Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2019-11-29 20:10:15

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 78.0.3904.108

Choćbym kroczył ciemną doliną... (PART XII)

EPILOG: NOC STRACHU


MG = Bartholomeow Black, Maxwell Rickards, William La'Van


Przez kolejne uliczki powolnym krokiem przemierzał mężczyzna grubo odziany w niebieski płaszcz, którego twarz skrywała maska, a głowę - cylinder. Ciągnął za sobą uciętą nogę, którą w końcu odrzucił na bok. Miał wrażenie, że taszczył za sobą większy element ciała, ale droga ze slumsów była na tyle długa, że pewnie korpus się już oderwał gdzieś w biedniejszej dzielnicy. Czemu to zrobił...? Nie wiedział. Sam do końca nie wiedział co się wydarzyło przed ostatnimi minutami. Tracił własne ja, a momentami się wyłączał, zupełnie jakby zasypiał, w przeciwieństwie do ciała. Takie był konsekwencje zostania ciałem dla Azazela...? Nie mógł być pewien, że go nie oszuka, że nie weźmie go sobie na zawsze, ale nie miał innego wyjścia. Musiał iść przed siebie, do tawerny, gdzie znajdować się miał Maxwell.
-Zawsze wpadnę na genialne pomysły...
Rzucił do siebie, po czym lekko zdyszany pod gumową maską, otworzył ciężko drzwi do gospody. W środku było strasznie ciemno, ale od razu rozpoznał postać Rickardsa odwróconego do niego plecami. Ten usłyszał skrzypienie drzwi i od razu odwrócił się do Bartholomeowa z wyjętą bronią palną. Opuścił ją, gdy rozpoznał chłopaka, po zapachu. Węch mieli niczym Upadli.
-Chłopcze, coś Ty na siebie ubrał. Na wojnę idziesz? I czemu śmierdzisz tak... demonicznie? Bardziej, niż zwykle?
Spytał, na co Black zaśmiał się sam do siebie, zdając sobie sprawę, że jakby mu powiedział prawdę, ten zabiłby go z miejsca. Dosłownie.
-Prezent od Twojego brata, Maxwell. Miałem Cię pozdrowić.
-Dlaczego? Joseph sam się nie mógł przywitać? Czy też się boi wychodzić?
-Nie. Wyjechał do Allanoru, na służbę królowej. Chciał się pożegnać, ale zaistniałą sytuacja tego nie ułatwiła. Zostawił list.-
Odpowiedział, po czym wręczył mu świstek papieru, który od razu zaczął czytać. -Poza tym przyszedłem tu też sprawdzić, czy nic Ci nie jest. Shadow zaatakował dom Anny...
Rickards od razu zdjął list ze swoich oczu, patrząc w szoku na Bartholomeowa.
-Co?! Dlaczego?
Spytał, a Black położył na ladzie swoją dubeltówkę. Bar opustoszał od czasów kwarantanny, więc mogli sobie pozwolić na wszystko. Cylinder rzucił gdzieś w kąt, a maskę uniósł na tyle, aby napić się z gwinta flaszki wódki. Nie poznawał sam siebie, ale to oddziaływanie Azazela sprawiało, że zachowywał się nieco dziwaczniej.
-Bo mnie śledził. Następnie nasłał zbirów do warsztatu Josepha. To ta noc. To dziś Shadow chce się z nami zmierzyć.
Odpowiedział i z powrotem zakrył twarz maską, jakby bał się, że Upadły w każdej chwili objawi swoją obecność po jego oczach, czy czymkolwiek. Maxwell jednak to ignorował i podszedł do niego, kładąc mu rękę na ramieniu.
-Zmierzymy się razem. Traktuję Cię jak syna, Barth. Więc powierzam Ci życie.
Uśmiechnął się, ale nie dane im było nacieszyć się tą piękną chwilą, która wzruszyła złotowłosego, który poraz pierwszy poczuł, że na prawdę ma ojca. Jego prawdziwy był draniem, a przez te miesiące Rickards dał mu od siebie więcej, niż ktokolwiek. Ale jak było wspomniane, nie mogli się tym nacieszyć, nie można było nawet na to odpowiedzieć, bo nagle, okno w barze zostało wybite, a przez nie przeleciała ogromna wilkowata bestia, która rzuciła się na Łowców. Ci zrobili szybki unik, a wilkołak uderzył w stoliki i regały. Byli w szoku, ale Maxwell od razu wiedział kto to.
-Will! Kurwa! Dlaczego wciąż nie bierzesz antybiotyku?!
Wykrzykiwał Rickards, który stracił cierpliwość do La'Vala i zaczął strzelać w futrzaka. Bydle było potężne, a kule ledwo go drasnęły, lecz wystarczająco poirytowały. Barth rozwinął swój łańcuch i puścił go ostrzem w stronę Williama, lecz nie zdążył go sięgnąć, bo ten już odskoczył w stronę wąsatego, obalając go na ziemie swoim cielskiem i zaczynając rozdrapywać jego klatkę piersiową pazurami...
-NIEEEE!
Wrzasnął Black i wydobył kuszę, którą strzelił w plecy potworowi, zatapiając ją dotkliwie. William, który nie panował nad sobą, odrzucił bezwładnego Maxwella w półki z alkoholem, które roztrzaskał prędkością uderzenia i poleciał na ziemie, znikając za szynkwasem. Bestia przerzuciła się na złotowłosego, biegnąc na czterech łapach w jego kierunku, ale rozwścieczony Black nie zszedł mu z drogi, wciąż oddając strzały z automatycznej kuszy, które co druga trafiały Williama, lecz ich podniesione poziomy adrenaliny stworzyły im pancerz, to na odwagę, to na obrażenia. Wilkołak jak taran runął na Bartha, który z kolei runął plecami na jakiś stolik, łamiąc mu nogi. La'Val był potężniejszym wilkołakiem od innych przedstawicieli zarażonych, z powodu symbolu. Lecz złotowłosy wciąż był łowcą, zwinniejszym od dużego zwierza, wiec nim ten powtórzył na nim atak, którego dokonał na Maxwellu, ten znów splótł łańcuch, tylko po to by z pozycji leżącej zamachnąć się nim na przeciwnika. Po chwili metaliczny sznur obwiązał się wokół szyi bestii, a krzyż zatopił boleśnie w skórze Williama. Barth szybko wstał i szarpnął łańcuchem, obalając potwora, zupełnie jakby szarpał psa na smyczy. Wygrana była chwilowa, bo La'Val zachował rozum, więc swoimi łapami chwycił końcówkę łańcucha i sam nim szarpnął, przez co Łowca poleciał do przodu i ostatecznie uderzył w ścianę tawerny, spadając dotkliwie. Gdyby nie metaliczna kamizelka, miałby połamane żebra, lecz lekko mu się w głowie kręciło. Azazel nie przybywał na pomoc, ale nie musiał. Wściekły Barth już sam był zabójczy. Widząc jak La'Val rozrywa łańcuch, dobył tasak, który rozłożył w formę kosy. Ruszył biegiem i krzykiem na wilkołaka, a ten na niego na czterech łapach. Starcie tytanów skończyło się zamachem ostrzem w idealnym momencie, w którym zębatki sięgnęły piersi psowatego, nim pazury rozszarpały twarz młodzieńca. Przez uderzenie i rozcięcie piersi, Will zboczył z toru i runął na pozostałe stoliki, łamiąc je doszczętnie. Padł, nie mając już siły wstać. Natomiast rozcięta maska Blacka spadła na drewnianą podłogę. Złożył kosę jednym ruchem i podbiegł za ladę, aby znaleźć Maxwella. Cały był we krwi, która wydobywała się z jego rozpłatanego torsu, oraz ust. Wzrok miał mętny, dlatego klęknął przed jego twarzą.
-MAX! MAX! NIE ODCHODŹ!
Krzyczał złotowłosy, ale wtem Rickards chwycił jego dłoń.
-Powierzyłem Ci życie, młody... Nie spierdol tego... Dopadnij Shadowa...
Wyszeptał i zakaszlał krwią, co okazało się swoistym pożegnaniem, bo głowa poleciała mu na ścianę. Zmarł, zalany alkoholem, lecz nie tak jak sobie to wyobrażał. Do oczu Blacka dopłynęły łzy, a głos się załamał, kiedy zaczął płakać. Zdał sobie sprawę, że stracił kogoś, kto nazwałby go synem, oraz zawiódł Josepha, który poprosił go o chronienie brata. Był w rozsypce, lecz nie mogło to trwać wiecznie, zwłaszcza, gdy słyszał żałosne charczenie w tle. W końcu wstał i chwycił dubeltówkę, którą wcześniej pozostawił na blacie. Mokry od łez podszedł do wilkołaka, który ledwo dyszał, nie mogąc wstać i również krwawiąc. Ale wydawał się odzyskiwać świadomość, ludzką świadomość...
-Wybacz mi... Shadow mnie porwał i więził...- Wycharczał wilkołak, zmutowanym głosem Williama. -...pozbawił mnie lekarstwa i torturował, abym się przemienił... napuścił mnie na Was... wybacz mi...
Dokończył, a Barth patrzył na niego pustym wzrokiem, jakoś nie czując współczucia. Łowca wyjął zza pazuchy dwie srebrne kule, które załadował do dubeltówki i zatrzasnął magazynek.
-Dam Ci więc dożywotnie antidotum.
Wyszeptał, wycelował w łeb wilkołaka i po chwili rozbrzmiał huk. Potężny strzał rozwalił głowę Williama na tysiąc kawałków, a reszta wilczego ciała zaczęła się przekształcać w ludzkie, lecz już pozbawione górnej części. Złotowłosy po chwili dostrzegł kogoś w progu drzwi do tawerny. Była to postać mężczyzny o zdobionej ptasiej masce, kapeluszu niczym wiedźma, oraz rozstrzępionych czarnych szatach, niczym krucze pióra. To był on to był Shadow. Pojawił się na chwilę, by zaraz zniknąć. Nie bez powodu. Rzucił mu pojedynek, a ten miał się stawić. Łowca zacisnął palce na dubeltówce i tasaku, ruszając na ostateczny pojedynek...

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
kursy projektowania wnętrz | studnie głębinowe limanowa | lab laser przedstawiciel | balustrady szklane warszawa | tanie przeprowadzki warszawa