Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#61 2019-01-31 22:42:45

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

MG = Mjornor, Valentain


Można powiedzieć, że ich tymczasowy postój w Mettinie był dosyć wyjątkowy. Przypominał wszystkim o czasach Caer Heelal, kiedy to mieli dużo czasu na wspólne spędzanie czasu ze sobą, rozmowy, czy gry. Teraz jednak tego brakowało. Ciągle tylko wędrówka i walka na każdym kroku. To była odskocznia do świata normalności.
Ale wracając do bieżącej rozmowy. Valentain zadał murujące pytanie, a nawet Mjornor nie umiał zebrać w sobie myśli. Czyżby elf poraz pierwszy powiedział coś do kogoś bez kszty obrazy? Postępy małymi kroczkami.
Sam białowłosy skwitował odpowiedź Alexandra lekkim uśmieszkiem, prawie niezauważalnym, wykładając swoją karte na stół. Grał Imperium Kaedweńskim, zaś Sidereal klasycznie Cesarstwem Nilfgaardu. Co prawda była to dosyć przestarzała wersja gwinta, lecz były wtedy dobre talie.
-Uuu Kaedwen mocne działo wystawiło. Aż mi się wojna przypomina.
Skomentował Mjornor, będący na bieżąco w akcji jako komentator.
-Blondynów tu nie brakuje. Chociaż stawiałbym na Twoje najbliższe grono. Jakbym miał wybierać między Erogonem, a Mjornorem to typuje tego drugiego. Sam mi o tym powiedział.
Odparł w końcu ze spokojem, luźno trzymając się tematu. Można powiedzieć, że Valentain jako jedyny w tym obozie nie plotkował. Za to wszystko wchłaniał.
-Ty cholerny kapusiu!
Wtrącił Mjornor, a elf spojrzał na niego spod grzywy z takim: "serio?". Następnie znów na Alexandra.
-Lelayna nie wygląda, jakby podchodziła do tego czysto profesjonalnie. Ciągle biega po obozie jak poparzona i nie umie się skupić na naszych lekcjach języka...
Mjornor uderzył pięścią w stół, jakby zbulwersowany.
-Uważaj na moich imperialnych piechurów.
Valentain zwrócił mu uwagę poprawiając karte.
-Panna Aristandes najpierw obściskuje się w chacie z Alexandrem, teraz uczy psychopate posługiwania się językiem! A kiedyś jeszcze bezczelnie mnie podrywała... Co za bezwstydna dziewucha...
Skelligijczyk zakrył dłonmi twarz, jakby załamany, a elf westchnął spokojnie.
-Miałem na myśli naukę czytania w dialekcie i wspólnej mowie...
Poprawił go, a ten wydawał się jakby uspokojony.
W końcu Alexander zadał pytanie, które zmuszało do kontemplacji. Ale pierwszy wysunął się brodacz...
-Być bogaczem w wielkim mieście i masę kobiet. To by była emerytura której nie dożywa żaden najemnik.
Zaśmiał się, po czym oczekująco szturchnął Valentaina. Ten się zastanowił.
-Nie myślę zbytnio o przyszłości. Niewolnictwo nauczyło mnie, że można nawet nie dożyć jutra. Zwłaszcza w mojej profesji.
Odparł krótko, zaś Mjornor pokiwał głową.
-Nudziarz. A już myślałem, że elfią rodzine założysz i będziesz w sierocińcach pomagał.

Offline

#62 2019-02-01 11:23:57

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

Alexander jakby w pełni już skupił się na grze w gwinta, oczywiście słuchając co się do okoła niego dzieje, lecz wzroku od stołu nie odwracając. Elf mógł oszukiwać przecież, prawda? Karty leciały na stół, przechylając szalę zwycięstwa to w jedną to w drugą stronę. W pewnym momencie przeciwnik wystawił solidną kartę, czym Alexander również odpowiedział. Tym razem przegrać nie zamierzał.
O to zaś kto zasługuje na miano największego plotkarza przemilczał. Elf trafił w tym jednym, że to on rozpowiedział plotkę między żołnierzy, ale nie on już usłyszał. A o to na jakke lekcje uczęszcza Valentain się nie martwił, nie dał się sprowokować Mjornorowi. Bynajmniej nie chodziło o lekcje języka... po toussancku.
Odezwał się gdy otrzymał odpowiedź na wyobrażenie ich wymarzonego życia. Po Mjornorze spodziewał się takiej odpowiedzi, podobnie jak po bezpośrednim elfie żyjącym teraźniejszością. Od żadnego z nich nie otrzymał prawdziwej odpowiedzi, czuł i wiedział, że życie wśród wina i kobiet jest tak przyziemym i hedonistycznym, że po czasie aż nudnym. A może to Sidereal myślał nie tymi kategoriami?
- Czekają nas wielkie rzeczy, wiele krwi i poświęcenia. Korzystajcie, bo nowe jutro może już nie okazać się taką sielanką jak dotychczas. Niedługo ruszamy na południe. - rzekł z powagą, jakby zwiastował coś naprawdę dużego. Po tym przeszedł do rozstrzygnięcia gry swoimi najsilniejszymi kartami.

Offline

#63 2019-02-01 12:16:35

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

*Miesiąc później - Bagna Pereplut, Księstwo Ebbing, Koalicja Zeph'de*


MG = Lelayna Aristandes, Larys Ellter


Quarton i skelligijska hanza złączyła siły w prawie sześćdziesięcioosobowy oddział, wspólnie maszerujący do Nilfgaardu. Niestety gdy dotarli do bagnistych krajobrazów, najemnicy musieli pożegnać konie, które tonęły w trzęsawiskach. Teraz już wszyscy szli pieszo. Oczywiście na czele drużyna Alexandra. Byli już tak blisko granicy z Republiką, że każdy tylko o tym mówił. Wielu czuło radość, ale i strach z powodu myśli o ojczyźnie. Ale ich dni partyzantki miały dobiec końca. Jesień zbliżała się nieubłaganie, a w tym zawody na koloseum. Niestety jednak i tutaj, w Ebbing, coś miało ich zatrzymać...
Bowiem w pewnym momencie ich wędrówki nagle rozbrzmiały dziwne bulgotania. Nim się spostrzegli, z bagna zaczęły wychodzić utopce i zgnilce. Oczywiście wszyscy dobyli broni, aby zgładzić te stwory. Gdy w końcu rozprawili się z potworami, chcąc opatrzeć rannych, Lelayna zorientowała się, że Sidereala nie było...
-Alexandrze! Alexandrze! ALEXANDRZEEE!
...


*Dwie godziny później*


Nilfgaardczyk nie odnalazł się, przepadł bez śladu. Wszyscy żołnierze przeszukiwali bagna w nadzieji, że żadna z poczwar go nie wciągnęła do trzęsawiska. Aristandes była bardzo zestresowana i dyrygowała wszystkimi.
-Przyprowadźcie do mnie oficera Larysa Elltera!
Po kilku chwilach wspomniany mężczyzna zjawił się przed jej obliczem. Był bardzo zaniedbany po życiu w dziczy, ale jednak nie zapominajmy, był on elitarnym cesarskim żołnierzem...
-Ellter, masz rozkaz odnaleźć Alexandra! Zbliża się zmierzch i musimy rozbić obóz. Ty zaś jesteś tropicielem. Dostaniesz oczywiście wsparcie...
Larys spojrzał na otaczających ludzi i zadecydował.
-Valentain i Erogon mi wystarczą. Nie lubię przepychu.
Wybrał tych, którzy najlepiej posługiwali się bronią, bo w końcu były to niebezpieczne moczary. Lelayna nie zamierzała nawet kwestionować tego.
-Zgoda. Mjornorze, pomożesz mi przygotować obozowisko. Wielu jest rannych, a musimy działać.
Po tych słowach odeszła, zaś Skelligijczyk poczuł się źle, że nie może szukać przyjaciela, jednak w końcu jego rodacy też potrzebowali pomocy.
Elf i Kaedweńczyk natomiast dostosowali się do rozkazów i ruszyli za Larysem w głąb Pereplut...


UWAGA! TYMCZASOWO GRASZ LARYSEM ELLTEREM. TWOJE ZADANIE TO ODSZUKAĆ ALEXANDRA PRZY WSPARCIU MG. NASTĘPNY POST NIECH JEST TWOJĄ WENĄ TWÓRCZĄ TROPICIELA, JEDNAK NIE ODNAJDUJ JESZCZE CELU!

Offline

#64 2019-02-01 14:29:42

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 71.0.3578.98

Odp: Nowa Era (WL)

Oficer Larys Ellter zrozumiał swój rozkaz i po błyskawicznym wybraniu pomocników zaczął rozmyślać, co też mogło się stać z Alexandrem i jak szukać jego śladów na bagnach, które wciągały wszelkie ślady tak jak konie ofiarowane przez Galahada i zdobyczne. Mężczyzna w średnim wieku w milczeniu podążył przed siebie, obierając kierunek wschodni, gdzie wcześniej walczył Alexander. Był to pierwszy punkt zaczepienia, bowiem miejsce walki zostawiło jakieś ślady, być może nawet coś konkretniejszego, czego nie zauważyła reszta żołnierzy, a co dla Larysa mogło być widoczne na pierwszy rzut oka. Bagna o tej porze roku były ciepłe, wyziewy z gęstej bagiennej mazi śmierdziały okropnie, ale istniało wiele suchych obecnie wysepek, na których można było stanąć bez obawy w zapadnięcie się w nie. Na takich właśnie wysepkach toczono bój i na nich widoczne były ciała utopców i być może zaginionego Alexandra. Ellter wzrokiem baczniejszym niż spojrzenie orła przeczesywał dostrzeżone miejsca. Badał nawet złamane zdźbła wysokich traw, które mogłyby świadczyć i tym, że ktoś przez nie biegł, a jeśli tak to w jakim kierunku. Nic jednak takiego nie zauważył poza źdźbłami przypadkowo ściętymi podczas walki.
Na razie o nic nie prosił, niczego nie wymagał od dwójki podążających za nim towarzyszy, oprócz tego, by szli po jego śladach. Oni stanowili głównie ochronę dla siebie i samego tropiciela. We trójkę zawsze bezpieczniej, raźniej. Wtem natknął się na pewien ślad, który właściwie był pewnym przełomem. Włócznia, stalowa włócznia leżąca pośród około siedmiu pociętych i zadźganych utopców. Larys z miejsca rozpoznał broń, widział ją już wcześniej i wiedział też, że tylko jedna osoba w całej kompanii potrafi doskonale walczyć w pojedynkę za pomocą włóczni i tarczy - Alexander. Schylił się do zakrwawionej broni i przyjrzał się. Szczególną uwagę jego przykuł grot włóczni, który skłonił go do spojrzenia na niebo i ocenienia pozycji słońca względem włóczni i ich samych.
- Czy to przypadek, że grot wskazuje kierunek południowy? - powiedział na głos, chwytając za broń i idąc w kierunku przez nią wskazanym, wypatrując kolejnych wskazówek, tudzież śladów świadczących o przemieszczaniu się kogoś w tą stronę. Erogon i Valentain zapewne mogli nie rozumieć i stwierdzić, że włócznia wypadła Alexandrowi ustawiając się w zupełnie losowym miejscu. Lecz czy należało kwestionować doświadczenie Elltera, którym kierowało także silne przeczucie?

Offline

#65 2019-02-01 16:35:11

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

MG = Erogon Sterne, Valentain


Larys był tu psem tropiącym, oni zaś bodygardami. Już zaczął swoje działania, które dla nich były czymś niepojętym.
-Po co on dotyka trawe?
Zapytał Valentain, zaś Erogon wzruszył ramionami, sam nie wiedząc do końca.
-Może oszalał.
Szepnął w odpowiedzi.
Dość długo wędrowali, a ich zniecierpliwienie rosło. Już zaszła noc, co chwila topili się po buty, a Alexander mógł być równie dobrze martwy. Najbardziej działało to na Sterne...
-Kurwa! Jeszcze trochę i my też zaginiemy! Larysie, czy sądzisz, że on jeszcze żyje?
Zapytał go, jakby był tropicielskim wróżbitą. Bądź co bądź nie zmieniało to ich sytuacji...
W końcu natrafili na grot włóczni, która zwróciła szczególną uwagę. Ellter zaczął snuć wnioski, a Valentain spojrzał w stronę południa.
-Chyba nie idzie na Nilfgaard sam...?
Wtrącił elf, po czym ruszył pierwszy. Stwierdził, że nie ma co tracić czasu, którego Alexander mógł nie mieć zbyt dużo..m


*Trochę później...*


Trójka dotarła do ruin świątyni, która połowicznie zatopiła się w bagnie. To wszystko wyglądało upiornie, zwłaszcza po zmroku
-Co to jest? Kto budowałby to w takim miejscu?
Zapytał Erogon, unosząc wzrok ku niebu.
-Pereplut nie zawsze było bagnem. Mogła tu być świątynia poświęcona jakiemuś bóstwu...
Zwrócił uwagę Valentain, który już trochę po ziemi chodził. W tym momencie, ze świątyni wypełzły dziwne stwory, które przypominały zmutowanych ludzi. Jednemu nawet wyrastała ręka z brzucha, a drugi miał trzy głowy. Każda paskudnie oszpecona...
-Co to kurwa jest?!
Krzyknął Sterne dobywając miecza. Ale zaraz minął go elf, biegnący z dwuręcznym mieczem prosto na nich. Obrzydliwych mutantów było dziesięć...

Offline

#66 2019-02-01 17:17:02

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 71.0.3578.98

Odp: Nowa Era (WL)

- Aen Ard Feainn, przestańcie marudzić, słyszę was. - odparł zupełnie spokojnie, nie przerywając swoich czynności. Ellter słuch miał doskonały, słyszał więc podszepty z tyłu, tym bardziej, że jakoś tak spodziewał ich się. Jego metody były raczej inne, a spostrzeżenia pozornie dalekie od sensowności, dlatego zawsze wolał pracować sam, by oszczędzić sobie komentarzy. Teraz jednak było niebezpiecznie, nawet dla doświadczonego wojownika, więc taka obstawa była konieczna. Trop zaś zaprowadził całą trójkę w pewne miejsce, lecz były wątpliwości co do tego, czy był tu Alexander, bo nagle wyłoniły się stwory, które do głębi przeraziły nawet stoicznego Larysa Elltera. Przez chwilę obwiniał się, że zaprowadził wszystkich w złe miejsce, lecz nie było chwili na żale do kogokolwiek. Jako pierwszy do walki ruszył krwiożerczy i nieustraszony Valentain wraz z Larysem. Najsampierw cisnął w pierwszego stwora włócznią, którą na dłuższą metę nie potrafił się posługiwać tak dobrze jak Alexander i sięgnął po swoje dwa miecze - jeden na plecach, a drugi na biodrze. Larys był szybki, bardzo szybki, jego styl walki niewiele różnił się od tego reprezentowanego przez zerrikańskie wojowniczki. W szereg kombinacji wchodziły kombinacje ciężkie do skontrowania nawet dla dobrego wojownika. Problem jednak tkwił tak, że ten styl walki szybko wymęczał, a te stwory nawet po kilku poważnych ciosach wstawały i parły dalej. W pewnym momencie Larys zetknął się plecami z Erogonem, który chyba też już się namachał swoją tarczą i mieczem. Valentain na chwilę zszedł z pola widzenia Elltera.
- Co za chujówka. - westchnął i odbili się nawzajem od siebie, by zaszarżować na mutanta na przeciw. Larys podwójnym cięciem odrąbał głowę i zatopił się w torsie, zatrzymując się na kręgosłupie. To był cios śmiertelny. Następnie tropiciel uznał, że najlepiej jest ich właśnie dekapitować, co też zaczął czynić nie podejmując dłuższej walki. Mimo to podnosili się dalej i kolejne przedziurawianie ich dopiero odnosiło skutek. Najstarszy pośród wojowników Larys już troszkę się zmachał i zaczął tracić siły, co nie dowodziło jego słabości. Walczył bowiem skutecznie, nie odnosząc ran, po prostu wiek nie ten już. Po dobiciu ostatniego przeciwnika obrócił się, by dojrzeć jak szarżuje nań kolejny mutant. Ellter szykował się do obrony, lecz wtem stwór został przepołowiony na pół od głowy po krocze przez wielki miecz, aż tropiciel został zupełnie obryzgany całym paskudztwem. Wybawicielem okazał się Valentain, który wyglądał tak, jakby to wszystko było dlań zabawą, zaledwie rozgrzewką. Nawet zawył w niebo jakby wstąpił weń duch berserkera.

Offline

#67 2019-02-01 18:24:24

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

MG = Erogon Sterne, Valentain


Dzięki walecznej walce tej trójki, problem ze zmutowanymi stworami był zażegnany. Erogorn i Larys wydawali się ledwo dyszeć, zaś Valentain wyglądał, jakby dobrze się bawił. Jemu nie straszne były nawet największe koszmary.
-Ktoś mi powie co to kurwa było? Trolle rozumiem, utopce też, ale nie to! Tego prawie nie szło zabić!
Krzyczał Sterne, który chyba miał za słabe nerwy na takie przygody.
-Nie wyglądają na żaden naturalny twór. Potrafią kryć się w bagnie. Możliwe, że Alexandra spotkał kiepski los...
Skomentował elf.
-Nawet tak nie mów! Dla Ciebie wszystko jest takie kurwa proste?!
-Znalazłem wejście do świątyni.
Poinformował Valentain, wskazując jakąś starą studzienke z drabiną ukrytą w krzakach. To ostatecznie zamknęło Erogona.
-Ryzykowne, ale prawdopodobieństwo, że tam jest może być duże.
Dopowiedział, po czym zaczął schodzić drabiną. Wyglądało na to, że to elf wszystkim przewodził, co zszokowało całą reszte...


Minął kwadrans, a oni błądzili po jakiś podziemnych korytarzach, które były prawdopodobnie piwnicami świątyni. Było cicho i spokojnie, aż do momentu, gdy na ich drodze stanął kolejny stwór, tym razem różniący się od pozostałych... swoją wielkością. Był niezwykle gruby i równie obrzydliwy. Każdy już był gotowy szarżować, aż nagle mutant zwymiotował na odległość, a jego płyny żołądkowe rozlały się przed nimi, chlapiąc lewą ręke Larysa, który na pewno zawył z bólu, bowiem wymiociny spalily rękawice, materiał, a także przypiekły boleśnie skóre...

Offline

#68 2019-02-01 19:29:32

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

Larys i Erogon trzymali się wspólnie, pomagając sobie nawzajem ustać na nogach. Valentain w tym czasie zachowywał się tak, jakby była to dlań igraszka. Już wcześniej w obozie był dla wszystkich dziwakiem i odszczepieńcem, ale tropiciel dopiero teraz tak naprawdę się o tym przekonywał. Po kwadransie błądzili po podziemiach, w które postanowili wejść pomimo lęku i wątpliwości. Valentain jako najwaleczniejszy i najodważniejszy w starciach z tymi potworami szedł na przedzie, a dwaj ludzie z tyłu zbierali siły po poprzedniej walce. I chwilowo była cisza, dopóki nie usłyszeli ryku i nir napotkali tego, który je wydawał. To była już duża przesada. Larys pomodlił się pod nosem do Wielkiego Słońca i ponownie przyszykował się do walki. Lecz prędko został z niej na moment wykluczony, kiedy oberwał żrącymi wymiocinami. Krzyknął z bólu i upuścił jeden miecz, lecz z drugiej strony wybuchły w nim nowe pokłady adrenaliny. We trzech ruszyli na giganta z różnych stron. Pierwszy uderzył Erogon, atakując dłoń. Wbił w nią miecz głęboko za cenę oberwania wielką łapą i odrzucenia gdzieś daleko w tył. Osłonił się trochę tarczą, dzięki czemu jednak nie doznał jakichś obrażeń poza stłuczeniami. Główną robotę odwalili Valentain i Larys. Elf zaatakował nogi giganta, podcinając mu ścięgna kilkoma zamaszystymi cięciami, czym zmusił go do upadu na kolana. Elf był nieuchwytny, skupiał na sobir uwagę stwora, ale to był jego błąd, gdyż Ellert z doskoku i impetem wbił swój miecz w oczodół giganta aż po jelec, dzięki czemu uśmiercił go w ciagu kilku chwil. Cielsko potwora zwaliło się do tyłu, a Larys zrobił przewrót w przód, jednocześnie wyciągając swoją broń. Walka skończona i na całe szczęście ponownie bez strat.
- Czy to tak wygląda piekielny świat podziemny o którym tak przestrzegali kapłani? - zapytał retorycznie, po raz drugi chyba manifestując swą wiarę. Po wylizaniu ran i krótkim odpoczynku podjęli dalszą eksplorację tego miejsca, aż zeszli po schodach jeszcze niżej i dotarli do ogromnej komnaty. Larys sam już nie wiedział czy to tutaj jest Alexander, czy odkryli nowe miejsce i wjebali się w kompletną otchłań

Offline

#69 2019-02-01 20:28:51

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

MG = Niespodzianka


Gdy znaleźli się w ogromnej komnacie, poczuli się, jakby to był inny wymiar. Przecież nie tak dawno maszerowali przez bagna z całym oddziałem, a teraz walczyli ze stworzeniami, które nigdy nie powinny się narodzić. Do tego Ellter był ranny. A o zaginionym nic dalej nie wiedzieli...
-Błądzimy, a wciąż nic nie wiemy. Co jeśli jego tu nie ma? Larys nie może używać drugiej ręki...
Powiedział sfrustrowany Erogorn, zaś elf uniósł palec, aby go uciszyć. Już go wkurzało te marudzenie. Poza tym słyszał dziwne pochrapywanie.
-Mam dość tego miejsca...
Wyszeptał, po czym dostrzegł jak na sam środek komnaty wypełzła kolejna poczwara z jedną nogą. Wyglądało to aż smutno, lecz nie dla elfa, który pobiegł prosto na niego, rzucając się w ostatniej sekundzie i wraz z potworem upadając na ziemie, która się... zarwała. Podłoga zawaliła się, a mutant wraz z Valentainem spadli w dół...
-VALENTAIN!


________


*Pół godziny wcześniej*


Alexander ocknął się w ciemnym pomieszczeniu, a przed sobą ujrzał Abaldiasza, genialnego krasnoluda, któremu zawdzięczał życie. Jednak... Sidereal mógł poczuć, że jest przykuty łańcuchami do ściany. Co najgorsze, swoją ludzką ręką. Zaś sztuczne kończyny były jakby bezwładne, jakby poraz pierwszy nie należały do niego...
-W końcu się obudziłeś, moje dziecko. Wybacz, że dezaktywowałem Ci kończyny, ale bałem się, że nie będziesz chciał rozmawiać. Namęczyłem się, by Cię tu sprowadzić, ale to i tak miałem duże szczęście, że się zakręciłeś w okolicy. Hah! To już rok minął. Trochę się zmieniłeś. Moje prezenty dla Ciebie, w tym mutageny trochę Ci pomogły w życiu, co? Tak się składa, że i ja nie próżnowałem. Ale u mnie efekty też są widoczne!
Po jego słowach do sali weszło trzech... Alexandrów. Każdy wyglądał względem siebie identycznie. Od prawdziwego Sidereala różnili się tylko tym, że byli młodsi i pozbawieni blizn...
-Twoje klony. Przywitaj się. Gdy "budowałem" Ciebie, pożyczyłem sobie Twój materiał genetyczny. Chciałem go spowielić, by stworzyć więcej "nadludzi" jednakże pierwsze 12 klonów powstało błędnie. Przeistoczyły się w paskudztwa. Ale po poprawieniu błędu genetycznego stworzyłem trzech idealnych jak widzisz. Co prawda nie mają wolnej woli, ale pracuje nad tym...

Offline

#70 2019-02-01 21:27:47

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

Ciemność, rozmazany obraz, ból w niezidentyfikowanym miejscu, głos, odzyskanie świadomości. Alexander wodził ledwo przytomnym wzrokiem, dostrzegając kontur niskiego człowieka krzątającego się gdzieś w kącie. Nieświadomy był przytomności Alexandra, dopóki ten nie postanowił się poruszyć i zachrzęścić łańcuchem. Nie czuł trzech swoich kończyn. Ramię mógł podnieść, ale co z tego skoro druga połowa ręki była bezwładna? Gdy krasnolud się odezwał, Alexander zdążył już odzyskać pewną świadomość. Był jednak apatyczny, wręcz posłuszny i jakby pogodzony z tym, co mu się właśnie przytrafiło. Po prostu wisiał i milczał niczym więzień, któremu było już wszystko jedno.
Pamiętał, że walczył na bagnach, ale nie pamiętał w jaki sposób stracił przytomność, poza kilkusekundowym epizodem, w którym upuścił włócznię w kierunku, którym był niesiony.
Jakoś tak słyszał słowa krasnoluda, ale przelatywały mu koło uszu. Ożywił się dopiero, gdy Abaldiasz raczył zaprezentować efekty swojej pracy. Kiedy wkroczyły trzy kopie, to blondyna wręcz wmurowało. Patrzył na każdego z osobna i nie mógł dowierzać, że klonowanie człowieka jest możliwe. Długo milczał, nie mogąc pozbierać myśli ani wypowiedzieć słowa. W końcu zareagować jednak musiał.
- Gdybym wcześniej wiedział, że do tego dojdzie, to wolałbym już wtedy wyzionąć ducha. W czym mają takie eksperymenty pomóc? Po co ta zabawa w Boga, Abaldiaszu? To zaprzeczenie naturalnego porządku, już ja sam jestem wystarczającym wynaturzeniem. Boję się, że to zmierza w złą stronę... - wypowiedział te słowa bez krzty złości lub pretensji. Mówił spokojnie, bo wiedział, że złością nic nie wskróra... nie miał zresztą na nią siły.

Offline

#71 2019-02-01 23:23:40

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

MG = Abaldiasz


Alexander w końcu przemówił, choć nie wyrażał aprobaty względem planów krasnoluda. Abaldiasz pokiwał głową w zrezygnowaniu.
-Jesteś strasznie zacofany, Alexandrze. Naturalny porządek prowadzi do chorób i wojen. I to jest w porządku? Nauka zaś czyni świat postępowym. Wyobraź sobie klony, które zastąpią ludzi, krasnoludy, czy elfy na wojnach? Nikt nie będzie cierpiał. Nawet urzędników miejskich zastąpisz nimi. Ktoś straci ukochaną osobę przez zarazę? Odtworzy ją! Klony to zastępstwo.
Odparł mu dumny z siebie. W końcu był geniuszem, jednak jego umysł kreował wizje świata, który nie był dobry dla tych, co lubili obecny porządek...
-Powiedz mi, Siderealu, czy na prawdę uważasz, że nauka i technologia czyni świat gorszym? Spójrz na swoje kończyny, które teraz nie działają. Jeszcze sto lat temu po takim wypadku, jaki zdarzył się Tobie, byłbyś nieporadnym kadłupkiem do śmierci. Żyjesz jednak w czasach postępu i innowacji, dającej Ci perspektywy!
Przedstawił swój punkt widzenia, w tym samym czasie wskazując klonom miejsca, gdzie mają ustawić się w rzędzie.
-Mają ludzkie kończyny. Zero skazy, które Twoje ciało nabrało w latach wojaczki. Wybacz, że to Ciebie wybrałem jako protoplaste powielenia genów, ale byłeś materiałem idealnym. Przerosło to jednak moje oczekiwania. Przy nich to Ty wyglądasz na skaze.- Zaśmiał się. -Ale nie przejmuj się, wyglądasz dużo lepiej od moich nieudanych kopii. Te bezmózgie poczwary postawiłem na straży tej zapomnianej świątyni. Jedyne co mi się udało w nich zaszczepić z Twoich cech to gniew. Idealni strażnicy przynajmniej. Tak samo jak to miejsce jest idealne do badań. Zaś dzięki Twojej obecności mam więcej materiałów, do większej produkcji. Chyba to dobra rekompesata za życie, które ode mnie otrzymałeś, prawda...?
Spytał trzymając w dłoni ostre dłuto, którym spokojnie mógł dźgać Alexandra, aż nie wykrwawiłby się na śmierć. Nie potrzebował żywego oryginału, lecz jego ciała...

Offline

#72 2019-02-02 11:52:58

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

Alexander z uwagą słuchał Abaldiasza, lecz jego słowa nie przekonywały go ani trochę. Nie był tak naiwny.
- Ładnie to wszystko brzmi, naprawdę ładnie, ale ty naturę chcesz zastąpić sztucznym tworym, stworzyć świat iluzji, świat idealny tylko pozornie. Bo bez miłości. Nawet jeśli zastąpisz komuś zmarłego tym czymś, to tak jakbyś postawił przed nim tylko ciało, pustą skorupę, w którą wgrałeś uczucia. To nie przywróci straty. Ze śmiercią, Abaldiaszu, także nie należy walczyć, bo prędzej sama cię dosięgnie. Twoją wizję aprobuję zaledwie w kwestii wojen - włączenie do niej klonów ograniczyłoby straty, czyli niepotrzebną śmierć i ból. Ale to i tak brzmi utopijnie. - odpowiedział spokojnie. Postanowił grać na czas aż do przybycia odsieczy, w którą naprawdę wierzył. Jakoś miał takie przeczucie, że tym razem Abaldiasz nie będzie tak delikatnie się z nim obchodził, zresztą przekonał się, że nie ma tak dobrych zamiarów, jak wcześniej się wydawało. Pozory, wszędzie pozory. To potwierdziło się, kiedy krasnolud chwycił za dłuto i podszedł do Alexandra. Spojrzał nań bez najmniejszego lęku, lecz wewnętrznie miał żal do własnego przeznaczenia, że kończy w ten sposób.
- Miejmy to za sobą.

Offline

#73 2019-02-02 13:06:11

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

MG = Abaldiasz, Valentain


Alexander wciąż nie rozumiał wizji świata, jaką wykreował sobie krasnolud, lecz nie miał zamiaru z tym dyskutować. Sidereal był tylko obiektem doświadczalnym, nie żadnym naukowcem. Dlatego tylko westchnął, unosząc dluto w górę, aby go nim ogłuszyć.
-Jeszcze to pojmiesz, na razię robie to dla Twojego dobra.
I wtem... nagle zawalił się sufit, a w pomieszczeniu rozbrzmiał ryk bestii. Abaldiasz odwrócił się i zobaczył jak dwie postacie leżą na ziemi, a elf góruje nad nieudanym mutantem, okładając go pięściami tak wiele razy i z taką wściekłością, że w końcu przebija się przez klatke piersiową poczwary i miażdży jej serce, uśmiercając ją z miejsca. Gdy ryk ucichł, spojrzał na całą zbieranine. Zdał sobie sprawę, że widzi czterech Alexandrów i Krasnoluda z dłutem...
-Zabijcie go! Już!
Rozkazał Abaldiasz, a klony dobyły mieczy idąc w stronę Valentaina.
"Krwi!" wrzasnął jego włosy głos w głowie, po czym chwycił dwuręczny miecz i pobiegł na mutanty. Pierwszy cios sparował i od razu wykonał kołowrotek, podcinając podbrzusze jednemu, a drugiemu odcinając dłoń. Gdy trzeci się zamachnął, białowłosy szybko zaczął ciachać go po całej klatce. Ten padł martwy na plecy. Wciąż będąc w furii, temu z odciętą ręką, który padł na kolana, wbił dwuręczny miecz w plecy, aż do ziemi. Ostrze pozostawił, robiąc z niego martwą klęczącą figurę. Kiedy już został ten trzymający się za podbrzusze, elf tylko wyprostował swe ostre metalowe palce i szybko zatopił je w twarzy "Alexandra". I ten padł martwy.
-Może wyglądają jak Ty, ale nie walczą tak samo.
Skomentował i spojrzał na Abaldiasza, który klęknął przed nim zapłakany, błagający o litość. Klony można odtworzyć, ale życia drugiego sobie nie zapewni, co? Valentain natychmiastowo go kopnął w twarz, wywracając na ziemie. Następnie zwrócił uwagę na jego nieruchome kończyny.
-Uruchom to co wyłączyłeś i rozkuj go.
-Oczywiście!

Krzyknął Abaldiasz i szybko najpierw odpiął kajdan z ręki, a następnie pogrzebał przy mechanizmach, by przywrócić im ich działanie. Kiedy skończył, zwrócił się w stronę Valentaina, a ten od razu skręcił mu kark. Gdy ciało krasnoluda padło, elf pomógł Siderealowi wstać.
-Cieszę się, że żyjesz. Jesteś ostatnim z nich wszystkich, który powinien umierać.
Powiedział, choć ton jego głosu był pusty, jakby chłodno spokojny. Schodziła z niego furia, lecz i tak komplement w jego ustach był na wagę złota.
-U góry jest Erogon i oficer Ellter. Ten drugi jest ranny, trzeba by go zabrać już do obozu...
Poinformował, kierując się powoli w stronę najbliższego wyjścia. Alexander mógł jeszcze na stoliku dostrzec ulepszenia do swych mechanizmów...



UWAGA! Ulepszenia to Twoja kreatywność, lecz muszą być łatwe w montowaniu nawet dla Sidereala!

Offline

#74 2019-02-02 15:24:21

Administrator
Administrator
Dołączył: 2018-10-25
Liczba postów: 121
Windows 7Chrome 71.0.3578.98

Odp: Nowa Era (WL)

Alexander zamknął oczy pogodzony z losem i czekający na nieuchronny wyrok... lecz się nie doczekał, gdyż nagle rozległ się huk, trzask i tumany kurzu, które kompletnie odwróciły uwagę krasnoluda. Alex jako ten z lepszym wzrokiem prędzej ujrzał jak Valentain okłada mutanta, masakrując go po chwili kompletnie. Alexander zaśmiał się po cichu, wiedząc już jak bardzo los obrócił się w niekorzyść dla Abaldiasza.
- Dobry czas. - pochwalił elfa. Był świadkiem pokazu siły i kunsztu walki Valentaina, który z największą możliwą łatwością zabił klony Alexandra, jakby były zaledwie stojącymi w miejscu pionkami. Pokaz ten, choć krótki, był dla Sidereala przyjemnością i satysfakcją w oglądaniu. Po akcji odebrał pochwałę od elfa, co skwitował uśmiechem. Coś w tym było, bo odkąd Valentain dołączył do drużyny to stoczył z Alexandrem jedną walkę, oczywiście sparingową, której przyglądała się cała gawiedź rojalistycznej kompanii. Trwała bardzo długo, gdyż ani jeden ani drugi nie dawali za wygraną i uchodzili każdej ranie. Skończyło się na tym, że obaj potracili bronie i zaczęli okładać się pięściami. Zaskoczeniem dla wszystkich było to, że elf pomimo swojej dość drobnej budowy dorównywał siłą z dużo większym odeń Alexandrem. Finał zaś był taki, że obaj wyczerpani i z rozkwaszonymi mordami oraz siniakami stwierdzili, że jednak jest remis. Pytanie jak by się ta walka skończyła, gdyby Alexander i Valentain mieli walczyć zupełnie na serio? Śmiercią któregoś z nich lub obydwu jak w przypadku Ymira i Terniklusa? Coś z tego.
Wkrótce potem odzyskał sprawność. Kiedy tak Abaldiasz w nim dłubał, to Alexander uważnie się temu przyglądał, chcąc poznać swój słaby punkt i jak przeciwko niemu działać. Nie był wcześniej świadom, że można go od tak po prostu wyłączyć jak zabawkę.
Odzyskawszy władność Abaldiasz zapłacił to swoim życiem, na co Alexander zareagował obojętnością. Był wdzięczny, że dziś mógł sprawnie funkcjonować, ale po poznaniu jego niecnych zamiarów, stracił względy blondyna. Stało się lepiej niż dobrze.
- Dziękuję, Valentainie. - poklepał elfa po plecach, chcąc dać wyraz wdzięczności jego krwiożerczej duszy. Mieli właśnie wychodzić, ale Alexa coś podkusiło, by jeszcze rozejrzeć się po pomieszczeniu. Zobaczył kilka fantów, narzędzi i papierów na jednym ze stołów. Podszedłszy, okazało się, że są tutaj plany i instrukcje do ulepszeń prrotez, jakie posiadał Alexander. Wszystko było dobrze i w miarę prosto wyjaśnione, były nawet obecne elementy. Ulepszenia umożliwiały wmontowanie do nóg elementy odrzutowe, które zapewniałyby Alexandrowi lewitację lub bardzo szybkie przemieszczanie oraz do jednej ręki, dzięki której od teraz mógłby wystrzeliwać z palców próżniowe pociski, absolutnie szybkie i zabójcze, lub strzelać takim ciągłym strumieniem próżni ze śródręcza. Amunicja była praktycznie nieskończona, gdyż było to... powietrze przekształcane przez mechanizm w próżnię.
- Zaczekaj chwilę. - rzucił do elfa i zaczął postępować zgodnie z instrukcjami, montując w siebie różne dziwactwa, które zabrały troszkę czasu. Lecz chyba się opłaciło, gdy wszystko było gotowe. Raz jeszcze spojrzał na instrukcję jak użyć tego wszystkiego, co zdobył i przetestował na skałach i zwłokach. Pojedyncze strzały z palców były niewidoczne i straszliwie szybkie, dziurawiły nawet skały na wylot, o ciałach nie mówiąc. Strumień próżni był za to jak lanca, warto rzec, że o zasięgu ograniczonym do pięciu metrów. Taką lancą Alexander rozkrajał ciała na pół, skały i stal, znacząc w podłodze głębokie bruzdy. Wielce zadowolony czuł taką potęgę, że mógłby zdobyć cały świat. Spojrzał na Valentaina, który zapewne obserwował swojego towarzysza i siłę, jaką właśnie zdobył.
- Ruszajmy. - rzekł i ruszył wraz z elfem w kierunku wyjścia.

Offline

#75 2019-02-02 16:48:47

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
AndroidChrome 71.0.3578.99

Odp: Nowa Era (WL)

MG = Erogon Sterne, Valentain, Larys Ellter


Błogi spokój opanował całe ruiny, kiedy szalone eksperymenty dobiegły końca. Wiedze o klonowaniu, Abaldiasz zabrał ze sobą do grobu, którym zresztą miała być ta świątynia. Nikt tu go nie odnajdzie...
Valentain zatrzymał się i cierpliwie obserwował Alexandra przy pracy. Było to jednak warte czasu, bowiem pokaz nowych umiejętności mechanicznych kończyn wzbudził w nim zaskoczenie, ale i zainteresowanie.
-Tylko nie obnoś się z tym publicznie, bo albo Cię pokroją, albo spalą na stosie.
Wtrącił się do jego świata zabawy, aby sprowadzić go na ziemie, po czym razem opuścili komnate, idąc schodami na górę...
Na jednym z korytarzy natrafili na pozostałą dwójkę, lecz sytuacja nie była za ciekawa. Larys trzymał się za ręke, oparty o ściane, a Erogon obserwował go zaniepokojony. Gdy jednak Sterne dostrzegł Alexandra i elfa wielce się ucieszył.
-Miałeś nosa, białowłosy. Zguba się znalazła. Co się stało?
Zapytał Alexandra, lecz zanim otrzymał jakiekolwiek wyjaśnienia, Ellter zawył z bólu, lecz był to bardzo nienaturalny dźwięk, jakby bulgoczący. Valentain spostrzegł, że na szyi mężczyzny pojawiają się przebarwienia i czarne żyłki, lewa dłoń zaś wyglądała jak zgniła.
-A temu co jest?
Zapytał elf.
Larys spojrzał na nich jakby zmęczony.
-Czuję, jakby coś mnie od środka pożerało... ból jest przerażający...
Wyjęczał głosem, który nie brzmiał na jego. Bardziej przypominał ryki tych mutantów.
Erogon położył mu ręke na ramieniu, ale ten wystawił zęby i odepchnął gwałtownie Sterne na ściane, już będąc gotowym rzucić się na niego, ale Valentain swą żelazną rękawicą przygwoździł Larysa do ściany, aż ten się uspokoił.
-Przepraszam! To... to nie ja! To gówno.. to coś mnie czym zaraziło...
Po tych słowach zwymiotował czarną cieczą. On umierał, bądź się przepoczwarzał...
-Alexandrze...- Zaczął Erogon. -Larys chyba zmienia się w jakieś plugastwo. Jeden z potworów zwymiotował na niego...
Powiedział co myślał. Jego zdaniem zmiany jakie w nim zachodziły były już tak zaawansowane, że kwestia chwili, aż stanie się czymś nie do poznania.
-Abaldiasz był potworem tworząc takie defekty.
Skomentował Valentain.
-Abaldiasz?! Co?!
Zszokował się Erogon.
-Potem Ci wytłumaczymy. Larysa trzeba zabić już teraz, zamiast pozwolać mu się transformować. On cierpi.
Wyraził swoją opinie na ten temat, co spotkało się z krytyką blondyna.
-Nie możemy go zabić! Może w obozie znajdziemy sposób!
-Jeśli zabierzemy go do obozu, może zarazić innych, skoro jest to nabyte.
Obaj znaleźli się w impasie, z odmiennymi poglądami, zaś Ellter czekał tylko na wyrok, bądź pomoc. Chciał tylko szybkiej decyzji...
Alexander okazał się tym, który musi podjąć decyzje...




Wybór:
-zabicie Larysa dla ostrożności
-ryzykowna próba ratowania Elltera

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
wiercenie studni głębinowych krosno | medycyna pracy ursynów | regały paletowe | reklama internetowa nikkshow | pizza dowóz kraków Bronowice