Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2019-11-19 09:28:30

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 78.0.3904.97

Choćbym kroczył ciemną doliną... (PART I)

Miasteczko Evermoon


MG = Bartholomeow Black, Maxwell Rickards


W okolicy rozbrzmiewał warkot pociągu napędzanego parą, gwizdem z lokomotywy i nacinanych szyn torowych, na których zamocowany spychacz, torował sobie drogę przez śnieżne zaspy. Taka maszyna była w stanie pokonać każde najgroźniejsze warunki atmosferyczne, nawet srogą zimę, która nawiedziła całą prowincję Allanor. Gdyby było widać słońce, tak bardzo zapomniane w chmurach, powiedziano by, że już powoli zachodzi, bo dzień przekształcał się w noc, a poza odbijanymi płatkami śniegu o szyby pociągu pasażerskiego, nie można było dostrzec nic...
-Wybacz, Eleonoro... Lecz moja praca jest ważniejsza...
Rozbrzmiał młody głos mężczyzny liczącego sobie może lekko ponad dwadzieścia wiosen, o włosach złotych, sięgających linii żuchwy, a oczach tak zielonych, jak jesienne jezioro. Wpatrywał się on w zdjęcie, rzecz jasna czarnobiałe, na którym przedstawiona była kobieta, piękna i równie młoda. Obraz ten wywoływał w nim mieszane uczucia, ponieważ rozstał się z nią w nie najlepszych stosunkach. Nie uciekał od niej, wręcz przeciwnie, pełnił swoje obowiązki, aby człowiekowi można było łatwiej żyć na tym padole. Ale nie każdy był w stanie to docenić. Chłopak sięgnął swój zegarek, który był zawieszony na jego marynarce, na złotym łańcuszku. Moda tych czasów, zarazem praktyczny przedmiot, ale też drogi. Każdy kto widział tak dobrze ubranego dżentelmena, od razu myślał, że to pewnie jakiś lord, albo inny arystokrata ze stolicy Allanor. On jednak nigdy nie mówił o sobie za wiele. Pojawiał się i znikał. Taka praca.
-Godzina dojazdu. Spóźnienie? Zaiste uporczywy to środek lokomocji.
Skomentował sam do siebie, bo w przedziale siedział zupełnie sam. Miał tak w zwyczaju, dlatego niejeden pomyślał kiedyś, że to jegomość niespełna rozumu. Starał się tego nie pokazywać, bo zakłady psychiatryczne nie należały do miłych miejsc na zimowisko. Choć teraz nikt nawet nie dostrzegłby jakby ściągnął spodnie i paradował tak po wagonie, jak na paradzie u królowej. Czemu? Do miasteczka Evermoon mało kto się zapuszczał, zaś była to i tak stacja przystankowa, w drodze na jeszcze większe pustkowia...
Rozbrzmiał pisk pociągu, wywołany hamowaniem. Zadowolony mężczyzna schował zegarek i zdjęcie Eleonory do kieszonki na piersi, po czym nałożył na siebie gruby zimowy płaszcz, oraz chwycił walizkę podręczną, wyjątkowo ciężką, ale nie tylko ubrania tam chował...
Lokomotywa wyhamowała idealnie na jedynym peronie Dworca Evermoon, który znajdował się lekko nieopodal samego miasteczka. Złotowłosy dżentelmen wysiadł z pociągu, od razu zaskoczony przez śnieżne wichury i padający śnieg. Miał wrażenie, że od razu po postawieniu nóg na białym puchu, pociąg ruszył dalej, nie wypuszczając z siebie nikogo więcej, poza nim. Zupełnie jakby uciekał od tego miejsca. Choć o tym czego się nasłuchał, wcale by się nie zdziwił. Nie przedłużając jednak, ruszył przed siebie, walcząc z zapadaniem się w śnieżną pasę. Szybko zdał sobie sprawę, że to niemożliwe, bo dworzec musiał być na jakimś wzniesieniu, a idąc w dół, tyle o nim usłyszą, kiedy dosięgną go łapska hipotermii. Dlatego szybko porzucił ten wybitny plan, schodząc na drewniany podest peronu i siadając zmęczony na ławce. Już w głowie myślał sobie, że to dobry początek, iście profesjonalny...
-Bartholomeow Black, zgadza się?
Rozbrzmiał nagle głos z poprawicy złotowłosego, który należał do wysokiego mężczyzny o czarnych włosach zalizanych do tyłu, odsłaniających łysiejące zakola, wąsach wąskich, choć dumnych i szczupłej bladej twarzy. To co najbardziej rzuciło się w oczy, to paskudna blizna rozciągająca się wzdłuż prawego policzka, od skroni, po szczękę.
-Zgadza się. A Ty...?
Odpowiedział mu, wstając z ławki, na co miejscowy ściągnął rękawiczkę i podał mu rękę do uścisku, wedle kultury i etykiety. Oczywiście i on ją ściągnął i to odwzajemnił.
-Maxwell Rickards, Twój przewodnik po Evermoon, Panie Black. Przyjemnie jechało się na to zadupie?
Spytał z uśmiechem mówiącym: "gdzieś mam eufemizmy, mówmy jak proste chłopy". Zaakceptował to.
-Dłużyło się niemiłosiernie, Panie Rickards. Bardzo daleko jesteśmy od Allanoru, wręcz zapomniane te miejsce. Pociąg kursuje tu raz na tydzień.
-Prawda to, ale jesteśmy samowystarczalni, co za tym idzie, każdy się tu zna. To trochę straszne, bo nigdy nie wiesz, czy nie jesteś spokrewniony z sąsiadem. Ciebie jednak mieszkańcy mogą postrzegać nieufnie, dlatego trzymaj się mnie, a nie zginiesz.-
Zaśmiał się, jakby w tym ostatnim zdaniu miało być więcej prawdy, niż metafory, dlatego Barth pozwolił mu kontynuować. -...ale w końcu jesteśmy tu dla obowiązków. Zanim zajmiemy się misją, potrzebujemy jeszcze jednej persony.
Dodał, na co Black spojrzał na niego ze zdziwieniem, jakby nie tego się spodziewając.
-Kogóż to oczekujesz i gdzie się ów jegomość znajduje?
-Williama, to mój przyjaciel, choć zgryźliwy typ, więc bądź na to przygotowany. Pewnie znajduje się w miejscowym barze, więc pokierujemy się do centrum i sami go zgarniemy...

Wytłumaczył mężczyzna z wąsem, po czym założył rękawiczkę i zaczął kierować się na tyły dworca, na co Black od razu ruszył za nim, wciąż trzymając walizkę.
-Ciekawi mi, Rickards, jak masz zamiar się przebić przez śnieżyce?
-Tak jak tutaj dotarłem. Tadam!

Pokazał mu nagle pojazd, znany wszystkim "skuterem śnieżnym", jedynym sprawie funkcjonującym pojazdem na pustkowiach, w okresie zimowym. Bartholomeow zdziwił się, że w takie miejsce dotarła technologia.
-A więc witaj, Evermoon...
Skomentował pod nosem, po czym wsiadł z Maxwellem na machinę śnieżną, by po chwili ruszyć we wspomnianym kierunku...

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
kursy projektowania wnętrz | studnie głębinowe limanowa | lab laser przedstawiciel | balustrady szklane warszawa | tanie przeprowadzki warszawa