Sesje RPG

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2019-12-08 12:49:03

Arcymistrz Gry
Administrator
Dołączył: 2018-10-26
Liczba postów: 582
WindowsChrome 78.0.3904.108

Rok Wilczego Jednorożca (Part II)

*7 grudnia 1508 rok - Ard Carraigh, Imperium Kaedwen*


MG = Sebastian Kordo, Anna Jednorożec, Satarius Mongomery


Minął miesiąc od koronacji Anny na Imperatorkę, a choć pozornie sprawdzała się w tej roli, budząc sympatię swoją łagodną naturą, to Sebastian dobrze wiedział, że wcale nie taka na prawdę była ta szlachetna dziewczyna...
Miał dużo czasu, aby oswoić się w swojej nowej roli, odrzucając wszystkie inne priorytety. Szybko przekonał się o ostrzeżeniu swojego Kapitana, mówiącego o gwałtowności. Anna niestety odziedziczyła po Ymirze wybuchowy charakter, na szczęście nie głupotę i brawurę, inaczej już ruszyliby w tych zaspach śnieżnych na nazairskie ziemie. Wilcza Córa dążyła do dyplomacji, na wzór innych kaedweńskich władców, jednak nowy Cesarz, Pelok IV, już nie był taki skory do ugody, jak spokojny Ternikulus VII...
Sebastian powoli wszedł do sali narad, ale już musiał zrobić gwałtowny unik, bo wazon rozbił się o ścianę tuż przy nim. Na szczęście nie celowany w niego, ale już wiedział, że to będzie ciekawe popołudnie.
-Wasza Wysokość, proszę się uspokoić...
Rozbrzmiał głos Satariusa, gładkiego blondyna, imperialnego namiestnika, jeszcze z czasów władzy Wilka Zimy. Był jednym z największych lojalistów korony, więc często interweniował w sprawy polityczne. Anna za to wyglądała, jakby chciała go zabić.
-Uspokoić?! Ten pieprzony Galahad niszczy nas od środka! Atakuje nasze stacjonujące jednostki wraz ze swoją partyzantką i niszczy zapasy! Jak tak dalej pójdzie, to do wiosny nie będziemy mogli nawet poruszać się po Cintrze!
Wyrzuciła z siebie powód tej frustracji, której jednak nie można było się dziwić. Jeszcze do niedawna panował tam spokój, a teraz? Niepodległościowe zrywy.
Kobieta dostrzegła pojawienie się swojego Gwardzisty, na co ten lekko się ukłonił i stanął na baczność przy jednej ze ścian, nie przeszkadzając im. Ta jednak postanowiła to zmienić.
-Sebastianie, co Ty sądzisz o sytuacji w Cintrze...?
Zapytała niespodziewanie, wywołując w ich myślach wielkie: "co?!"
-Ale Wasza Wysokość, to tylko gwardzista, nawet nie szlachetny, co on może...
-Zamilcz i pozwól mu mówić.

Rozkazała, szokując jeszcze bardziej obu mężczyzn. Mongomery nie przywykł do takiego niedocenienia, co więcej, wznoszenia tak wysoko kogoś z pospólstwa, zaś Kordo zatkało, bo poczuł się, jakby nie patrzyli na niego tylko oni, a cały kraj...
-Em... za pozwoleniem, Wasza Wysokość, ale nie mam odpowiednich kompetencji...
-Nie interesują mnie kompetencje, a Twoje zdanie. Więc mów, inaczej następny wazon dosięgnie Ciebie.

Zaakcentowała ostatnią wypowiedź, więc Sebastian zrozumiał, że chyba należało złamać jakieś standardy, jeśli chciał zachować życie.
-A więc... moim skromnym i uniżonym zdaniem... cywile z ziem cintryjskich są wystraszeni z powodu wojny. Trzeba zauważyć, że są na granicy największego piekła, a całkiem niedawno ich największe miasto upadło, zaś kwestią tygodni była zmiana herbu. To naturalne, że nie czują się teraz przynależni do nikogo. Dlatego zasilają szeregi rebelianta, Galahada. Tym ziemiom nie jest potrzebny kolejny pokaz siły, budzący jeszcze większy strach, a... propaganda. Nikt w Kaedwen nie chce powtórki z prowincją aedirnską... trzeba obudzić w nich ducha Zjednoczonej Północy, przeciw zdradzieckim Południowcom...- Powiedział co sam by zrobił, ale jak sam twierdził, co on tam może wiedzieć? -...oczywiście to moje własne myśli, nic co powinno być potraktowane poważnie, za pozwoleniem, Moja Pani...
Dodał, aby zapewnić sobie jakiś próg bezpieczeństwa, a Anna wydawała się uspokojona, jakby pochłonięta teraz myślami. Satarius uśmiechnął się w sposób trywialny, jakby zaraz chciał wyśmiać słowa Kordo, lecz wtedy...
-Dobrze mówisz. Satarius, zajmij się propagandą. Wyślijcie też racje żywnościowe i rozdajcie Cintryjczykom. Musimy zbudować sobie opinie wybawicieli spod nilfgaardzkiej władzy, a nie nowych okupantów.
Rozkazała, a Mongomery chyba nie pochwalał tego, choć może z samego faktu, że sam na to nie wpadł, a byle jaki gwardzista był teraz ponad nim.
-Oczywiście, Wasza Wysokość.
Odpowiedział i wyszedł z sali, pozostawiając ich samych. Wtedy blond włosa kobieta westchnęła głęboko, jakby zrzucała z siebie wszystko co ją przepełniało i usiadła na stole do narad. Sebastian cały czas myślał o tym co się właśnie stało. Nawet zwykły Kapitan nie słuchał tego co miał do powiedzenia, a teraz doradził Imperatorce i władczyni prawie całej Północy...?
-Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko. Wszystko jest nie tak. Ludzie się buntują, szlachta niezadowolona z kobiety na tronie, wojna czeka z nieoczekiwanymi skutkami i jeszcze słuchanie tych wszystkich ważniaków, którzy myślą że wiedzą wszystko najlepiej...
Wyżaliła mu się, coraz bardziej przesuwając granicę profesjonalizmu i hierarchii. Sebastian tłumaczył to sobie faktem, że Anna była bardzo młoda, a jej koronacja stała się czymś nagłym i nieoczekiwanym, kończąc jej beztroskie życie księżniczki. Postanowił jednak nie być jak milcząca rzeźba.
-Szlachta zawsze wtrąca się w sprawy, które ją przerastają, Wasza Wysokość. A ludzie muszą się oswoić, tak samo jak z kwestią Twojej władzy, Moja Pani. Nie pierwszy raz na tronie zasiada kobieta i to nie jest żadna ujma, po prostu coś... nowego. Wybacz, Wasza Wysokość, że pozwalam sobie na tak swobodne słowa, jednak uważam, że nie należy czuć zrezygnowania. Zwłaszcza, że wojna przechyla się na naszą szalę. Mamy silnych sojuszników, a Nilfgaard jest osamotniony.
Wtrącił ze spokojem, licząc że nie zostanie za to zlinczowany. Mimo to Anna brała jego słowa na poważnie. Może dlatego, że Kordo nie był nikim ważnym, zwykłym mieszczanem, lecz przebywał z nią cały czas i widział ją w różnych stanach. Był głosem tych, których chciała sobie zjednać.
-Cieszę się, że chociaż Ty tak myślisz, Sebastianie. Lecz nie wiem, czy cena sojuszu jest wystarczalna... nie mielibyśmy Redanii, gdybym nie oddała królowi Argantosowi swojej własnej siostry na synową...- Odpowiedziała z jakimś ukrytym smutkiem, na który już Kordo nie zamierzał odpowiadać, bo to nie była jego sprawa, a przynajmniej nic, na co miałby mieć opinie. -...a Ty, Sebastianie...? Masz jakąś rodzinę?
Dodała pytanie, chcąc poznać lepiej swojego Gwardzistę lub po prostu go zrozumieć. Wtedy już zastanowił się poważniej, jakby zbierając się na odpowiedź, gdyby była czymś trudniejszym od opinii na temat Cintryjczyków...
-Mam syna, w Twoim wieku, Wasza Wysokość. Przystąpił niedawno do straży miejskiej w Ban Ard. Stamtąd pochodzimy, nie ze stolicy. Miałem też brata, lecz ten zginął w Bitwie pod Serenos.
Odpowiedział, choć mimo wszystko lekko się uśmiechał, przypominając sobie miłe chwile z rodziną. Anne jednak nurtowało co innego.
-Przykro mi z powodu Twojej straty. Lecz muszę zapytać... a co z Twoją żoną? Nie wspomniałeś o niej.
Dopytała, a on spojrzał na nią, jakby z jakimś zakłopotaniem, jakby miał powiedzieć coś wstydliwego, ujmę na męskości.
-Jestem po rozwodzie, Wasza Wysokość. Ciężko jest pogodzić służbę z życiem rodzinnym. Mój syn mieszka z matką w Ban Ard.
Dopowiedział, tym razem wprawiając Anne w zakłopotanie. Imperatorka nie wiedziała ile wyrzeczeń musieli przestrzegać prości żołnierze, czy ochrona pałacowa. Sebastian był przykładem osamotnienia, którego rodzina porzuciła, bo ten wybrał ojczyznę...
-Na prawdę mi przykro... Sebastianie. Gdy będziemy mieli chwilę, wyślę Cię na urlop, abyś odwiedził syna...
-Nie trzeba, Moja Pani. Imperium Kaedwen to moja rodzina. Teraz jestem potrzebny tutaj, na miejscu.
Przerwał jej,
pozwalając sobie na zuchwałość, choć i tak skromną. Władczyni patrzyła na niego tak przez chwilę, po czym lekko się uśmiechnęła i wstała, aby opuścić salę...
-Też mi się przydasz.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
kursy projektowania wnętrz | studnie głębinowe limanowa | lab laser przedstawiciel | balustrady szklane warszawa | tanie przeprowadzki warszawa