jak mówisz... Przepadł wraz z całą Albą. Tyle ile los tych nieszczęśników jest przesądzony, tak nie wiemy nic o tym co poczyniono ostatecznie z Falksem. Nie można wykluczać jego śmierci, w końcu Kaedweńczycy ani razu od pertraktacji marnadalskich nie wysuneli się z propozycją wymiany go za naszego jeńca, którego swoją drogą bardzo dopieszczasz...
Upił wina, po czym dalej komplentował nad poczynaniami wojskowymi, przeciwko Imperium. Ale miał niedługo nastąpić przełom...
- Choć może się zdziwimy i wojna potoczy się ekspresowo. Tak się składa, że niedługo Caer Heelal odwiedzi Galahad z Ortagoru, wraz z cintryjskimi wojownikami pod swoim dowództwem. Tak się składa, że cintryjska prowincja ma dość przechodzenia z rąk do rąk i przypomnieli sobie, że kiedyś była Królestwem Cintry. Tak też jej lud, zapragnął autonomii, wykorzystując wojenne zamieszanie mocarstw i fakt, że ich ziemie leżą dosyć niestabilnie w łapskach Imperatorki. Jednak Darius podpowiedział mi, że lepiej abyśmy poszli z tymi rebeliantami na układ, nim dojdzie do ich rzezi z rąk naszych, albo kaedweńskich. Skontaktowaliśmy się z Galahadem, przywódcą powstańców, po przez wywiad, aby zaproponować mu ofertę, nie do odrzucenia. Oni wspomogą nas, osłabiając nowe granice Imperium Kaedwen, my za to po wojnie uznamy ich suwerenność. Zgodził się i dzięki łaskawości króla Borunda, Mahakam przedostanie Cintryjczyków prosto do nas. Zgodzisz się na jego pomoc. A gdy wydrzemy prowincje spod władzy Jednorożców... zabijecie wszystkich buntowników, przywracając te ziemie Cesarstwu. Nim uznasz to za oszustwo, przypomn Ci, że od dwustu lat królestwa Cintry już nie ma, a wszelakie prawa ma tylko cesarska korona, po ślubie Emhyra Wielkiego z Cirillą z Cintry...
Skończył swoją długą wypowiedź, zwilżając zaschnięte gardło. Plan Cesarza szedł po trupach do celu, ale idea była ważniejsza czasem od moralności. Taki duch patrioty.
Natomiast co do ostatniego fragmentu tematu dotyczącego hegemoństwa? O tym nie zapomniał...
-Twoje słowa wielce mnie szczycą, Alexandrze, lecz jakkolwiek byś chciał, ani ja, ani Ty, nie moglibyśmy tego zrobić. Senat ma najwyższą władze od czasów Urinbella, więc zdanie Arcysenatora Heuklesa jest ostateczne. Nasz ustrój uniemożliwia decydowanie o władzy wojskowej, jeśli nie idzie to drogą parlamentarnej demokracji. To co mówisz, byłoby złamaniem prawa. Ale jeśli na sercu leży Ci Cesarstwo, nie powinieneś cofać się nawet przed środkami ostatecznymi, aby tylko przysłużyć się ogólnemu dobru. Miałbym propozycję dla Ciebie... Jako dawny dowódca Impery i dawny generał cesarski....

Offline

#86 2018-11-18 12:29:23

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 70.0.3538.102

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

- Wtedy jeszcze mój bardzo dopieszczany jeniec nie był jeńcem. Pokonałem go wtedy i wziąłem do niewoli, czego Kaedweńczycy świadomi nie byli i nadal nie są, jeśli wywiad im o tym nie doniósł. Sterne to zbyt ważna karta, by można ją było swobodnie wyłożyć na pierwszy lepszy stół. Poza tym zauważyłem u niego wzrost tendencji pronilfgaardzkich, powiedziałbym, że z marudnego wroga stał się niepewnym siebie samego sojusznikiem. - wyjaśnił cesarzowi. Brodaty monarcha pomylił się co do tego, że już w Marnadalu Erogon był zakuty w łańcuchy.
Idąc dalej cesarz zaczął mówić o Cintryjczykach, co dość ożywiło zainteresowanie Alexandra. Cintra była o tyle ważnym punktem, że stanowiła niedawną część Cesarstwa, a teraz podniosła się w niej rebelia, która nie wydawała się tolerować żadnej ze stron, jak donoszono Hegemonowi z wywiadu. Teraz dowiedział się, że są bardziej skłonni przystać do wojny po stronie nilfgaardzkiej. Alexander uśmiechnął się słysząc ostateczny plan Peloka względem Cintryjczyków.
- Jestem pod wrażeniem. Mało to humanitarne, ale zgodne z racją stanu, a zatem... do realizacji. Lecz sprawię, by sami się powyrzynali, przez co wina nie spadnie na naszą stronę. Już wiem jak do tego doprowadzić - ale jak? To już zachował jedynie dla siebie. Alexander też miał swoje tajemnice, które lubił ujawniać w mało spodziewanych momentach, ukazując tym samym swój spryt. Ot, może to być zbrodnia w białych rękawiczkach.
- Łamanie prawa? Jeżeli to prawo jest ograniczone, skazuje na szkody, to działanie przeciwko niemu jest dlań ratunkiem i próbą naprawy ustroju. Nasz ustrój jest unikalny na skalę światową, ma wiele zalet, ale ciężko te zalety podkreślić jeśli zalewa je jeszcze więcej wad. - z tych słów można było mniej więcej wywnioskować, że Sidereal nie jest zwolennikiem senatu, lecz monarchistą popierającym silną i najwyższą władzę cesarza. Nigdy nikomu się tym nie chwalił, lecz gdyby został cesarzem, to historia zapamiętała by go w pierwszej kolejności jako Mordercę Senatu.
- Słucham, co to za propozycja?

Offline

#87 2018-11-18 13:27:44

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 70.0.3538.80

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

MG = Pelok IV


Cesarz opróżnił wino do końca, kiedy to Alexander przyswajał do siebie jego rozkaz, co prawda niezbyt moralny, ale jednak nie przynoszący żadnych szkód Cesarstwu...
-Najważniejsze by Galahad uwierzył, że chcemy dla niego i jego wojsk wolnej Cintry, jeśli tylko ma to nam pomóc zwalczyć kaedweńskiego najeźdźce. I niech tak myśli tak długo, aż nie przesuniemy granic na północ. Bowiem, gdy Cintryjczycy przybędą... Rozpoczynamy kontratak. Zamiast czekać na ich ruch, to my ruszymy na nich. Zresztą Galahad wszystko wyjaśni, wie jak tam sytuacja wygląda...
Wyjaśnił jakie są plany wojenne. Przyszła w końcu wiosna i kwestią dni były szykujące się kolejne bitwy. A lepiej by to Cesarscy walczyli na terenie Cintry, niż odpierali wroga w Nazairze.
Odnośnie tematu Senatu, Cesarz stwierdził, że czas przejść już do konkretu, oraz postawić Sidereala przed wyborem, który ma przesądzić o losach Nilfgaardu...
-Wady przewyższają zalety, a korupcyjni starcy powoli mają dość moich działań, które unieszkodliwiają ich swobode działania. Jeszcze trochę i zwrócą się przeciwko mnie, tak jak to zrobili z Pelokiem III... Osobiście uważam, że demokracja to zaraza, która w naszym świecie sprawuje się jak kaleka na froncie. Spójrz na naszego wroga, tam Imperatorka ma władzę absolutną, dzięki czemu ich Kaedwen jest zdyscyplinowane jak nigdy. Dlatego też Ymir pokonał nas, gdy Senat rozważał jakie dni mają być wolnymi od pracy. Głupota. Cesarstwo pamięta monarchistyczny absolutyzm. Zapewnił on Emhyrowi wielką siłę. Urinbell zaś osłabił nas jak nikt wcześniej, bojąc się śmierci z rąk zamachowców bo był zbyt słaby, aby twardo trzymać się tronu...
Wyjaśnił na spokojnie, nim przeszedł w końcu do tej swojej propozycji...
-Alexandrze... Arcysenator Heukles, musi zginąć. Tak jak najważniejsi senatorowie, co przyczyni się do upadku tej instytucji i oddanie wszelkiej władzy urzędowi cesarskiemu, czyli... mnie. Oczywiście nie splamię swoich rąk, ani nawet Ty... Lecz Valestil jest oddanym sługą i najlepszym skrytobójcą jakiego Cesarstwo posiada. Jest pod Twoim rozkazem, nie zmuszę Cię byś wysłał go jak kata na skazańców, lecz proszę Cię, byś zrobił to z własnej woli. Może zapamiętają mnie jako bezwzględnika, lecz tylko jednolita władza doprowadzi nas do zwycięstwa...
Spojrzał na niego oczekująco, bowiem ta decyzja miała mieć długoterminowe konsekwencje...



Wybór (UWAGA:1/3)
-Alexander odmawia Cesarzowi (ustrój demokratyczno-parlamentarny)
-Alexander wysyła Valestila na rzeź (ustrój monarchistyczno absolutyztyczny)

Offline

#88 2018-11-18 16:05:26

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 70.0.3538.102

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

Gdy Pelok wypił swoją zawartość kielicha, Alexander nadal go sączył po trochu. Wino nie było jego ulubionym trunkiem, ale idealnie nadawało się do dystyngowanych sytuacji, a ta była właśnie taka. Zamieszał krwisty płyn, wzmagając jego zapach i pokręcił głową, że nie zgadza się z cesarzem.
- Nie. Przyjmę Kaedweńczyków w Nazairze. Stworzę im pozory, że przebijając się z łatwością przez dolinę mają otwartą drogę do stolicy i że Ard Kaer'zaerse Arm'ynn nie może stawić im czoła. Wpuszczę ich tu tylko po to, by stworzyć im taką kaźń, jakiej nie widział jeszcze ten świat. Nawet Bitwa pod Serenos stanie się zaledwie potyczką w porównaniu z tym, co nadejdzie. - wstał z krzesła, nie przerywając mowy. - AKA jest podzielona na trzy grupy-obozy, jedna stacjonuje tutaj, druga pod Neunreuth, trzecia w pobliżu krainy Mil Trachta. Kaedweńczycy w Nazairze nie będą mieli pola do manewru. Najpierw będą musieli zdobyć Caer Heelal, inaczej nie podążą w głąb cesarstwa bez obawy zamknięcia w kotle. A zamknięci zostaną i tak, gdy z odsieczą przybędą pozostałe grupy. Świadomi tego nie wycofają się nawet z powrotem za Marnadal, bo będzie to dla nich oznaczało utratę szansy opanowania Nazairu. Ba, nawet uniemożliwię im powrót za dolinę, odetnę linie zaopatrzeniowe... do tego chcę wykorzystać flotę, zdesantuję część wojsk w Cintrze, w tym Galahada. Armia Imperium niebawem znajdzie się w takim położeniu, jak banda Borysa, której los chyba wszyscy znamy. Zajęcie niebronionej Cintry, odcięcie możliwości jakiegokolwiek wsparcia, okrążenie... to wszystko złoży się na porażkę Jednorożców... - rzekł stanowczo. Pelok był pierwszą osobą wtajemniczoną(nie licząc sztabu, który już zaczął wdrażać elementy nowej operacji) w nowy plan Alexandra.
- Ruszanie na Cintrę od razu równa się siermiężnej i długiej walce o każdy skrawek terenu. Gdy wybijemy ich u siebie, droga na Imperium będzie otwarta. Będą wtedy w szoku, odezwą się pierwsze głosy ludu ku zakończeniu wojny, bojarowie zaczną powątpiewać, żołnierze się zbuntują. U nas będzie wtedy zupełnie odwrotnie. - dodał, pokładając wiele wiary w swoje słowa. Był niesamowicie zdeterminowany. I to było widać.
Tym razem wziął większy łyk, opróżniając zawartość, czemu towarzyszyło ciche sapnięcie.


Propozycja Peloka dotycząca losu senatu niezbyt zaskoczyła Alexandra. Widać obaj byli świadomi tego, jak beznadziejną instytucją jest senat. Obaj byli zdecydowanymi zwolennikami silnej władzy monarszej. I jak widać mieli ten sam pomysł dotyczący losu władzy ustawodawczej, a teraz Pelok chciał go wcielić w życie. Alexander zapewne poczyniłby tak samo bez pytania kogokolwiek o słuszność tego działania, gdyby był cesarzem. Lecz teraz zaczął się poważnie zastanawiać, czy aby na pewno nie ma innego rozwiązania. Myślał trochę, pozostawiając byłego generała Impery w napięciu, lecz w końcu się odezwał.
- To strzał w stopę, nie zgadzam się, przepraszam. W tych czasach nie możemy srać na własnym podwórku, a mordując senatorów staniemy na granicy wojny domowej. Rozumiem zamiary, sam je popieram, ale lud mimo wszystko jest wyczulony na samowolę i okrucieństwo. Niebawem znaleźliby się wywrotowcy, mściciele, podżegacze, buntownicy i masa innych, z którymi trzeba będzie się uporać. Jak bardzo bym był zwolennikiem silnej władzy cesarskiej, tak wojna takiego kalibru nie jest czasem na takie zmiany.

Offline

#89 2018-11-18 22:31:54

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 70.0.3538.80

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

MG = Pelok IV


Alexander dwukrotnie sprzeciwił się Cesarzowi. Czy to w sprawie wojny, czy to obalenia Senatu. Sidereal widział sytuacje Cesarstwa po swojemu, zaś jej władzę wolał oddać w ręcę Arcysenatora, oraz prowadzić wojaków do walki na swój sposób, niżeli jakkolwiek wysłuchać woli władcy. Jeszcze nie wiedział jak wiele to mogło kosztować...
-Przyznam, że nie tego się spodziewałem. Nazajutrz wracam do stolicy. Żegnaj Hegemonie...
Powiedział odkładając kieliszek i wstając. Zmierzył Alexandra posępnym wzrokiem i wyszedł. Blondyn był sam w pomieszczeniu, do momentu, aż w środku nie zjawił się Cartaphilus. Potężna pancerna maszyna spojrzała na zaskoczonego Naczelnego Dowódce, po czym podszedł do niego pośpiesznie, chwytając go za gardło i gwałtownie przygniatając bezbronnego do ściany, wywracając naczynia. Przy jego sile, Hegemon był jak szmaciana lalka, nie mając czym się bronić. Walczył o przeżycie, ale tracąc dech, powoli odpływał, aż całkiem zaciemnił sie jego obraz...



______________


Rozdział VI: Nowy początek.


*Kilka godzin później... - Gdzieś na przełęczy Marnadalu*

Przez przełęcz jechał zamknięty powóz, pod eskortą małego garnizonu Impera. W środku zaś, było trzech mężczyzn. Jeden z nich wychodził ze stanu nieprzytomności, zaś drugi pomagał mu się ocucić...
-Alexandrze... Wstawaj! Wstawaj do kurwy nędzy!
Strzelił mu z liścia, budząc go natychmiastowo. To był głos i spojrzenie Erogona. Znajdowali się w jednym wozie. Gdyby trzeźwiejszy wzrok Hegemona skierowałsię bardziej w prawo, dostrzegłby Mjornora, wciąż zabandażowanego, związanego, ale nawet uśmiechniętego.
-Kurwa! Czyli przeżyłeś!
Ucieszył się Skelligijczyk, ale Sterne go uciszył.
-Długo nie pożyje, jeśli będziemy ględzić. Tak się składa, Siderealu, że Twój wspaniały Cesarz posłał Ciebie i nas na śmierć. Chcą nas zabić w lesie, przez który zresztą jedziemy. Masz pomysł jak nas stąd wydostać?
Zapytał z nadzieją w oczach. Sam Mjornor sapnął.
-Z tego co się nasłuchałem jestich dwunastu. A więc czterech na jednego. Tylko nie mamy broni. Ale mamy zęby. A ja mamtwarde zęby!
-Pomysłowy jesteś jak zawsze...- Erogon powrócił wzrokiem na Alexandra. -Szybko wymyśl, zanim Ci, do których tak bardzo mnie przekonywałeś, zarżną nas jak psy!

Offline

#90 2018-11-19 08:17:03

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 70.0.3538.102

Odp: Wojna Ostateczna (WL)

Jasne było, że nie zadowoli cesarza swoimi słowami, lecz Alexandrowi nie na tym zależało. Ocenił obiektywnie i logicznie sytuację i jasno chciał wyperswadować swemu władcy(co zrobił), że myli się podwójnie. Niestety były to o dwie odmowy za dużo, cesarzowi się nie odmawiało, nawet gdy się mylił... lecz było to jasne tylko przydupasom bez własnego zdania i pozycji. Pożegnał monarchę ukłonem, po czym nastał czas krótkiej ciszy, którą przeznaczył na kontemplację zebranych w tej sali kilku obrazów. Szczególną chwilę poświęcił portretowi Emhyra Wielkiego, który prywatnie dla Alexandra był kimś w rodzaju bohatera i wzoru do naśladowania. Podobnie zresztą jak Garion Podróżnik. Ale do tego drugiego nie należało się tak otwarcie przyznawać.
Nagle ktoś wszedł do środka, na co Hegemon nawet się nie odwrócił.
- Niczego nie potrzebuję, proszę wyjść. - odezwał się, myśląc, że to sługa przyszedł zapytać o potrzeby, lecz usłyszawszy chrzęst ciężkiej zbroi gwałtownie się obrócił... za późno. Nim zdążył zareagować został złapany za gardziel przez ponad dwumetrowego blaszaka. Alexander dobył sztyletu wetkniętego za pas, lecz nie zdołał nim wyrządzić żadnej krzywdy Cartaphilusowi. Ostrze ześlizgiwało się po zbroi, a odlatujący Alexander tracił coraz więcej siły i świadomości, aż odpłynął całkowicie z krótką myślą ,,dlaczego?".


Obudził się nagle, przez chwilę nawet nie reagował na to co się doń mówi. Zerwał się i jeszcze przez chwilę przytomniał, patrząc to na Mjornora, to na Erogona.
- Co...?! Kpisz!? Co wy tu robicie?! I co JA tu robię?! - powiedział gniewnie, słysząc co powiedział Sterne. Dla Alexandra było to wręcz nierealne, żeby postawiono go przed katem za nic. Wydawało mu się, że śni w bardzo realny sposób i nic tutaj nie jest prawdą, aż nagle powóz wpadł na wybój, przez co blondyn uderzył się lekko w głowę. Ból pozwolił mu całkowicie oprzytomnieć i uświadomić sobie, że to nie żaden sen a realny koszmar.
Na jego twarzy malowało się więcej szoku niż gniewu. Zbyt wiele nie rozumiał, wszystko potoczyło się zbyt szybko. Absolutnie nie miał pomysłu na to, jak się stąd wydostać. Zerknął przez zakratowane okno, dostrzegając żołnierzy Impery.
- Poproś o szklankę wody zanim cię powieszą. Nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą... a tutaj wątpię, by ktokolwiek szklankę miał. - odrzekł ponuro, wyprany ze wszystkiego. Taki właśnie miał pomysł.
Oparł się łokciami i własne kolana i zwiesił głowę, tak że mógł się w swój złoty łańcuch z wisiorem z symbolem Nilfgaardu. Widać chcą go zamordować w uroczystym stroju, dość godnie.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 3
[Bot] ClaudeBot (3)

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
wiercenie studni głębinowych krosno | medycyna pracy ursynów | regały paletowe | reklama internetowa nikkshow | pizza dowóz kraków Bronowice