Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2019-12-07 13:08:05

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 78.0.3904.108

Squaess'me, Blath... (PART IX)

*1273 rok - Wieś Błotnik, Unia Kaedweńsko-Temerska*


MG = Lenve, Melior, Saellia


Byli dwa dni drogi od Ard Carraigh, śpiesząc niezwłocznie, po tym jak do Lenve dotarła informacja o problemach napotkanych nieopodal granicy. Oddział starł się podobno z żołnierzami, którzy tymczasowo przebywali we wsi Błotnik, a straty były nieokreślone. Elaine Coram nie pozwolił sobie na stratę czasu, dlatego na swym wiernym rumaku pędził resztę drogi już samotnie do wspomnianego miejsca. A gdy udało mu się osiągnąć cel, dostrzegł palące się chaty, oraz pełną liczbę trupów, to elfich, to ludzkich. Obudziły się w nim dziwne wspomnienia, jakby przeżywał jakieś pieprzone deja vu. Zeskoczył z konia i pobiegł z dobytym Gwendelynem do epicentrum wydarzenia. Nie był mu jednak potrzebny, bo i tak było już po wszystkim. Zginęli wszyscy ludzie, w tym cywile, natomiast z komanda przeżyła garstka, kilkoro Wiewiórek. Nagle na horyzoncie pojawił się Melior, trzymając się za ranę na brzuchu...
-Elaine Coram... dostrzegli nas z daleka i nie mogliśmy uciekać nie tracąc karawan... musieliśmy walczyć... i wygraliśmy, ale...
Zdał raport, wskazując na całą pożogę, która wcale nie satysfakcjonowała Popielatego, który schował swoją szablę. Było to gorzkie zwycięstwo, zbyt gorzkie. Ich komando zostało prawie całe zdziesiątkowane, a niepotrzebną śmierć poniosło zbyt wielu młodych elfów. Zaś teraz to on musiał żyć z konsekwencjami swoich rozkazów. Bo to zawsze przywódca ponosi odpowiedzialność, niezależnie od przebiegu wydarzeń...
-Saellia... Meliorze, gdzie jest Saellia?!
Zapytał w gniewie, jakby się bał, że nie żyje, nie wiedząc czemu. Mimo wszystko była dla niego cenna, niezależnie od tego jak ją potraktował ostatnimi czasy. Czarnowłosy elf natomiast przełknął ślinę.
-Jest ranna... Jeden z żołnierzy ją dźgnął... Chodź za mną, Coram...
Odpowiedział i kulejąc pokierował swojego dowódcę do rozwidlenia dróg we wsi, gdzie na samym środku drogi, leżała brązowowłosa elfka, trzymająca dłonie na brzuchu, skąd cały czas wydobywała się krew. Ciężko oddychała, ale wydawała się tak zamroczona, jakby przestała czuć ból. Lenve szybko do niej podszedł i padł przy niej na kolana, chwytając jej dłoń, a drugą ręką tamując ranę...
-Elaine Coram...
Wyszeptała szczęśliwa na jego widok.
-Ciii, nie mów nic... Odpoczywaj...
Uspokoił ją łagodnym głosem, uważnie analizując jej ranę. Znał dobrze tego typu obrażenia, zbyt wiele się tego naoglądał na wojaczkach. Ta rana była na tyle poważna, że nie zostało jej zbyt wiele życia, a próby powstrzymania śmierci, wydłużyłyby bolesną agonię...
-Coram... powiedz, że jej nic nie będzie! Opatrzymy ją, prawda?!
Zapytał Melior z nadzieją, lecz Lenve przecząco pokiwał głową. Elf zakrył usta, nie mogąc w to uwierzyć, a Saellia położyła zakrwawioną dłoń na bliznach Popielatego...
-Elaine... Coram... chcę byś to Ty skrócił moje męki... Powiedziałam Ci w końcu... że za Ciebie umrę i po stokroć razy... Szkoda, ze mogę tylko raz...
Wyszeptała, a z jej oczu zaczęły wypływać łzy, jak dwa strumienie wody, a Lenve patrzył na to, jakby coś go od środka zabijało, nawet jeśli jego wyraz twarzy jak zwykle pozostawał kamienny.
-Nie! Nie możemy jej dobić! Musimy ją uratować!
Krzyczał przeciwny temu Melior, ale wtedy Popielaty wysunął sztylet, który ostrym czubkiem przyłożył do piersi elfki, gdzie znajdowało się serce. Czarnowłosy odwrócił się, nie mogąc na to patrzeć. Lenve chciał pchnąć ostrze, lecz ręka odmawiała mu posłuszeństwa. Wtedy Saellia położyła swoją dłoń, na jego, która leżała na rękojeści...
-Kocham Cię... Elaine Coram...
Wyznała mu, nie tracąc uczucia względem niego, nawet po bolesnym odrzuceniu. Błękitne oko Lenve zaszkliło się, nie spuszczając wzroku z jej twarzy.
-Ja Ciebie też, Blath... Squaess'me...
Wyszeptał, sam nie wiedząc co miał na myśli, ani co tak na prawdę widział przed sobą i czy aby na pewno myślami był tu, czy gdzieś indziej, lecz gdy ta się uśmiechnęła niemrawo słysząc to wyznanie, pchnęła jego dłoń, przebijając sztyletem swoje serce. Umarła natychmiastowo, a ręka upadła bezwładnie na ziemie. Melior słysząc stęk bólu, padł na kolana i zakrył własną twarz, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie stało. Nie mogąc się pogodzić. Natomiast Lenve... skamieniał, patrząc na jej ciało. Po chwili jednak wyjął z jej piersi ostrze, aby nie szpeciło jej zwłok i w milczeniu podniósł ją, kierując się w stronę swojego konia. Droga musiała być kontynuowana... a ciała pochowane jak najszybciej, nim zjawią się ghule...

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
wiercenie studni głębinowych krosno | medycyna pracy ursynów | regały paletowe | reklama internetowa nikkshow | pizza dowóz kraków Bronowice